Maciej Czapliński - prawnik, dziennikarz i przewodnik po Warszawie. Uczestnik polskiej wyprawy rowerowej wzdłuż Afryki. Autor książki „Afryka przekrój podłużny. Rowerowe Safari z Kairu do Kapsztadu.” Na rowerze przemierzył także najpiękniejsze zakątki Europy i Azji.
Miało być śladami Kazimierza Nowaka, ale Wasza trasa wyglądała nieco inaczej...
Bo wcale nie miało być jego śladem. O Nowaku dowiedziałem się, gdy nasza trasa była już opracowana. Częściowo rzeczywiście podążaliśmy tą trasą, którą Nowak jechał 70 lat przed nami - przez Egipt, część Sudanu i potem od Zambii aż do Kapsztadu. Proszę nie mylić naszej wyprawy z wyprawą „Afryka Nowaka”, która wyruszyła po nas. Jej uczestnicy mieli inny cel, przemierzali Afrykę w sztafecie, mniej więcej odcinkami miesięcznymi, my zaś przejechaliśmy trasę z Kairu do Kapsztadu w całości, zresztą jako pierwsi Polacy po Nowaku.
Ile zajęło przebycie tej trasy?
Prawie 9 miesięcy od dnia rozpoczęcia wyprawy. Wylądowaliśmy w Kairze, przejechaliśmy wzdłuż Nilu prawie cały Egipt, aż do Asuanu. Następnym etapem było przepłyniecie promem przez Jezioro Asuańskie, dalej pokonaliśmy dużą część Sudanu i nastała długa, dwumiesięczna runda po Etiopii. Później były: Kenia, Tanzania, Zambia, Botswana i RPA.
Jak się podróżuje rowerem po Afryce?
W zasadzie rowerem wszędzie podróżuje się tak samo. Wiadomo, że przebywa się zaplanowaną drogę znacznie wolniej. Można dokładniej zobaczyć w ten sposób wiele miejsc, które ominęłoby się jadąc innym środkiem lokomocji. W pełni można korzystać też z ciszy, uroków otoczenia. Zatrzymujemy się gdziekolwiek, rozbijamy namiot w buszu, wsłuchujemy się w odgłosy ptaków i innych tamtejszych zwierząt, jesteśmy wtedy niezwykle blisko natury...
Są wady takiego podróżowania?
Nie potrafię powiedzieć, jaka jest wada podróżowania rowerem po Afryce. Może nią być jedynie wydłużony czas trwania przejazdu (chociaż równie dobrze można to uznać za zaletę). Innych nie dostrzegam. Co do niebezpieczeństwa, to nie jest ono w szczególny sposób związane z rowerem, czy z Afryką, chociaż oczywiście nie wykluczaliśmy, że mogą się nam przytrafić różne przygody, niekoniecznie miłe. Ale tego chyba nie nazywa się wadą.
Ile trwały i jak wyglądały przygotowania?
To była pierwsza taka długa wyprawa. Przygotowaniami głównie zajmował się mój kolega Aron. Taki ma charakter, że w przeciwieństwie do mnie nie bardzo lubi być zaskakiwany. Daliśmy sobie czas - dwa lata - przed rozpoczęciem podróży i przez ten okres ciągle coś dopracowywaliśmy. Dużo pomysłów testowaliśmy w praktyce na krótszych wyjazdach, np. przyczepkę rowerową (akurat się nie sprawdziła). Z perspektywy czasu widzę, że błędem było założenie, że mamy wziąć wszystko o czym myśleliśmy, że się nam przyda. Rezultat był taki, że nasze rowery razem z bagażami ważyły niesamowicie dużo. Wyruszyliśmy z hotelu w Kairze obładowani jak osły. Odbijało się to na osiąganej prędkości i skutkowało większym zmęczeniem. Ale za to właściwie nie było rzeczy, której by nam zabrakło. A co do planów trasy, to jak zawsze zdarzyło się parę razy, że pobłądziliśmy... To jednak trzeba brać pod uwagę zawsze.
Kilka rzeczy niezbędnych podczas wyprawy...
