Zwiedzanie Wilna. W Wilnie każdy czuje się jak u siebie. Ukochane miasto Adama Mickiewicza ma w sobie niepowtarzalną magię, którą ciężko opisać, ale bez trudu można jej doświadczyć podczas najkrótszej nawet wizyty. Które miejsca należy odwiedzić, by zakochać się w litewskiej stolicy?
Kawa na wysokościach: wieża telewizyjna
Dominująca w panoramie Wilna wieża telewizyjna to najlepsze miejsce, by po raz pierwszy zachwycić się miastem. Krajobraz roztaczający się z okien widokowej obrotowej kawiarni na wysokości 165 metrów nie ma sobie równych, szczególnie, gdy podziwiać go będziemy popijając nietypową kawę z żołędzi.
Licząca sobie 326,5 metra wysokości wieża jest nie tylko najwyższą budowlą w kraju i wspaniałym punktem widokowym, ale przede wszystkim znaczącym litewskim symbolem narodowym: za jeden z najważniejszych momentów dla historii niepodległej Litwy uznaje się wydarzenia nocy z 12 na 13 stycznia 1991 roku, kiedy to żołnierze rosyjskich sił specjalnych dokonali szturmu na wieżę w związku z nadawanymi stąd patriotycznymi audycjami. Napotkali jednak na zdecydowany sprzeciw mieszkańców - zginęło wtedy 14 cywilów, a 700 zostało rannych, co do dziś upamiętnia niewielka wystawa wewnątrz wieży.
Jeśli ktoś ma ochotę na bardziej ekstremalne wspomnienia z Litwy, spróbować można skoku na bungee z dachu platformy obserwacyjnej. Mniej odważnym pozostaje zjazd na dół za pomocą windy.
Wileńska Golgota: Góra Trzykrzyska
Geneza kolejnego z wileńskich symboli wiąże się ze wczesną historią pogańskiej jeszcze wówczas Litwy.
Zanim kraj został ochrzczony, na litewskie ziemie przybyli pierwsi franciszkanie - niestety, nie zyskali oni sobie sympatii mieszkańców miasta. Podczas nieobecności księcia Olgierda w Wilnie pochwycono skrywających się na szczycie góry (zwanej wówczas, o ironio, Łysą) siedmiu zakonników. Czterech strącono do przepływającej poniżej Wilenki, zaś trzech zostało ukrzyżowanych. Na pamiątkę tego wydarzenia na szczycie ustawiono trzy drewniane krzyże, na wzór tych z Golgoty.
Drewno nie przetrwało próby czasu i krzyże zniknęły z góry w 1869 roku, zaś władze rosyjskie nie zezwoliły na zastąpienie ich nowymi. W wersji betonowej powróciły na swoje miejsce dopiero w 1916 roku, upamiętniając już nie tylko męczeństwo franciszkanów, ale także odejście Rosjan z miasta. Nie górowały nad Wilnem zbyt długo - pomimo, iż przetrwały obie wojny, tuż po zakończeniu tej drugiej wysadzono je dynamitem. Dopiero w 1989 roku po raz trzeci i już na stałe powróciły do wileńskiego krajobrazu, tym razem jako pomnik z okazji 600 - lecia chrztu Litwy.
Polska nekropolia: Cmentarz na Rossie
Wileńska nekropolia to obok warszawskich Powązek, krakowskiego Cmentarza Rakowickiego i lwowskiego Łyczakowa jeden z najbardziej związanych z polską historią cmentarzy. Wizyta tutaj to nie tylko obowiązkowy punkt podczas zwiedzania Wilna, ale także niepowtarzalna możliwość swoistej wyprawy w przeszłość.
Cmentarz na Rossie jest nekropolią wyjątkową - jako jeden z najstarszych w Europie, z zabytkowymi kaplicami grobowymi i wspaniałymi nagrobnymi rzeźbami, stanowi bezcenną skarbnicę polskiej kultury. Nietypowe jest także jego położenie - cmentarz usytuowany jest na zadrzewionym pagórkowatym terenie, z różnicami wysokości sięgającymi nawet 30 metrów.
Obok siebie spoczywają tu zasłużeni dla sztuki i historii: historyk Joachim Lelewel, poeta Władysław Syrokomla czy brat wieszcza Euzebiusz Słowacki. Najbardziej znaną i ważną dla Polaków mogiłą pozostaje jednak ta, w której spoczywa serce Józefa Piłsudskiego i matka Marszałka, Maria z Billewiczów. Mniej znanym, ale wyjątkowo wartym odwiedzenia jest także miejsce pochówku młodziutkiej Izy Salomonowiczówny - jej nagrobek zdobi przepiękna rzeźba wznoszącego się ku niebu anioła, dłuta Leopolda Wasilkowskiego.
