Zwiedzanie Bratysławy. Położona nad Dunajem stolica Słowacji pozostaje w cieniu położonego tuż obok Wiednia, zaś turyści zwiedzający środkowoeuropejskie metropolie znacznie chętniej na cel swoich podróży wybierają Pragę lub Budapeszt. Najwyższa pora odczarować wizerunek Bratysławy i odwiedzić jej przytulne zaułki.
Bratysławskie kościoły
Błękitny Meczet w Stambule znają (choćby z nazwy) niemal wszyscy, niewiele osób natomiast zdaje sobie sprawę z istnienia (i to w znacznie bliższej odległości) słowackiego Błękitnego Kościółka. Kościół św. Elżbiety w Bratysławie przypomina nieco budowlę z baśni lub... tort z kremem - zawdzięcza to oryginalnemu, secesyjnemu kształtowi, eliptycznej wieżyczce, oraz przede wszystkim intensywnie niebieskiej barwie, za sprawą której zwykło się go określać jako Modrý kostolík, co oznacza Błękitny Kościółek.
Elżbieta jest jedyną bratysławską świętą - narodziła się w Bratysławie w 1907 roku i kościół ten powstał z okazji 700 - lecia jej narodzin. Romantyczne dusze inaczej tłumaczą przyczynę jego powstania - kościółek ufundowany przez cesarza Franciszka Józefa I miał podobno uczcić jego tragicznie zmarłą żonę, cesarzową Sissi. W efekcie tej miłosnej legendy Błękitny Kościółek jest obecnie popularnym miejscem zawierania ślubów.
Gotycki symbol miasta - Katedra św. Marcina - to dawne miejsce koronacji królów Węgier i królewskich małżonek. O tej iście królewskiej przeszłości kościoła przypomina wieńcząca jego wieżę, ważąca - bagatela - 300 kilogramów złocona replika korony świętego Stefana, pierwszego króla Węgier. Co ciekawe, pierwsza kopia królewskiej korony pojawiła się na wieży już w 1760 roku, niestety, padła ofiarą pożaru. Dzisiejszy wygląd katedry to efekt XIX - wiecznych prac rekonstrukcyjnych - powstała między XIII a XV wiekiem budowla była kilkakrotnie niszczona i odbudowywana. Wewnątrz kościoła warto zobaczyć m. in. pochodzący z XVIII wieku ołtarz, przedstawiający statuę patrona katedry - świętego Marcina oraz Żebraka na koniu. Ciekawostką jest, iż w XIX wieku Franciszek Liszt dyrygował działającą przy katedrze orkiestrą, która pod jego batutą w 1884 roku wykonała Mszę koronacyjną w katedralnej kaplicy świętego Jana Jałmużnika.
Bratysławskie mosty
Spragnionym adrenaliny polecić można spacer nad Dunajem po najstarszym w Bratysławie Starym Moście. Jego aktualna nazwa nie oddaje ciekawej historii mostu, który przez lata wielokrotnie zmieniał swoje miano - od Mostu Franciszka Józefa (to właśnie cesarz dokonał uroczystego otwarcia mostu 1 stycznia 1891), przez Most Dunajski, Most Štefánika (na cześć polityka o takim nazwisku), Most Armii Czerwonej (po zniszczeniu w trakcie bombardowania to Armia Czerwona dokonała odbudowy), aż po potoczne określenie Most Kolejowy. To ostatnie wiąże się z dawnym przeznaczeniem budowli - to właśnie z tego mostu odchodziły niegdyś tramwaje aż do Wiednia. Dzisiaj takich międzypaństwowych połączeń tu nie uświadczymy, możemy jedynie przespacerować się na drugą stronę, patrząc jednak uważnie pod nogi - w wielu miejscach znajdują się szpary, a jeden nieopaczny krok może zapewnić nam aż nadto bliskie spotkanie z wodami Dunaju.
Dla mniej brawurowych (ale wciąż odważnych) pozostaje wizyta na Nowym Moście i... kawa w „latającym spodku”. Na wysokości ponad 84 metrów znajduje się tu bowiem przypominająca UFO obrotowa restauracja, mieszcząca ponad 400 osób.
Sam most, otwarty w 1972 roku, miał być częścią komunistycznego założenia trasy szybkiego ruchu. Niestety, jego powstanie okupione zostało wyburzeniem ponad połowy zabudowy Starego Miasta (dokładnie 226 budynków), m. in. dzielnicy żydowskiej oraz Synagogi Neologicznej.