Poza oczywistym ekwipunkiem tj. namiot i inny sprzęt turystyczny mogę polecić lampę ultrafioletową do uzdatniania wody. W długiej podróży przydają się narzędzia do naprawiania kół w rowerze. Trzeba wziąć niewiele ubrań, za to obowiązkowe są leki przeciwmalaryczne, mapy, dokumenty i pieniądze (my woziliśmy trochę dolarów w gotówce i karty do bankomatów, a wydawaliśmy równowartość 500 zł miesięcznie). Przydaje się jakieś „urządzenie do notowania myśli”, które niezapisane lub nienagrane lubią uciekać. Natomiast nieprzydatne okazały się: panel słoneczny (prąd w Afryce, wbrew pozorom, jest) i kuchenka gazowa, do której było trudno kupić naboje.
Jakie problemy doskwierają podczas podróży?
Samotność. Oddalenie od osób, które są bliskie.
A fizycznie?
Kondycyjnie - góry w Etiopii dały się we znaki. Oprócz tego Mariusz trzykrotnie zachorował na malarię. Biegunka była stanem dość permanentnym, ale dało się do niej przyzwyczaić skoro trwała 8 miesięcy. :) (śmiech)
Afryka Twoimi oczami...
To wielka przygoda, rozmaite krajobrazy, przełamywanie stereotypowego myślenia, bo tak naprawdę my w Polsce o Afryce nic nie wiemy, poza tym, co napisał Sienkiewicz... Nie można jej określić jako jednej całości, ona jest różna i te różnice trzeba zobaczyć samemu. Dzika, ale nie tak bardzo, jak by się mogło wydawać (poza szakalem nie widzieliśmy ani jednego dużego drapieżnika). Biedna, choć żyją tam też ludzie niezmiernie bogaci. W jednym kraju, ba, jednym mieście sąsiadują ze sobą lepianki ludzi przymierających głodem oraz pałace i wieżowce bogaczy. Afryka to rozmaici ludzie i wiele języków, kultur, przyzwyczajeń. Jak niemal wszędzie dużo skrajności.
Przywiozłeś jakieś szczególne pamiątki z wyprawy?
Typowe, np. rachunki albo bilety. Do tego mnóstwo zdjęć. A ze szczególnych... zbierałem na drodze motyle, które miały pecha zderzyć się z jadącymi samochodami.
Czego nauczyła Cię ta podróż?
Dała mi większą wyrozumiałość dla towarzyszy podróży, dystans do pewnych rzeczy (np., że wcale nie musi zawsze być tak, jak ja chcę). Dała mi niejedną lekcję pokory i cierpliwości. Teraz wiem, że jeśli ktoś się zbiera 20 min. dłużej niż to było w planie, to jeszcze nie jest koniec świata, można wyjąć książkę i ją poczytać.
Jaka była pierwsza myśl po powrocie do Polski, wejściu do mieszkania i zrzuceniu plecaka?
Plecaka to nie, bo się na rowerze kompletnie nie sprawdza...
No to po odstawieniu sakw?
Wbrew pozorom bardzo szybko się wdrożyłem w codzienną rutynę. Miałem oczywiście satysfakcję z osiągnięcia celu, ale to nie jest coś, co trzeba wspominać cały czas. Wspomnienia należy po prostu uporządkować, a potem zacząć stawiać sobie kolejne cele.
I co wymyśliłeś?
Że trzeba teraz pojechać zobaczyć zachodnią część Afryki. I środkową - zwłaszcza lasy deszczowe, które muszą być przepiękne.
Masz już plan, kiedy się tam wybierzesz?
Wybieram się tam wkrótce. Nawet bardzo niedługo. Na początku listopada lądujemy w Dakarze, by przemierzyć kontynent wszerz. Jak się powiedziało „A”, to trzeba powiedzieć „B”, prawda?
O wyprawie sprzed dwóch lat i o tej, która lada moment się rozpocznie, można przeczytać na stronie www.welocypedy.pl i na welocypedowym profilu na facebooku. W księgarniach jest dostępna książka Macieja Czaplińskiego „Afryka. Przekrój podłużny. Rowerowe safari z Kairu do Kapsztadu”.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Alina Trzeciak
Brak komentarzy. |