Symbol Rzeczypospolitej: Ostra Brama
Wizytując Wilno nie sposób nie wracać myślami do szkolnych lektur pióra Mickiewicza. Bo któż, znający Inwokację z Pana Tadeusza, nie skieruje swoich pierwszych kroków w litewskiej stolicy ku słynnemu obrazowi Matki Boskiej co w Ostrej świeci bramie, przy którym modlił się sam Piłsudski?
Gotycka Ostra Brama to nie bez powodu jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Wilna i dawnej Rzeczypospolitej. Podobnie jak krakowska Brama Floriańska, jest jedyną zachowaną spośród kilku bram miejskich, które umożliwiały przekroczenie nieistniejących już murów, w obrębie których znajduje się Stare Miasto. Jej sława wiąże się jednak przede wszystkim ze znajdującą się we wnętrzu kaplicą z obrazem, przedstawiającym rozpoznawalny w całej wschodniej Europie wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Historia samego obrazu okryta jest tajemnicą - wiadomo, że powstał około XVII wieku, prawdopodobnie w Wilnie; jego kult miał swoje początki już w latach 50 XVII wieku. Niektórzy zauważają podobieństwo Matki Boskiej z obrazu do Barbary Radziwiłłówny, inni przyrównują go do flamandzkiego dzieła autorstwa Martina de Vosa, Obraz, uważany za cudowny, uznaje się za symbol chrześcijaństwa na Litwie i w Polsce.
Szczególnie niezapomnianym przeżyciem będzie wizyta w sanktuarium podczas jednej z odbywających się tu mszy w języku polskim. Odwiedzając kaplicę w Ostrej Bramie, warto również na chwile oderwać wzrok od cudownego obrazu i spojrzeć na roztaczającą się przez okna wspaniałą panoramę wileńskiego Starego Miasta.
Sceneria Dziadów: Klasztor Bazylianów i Cela Konrada
Każdy, kto w szkole zmagał się z lekturą Dziadów Adama Mickiewicza, pamiętać musi kluczowy moment przemiany Gustawa w Konrada. To właśnie ten dramat wieszcza rozsławił Klasztor Bazylianów i przynależącą do niego Celę Konrada, w której do dziś znajduje się tablica z napisem w języku łacińskim D.O.M. Gustavus obit M.D. CCC. XXIII Calendis Novembris. Hic natus est Conradus M.D. CCC. XXIII Calendis Novembris - Bogu Najlepszemu Najwyższemu. Gustaw zmarł tu 1 listopada 1823 r. Tu narodził się Konrad 1 listopada 1823 r.
Klasztorne zabudowania są jednak warte zwiedzenie nie tylko ze względu na literackie odniesienia. Monaster wzniesiono na tzw. Górze Świętej Trójcy, gdzie wedle legend miało miejsce męczeństwo prawosławnych Antoniusza, Jana i Eustachego; sceptycy twierdzą natomiast, że prawdziwa historia budynku wiąże się ze zwycięstwem pod Orszą z 1514 roku. W zabudowaniach klasztoru rezydowali nie tylko zakonnicy, ale także mieściła się drukarnia, białoruskie gimnazjum, towarzystwo naukowe czy muzeum. Jednego z najważniejszych polskich dramatów zapewne by nie było, gdyby na początku XIX wieku władze carskie nie założyły więzienia w południowym skrzydle, gdzie w latach 1823-24 osadzono filomatów i filaretów, z Adamem Mickiewiczem na czele.
Aby zobaczyć klasztor, najpierw trzeba dotrzeć do niego przez XVIII - wieczną rokokową bramę autorstwa Jana Krzysztofa Glaubitsa, który czuwał również nad przebudową klasztoru.
Ołtarz ojczyzny: Katedra św. Stanisława
Zwana litewskim ołtarzem Ojczyzny wileńska bazylika archikatedralna urzeka nie tylko monumentalnym gmachem, ale także niezwykłą, owianą legendami historią.
Z początku na miejscu dzisiejszego kościoła istniał faktyczny ołtarz, służący jednak nie modlitwie w dzisiejszym rozumieniu, ale składaniu krwawych pogańskich ofiar. Płonął tu wieczny ogień, a w śmielszych legendach wspomina się nawet o istnieniu Świątyni Perkuna.
Pogański ogień zgasił - jednak nie na długo - Wielki Książę Mendog, za sprawą którego Litwa przyjęła chrzest. Pozostałości po powstałej za jego czasów w 1251 roku świątyni odnaleźć można do dzisiaj. Cóż z tego, skoro sam fundator wkrótce później powrócił do pierwotnej wiary i nakazał zburzyć świątynię?
Prawdziwy kres pogańskim praktykom położył dopiero Jagiełło, który zadecydował o wzniesieniu pierwszego gotyckiego kościoła na dzisiejszym Placu Katedralnym. W trakcie burz dziejowych budynek kilkakrotnie spłonął, był przebudowywany zgodnie z obowiązującymi stylami, by w końcu stać się prawdziwie klasycystyczną katedrą.