Bratysławskie zamki
Niektórzy nazywają go postanowionym do góry nogami stołem. Bratysławski zamek, mimo że monumentalny i górujący nad całym miastem, raczej nie zalicza się do najpiękniejszych jego zabytków. Ciekawsza od obecnego wyglądu jest jednak jego historia - wzgórze, na którym stoi budowla już Celtowie wybrali na swoją siedzibę, swoje umocnienia wznosili tu Rzymianie, Słowianie oraz Węgrzy, a po zamkowych komnatach przechadzała się sama Maria Teresa, nazywając czule budowlę swoim zamkiem.
Za to, że obecnie trudno zachwycać się nieco toporną konstrukcją, można obwiniać jedynie pożar z 1811 roku, na skutek którego budynek stał się ruiną. Aktualny wygląd to efekt XX - wiecznych prac restauracyjnych. Wewnątrz zamku zobaczyć można wystawę Słowackiego Muzeum Narodowego.
Jeśli jednak zależy nam na nie tylko na historii, ale również i na widoku, który na zawsze zapisze się w naszej pamięci, trzeba zboczyć z miejskich ścieżek i wybrać się do miejscowości Devin oddalonej od Bratysławy o około 10 kilometrów. Można tam dojechać miejskim autobusem z Nowego Mostu, ale warto skorzystać z połączenia przyjemnego z pożytecznym i dopłynąć tu statkiem, co nieco wydłuży naszą podróż, ale wzbogaci ją o niezapomniane widoki.
Znajdujący się tu zamek Devin to jeden z najważniejszych zabytków na całej Słowacji. Pierwsza wzmianka na jego temat pochodzi jeszcze z IX wieku, kiedy miejscowość była stolicą Państwa Wielkomorawskiego. Ciekawostką jest, że na potrzeby warowni zagospodarowano występujące tutaj naturalne jaskinie. Rezydował tu również słynny ród Batorych.
Zamek został zniszczony w 1809 roku przez wojska napoleońskie (podobno słowaccy politycy mieli zasugerować niegdyś, iż w związku z tym Francuzi powinni sfinansować odbudowę zamku). Imponujące średniowieczne ruiny na ogromnej skale u ujścia rzeki Morawy do Dunaju do dziś są symbolem słowackiego odrodzenia narodowego.
Bratysławskie place
Hlavne Namestie, czyli bratysławski Rynek Główny, od lat stanowi centrum towarzyskiego życia miasta. Niegdyś odbywały się tu jarmarki, festyny i... publiczne egzekucje. Dzisiaj również można wziąć udział w odbywających się tu okazjonalnie imprezach (jedynie publicznych egzekucji już nie uświadczymy), wypić kawę w jednej z licznych kawiarenek, bądź w upalny dzień poobserwować zażywających spontanicznej kąpieli w fontannie Rolanda śmiałków.
Większość knajpek skupia się jednak na Hviezdoslavovo námestie. To tutaj spróbujemy najlepszych dań międzynarodowej kuchni, zasmakujemy słowackiego piwa, i zaobserwujemy nocne życie Bratysławy. Przy placu znajduje się również słynny XIX - wieczny budynek Słowackiego Teatru Narodowego projektu wiedeńskich architektów wraz z Fontanną Ganimedesa.
Bratysławskie figury
Tym, co odróżnia Bratysławę od poważnego Wiednia są liczne niebanalne posągi, dodające miastu pikanterii i humoru. Najsłynniejszym spośród nich jest figlarny Cumil autorstwa Victora Hulika, będący jednym z najciekawszych bratysławskich symboli. Wyłaniający się z włazu kanalizacyjnego robotnik zdaje się zaglądać pod spódniczki przechodzących pań, tak więc płeć piękna powinna zachować czujność... I nie zapomnieć o obowiązkowej fotografii z tym niepozornym bratysławskim dandysem. Po krótkim spacerze dotrzemy do kolejnej figury, za sprawą której każdy może na chwilę poczuć się celebrytą - zza rogu ulicy Laurińskiej wychyla się bowiem postać fotografa, zwanego Paparazzi.
Na bratysławskim rynku napotkamy natomiast aż dwie figury. Zza pleców turystów pozujących do zdjęć na jednej z ławek zagląda nietypowy „mistrz drugiego planu” - żołnierz armii napoleońskiej, zaś budki wartowniczej strzeże strażnik z iście kamienną twarzą... kamienną w sensie jak najbardziej dosłownym - prawdziwego wartownika tu nie uświadczymy, zastępuje go kolejna oryginalna figura.
Spacerując po mieście można napotkać także figurę Hansa Christiana Andersena (który niegdyś odwiedził Bratysławę), wraz z towarzyszącym mu ślimakiem, Przystojnego Ignacego, spacerującego po promenadzie Korzo, czy urocze Deskorolkarki.
Brak komentarzy. |