Bazylika uznawana jest za najważniejszy kościół na całej Litwie - to tutaj koronowano książąt litewskich, wybierano biskupów i wreszcie chowano najmożniejszych - spoczywają tu m. in. Aleksander Jagiellończyk, święty Kazimierz, czy Barbara Radziwiłłówna.
Prawie jak w Paryżu: Kościół św. Anny
Podobno sam Napoleon ubolewał, że nie może przenieść tej świątyni do Paryża. I ciężko mu się dziwić, bo kościół św. Anny to jeden z najpiękniejszych kościołów w Wilnie (a ma z czym konkurować, bo w litewskiej stolicy znajduje się ich aż 40), a według niektórych w całej środkowej Europie. Sekret jego piękna tkwi w rzadko spotykanym stylu architektonicznym, zwanym gotykiem płomienistym - za jego sprawą elewacja budynku przypomina delikatną czerwoną koronkę.
Świątynia powstała na przełomie XV i XVI wieku, za czasów księcia Aleksandra Jagiellończyka. Według jednej z legend za budowę kościoła odpowiedzialny był mistrz Wojciech z Mińska. W trakcie powstawania świątyni jego zięć Jan zarzucił mu nieznajomość najnowszych tendencji w sztuce budowlanej, które on sam zgłębił podczas zagranicznych studiów. Urażony Wojciech nakazał Janowi dokończyć pracę według jego własnej wizji. Kiedy mistrz ujrzał wspaniały efekt pracy swojego zięcia, z zazdrości o ogromny talent strącił Jana z rusztowania. Zdolny młodzieniec miał skonać u stóp swojej żony Marii.
Warto zobaczyć położoną tuż obok kościoła neogotycką dzwonnicę z XIX wieku i powojenny pomnik Adama Mickiewicza projektu litewskiego rzeźbiarza Gediminasa Jokubonisa.
Książęce włości: Góra Zamkowa
Jak sama nazwa wskazuje, to właśnie tutaj mieszczą się ruiny nieodzownego w żadnej europejskiej stolicy zamku. Niegdyś drewniany, później murowany, tak zwany Zamek Górny przez pierwsze wieki istnienia był siedzibą Wielkich Książąt Litewskich. O ironio, do jego zniszczenia przyczynili się Polacy, którzy w XVII wieku ostrzelali go, by pozbyć się stacjonującej tam kozackiej armii. Zamkowa baszta, zwana Wieżą Giedymina, uznawana jest za jeden z litewskich symboli narodowych.
Monarchowie natomiast już w XV wieku przenieśli się do renesansowego Zamku Dolnego, który również został zniszczony przy okazji burzliwej historii XVII wieku. Na szczęście postanowiono go przywrócić do życia i odbudować - symboliczne otwarcie zrekonstruowanego zamku miało miejsce 6 lipca 2009 roku.
Stołeczna promenada: Prospekt Giedymina
Gdyby szukać w Wilnie miejsca, które najwięcej razy zmieniało swoje miano, współczesny Prospekt Giedymina z pewnością byłby jednym z faworytów. I ciężko się temu dziwić - jest to najbardziej reprezentacyjna aleja miasta, licząca sobie aż 2 kilometry. W zależności od aktualnych wydarzeń i popularnych postaci w ciągu 150 lat swojego istnienia zwany był Aleją Mickiewicza, Świętojerską, Stalina, Lenina, by w końcu stać się Prospektem Giedymina. W gąszczu tutejszych sklepów i kawiarni nie wolno przegapić budynków Narodowego Teatru Dramatycznego ze wspaniałą rzeźbą Święto muz oraz betonowego gmachu Sejmu Litewskiego.
Ostoja wileńskiej bohemy: Zarzecze
- Człowiek ma prawo nic nie robić, Każdy ma prawo umrzeć, ale nie jest to wymagane, Każdy ma prawo być wyjątkowym - te i inne, równie oryginalne przepisy obowiązują każdego, kto zdecyduje się odwiedzić najbardziej oryginalną dzielnicę Wilna - Zarzecze. Uznawana za wolną republikę artystów posiada własną konstytucję, w której można znaleźć powyższe punkty. Zapoznać się z nią można podczas spaceru uliczkami Zarzecza - dokument zamieszczono w kilku językach, w tym w polskim na lustrzanych tablicach w centrum dzielnicy.
Podczas zwiedzania Zarzecza warto zagłębić się w urokliwe zaułki, zobaczyć symbol dzielnicy - pomnik Anioła, przejść się po wyznaczającym swoistą granicę między Republiką a Wilnem moście na Wilence, gdzie zakochani umieszczają kłódki na znak wiecznej miłości, czy wreszcie wypić piwo w kultowej knajpce Zarzecze, gdzie spotkać można obradujący rząd Republiki i przedstawicieli lokalnej bohemy.
minifix | Wilno jest świetne! A prawie wszystkie najważniejsze miejsca można odwiedzić spacerem. Polecam na weekendowe wypady:) |