Zwiedzanie Quito. Położone na stokach wulkanu, tuż koło równika i wśród chmur, Quito jest jednym z najpiękniejszych miast Ameryki Południowej. Kolonialna architektura, wszechobecna zieleń i wspaniałe muzea na światowym poziomie to tylko ułamek tego, co ma do zaoferowania ekwadorska stolica. Podpowiadamy co warto zobaczyć w Quito.
Kolonialne skarby.
Quito uznawane jest za jedno z najpiękniejszych kolonialnych miast w Ameryce Południowej, co łatwo zrozumieć podczas wędrówki przez Stare Miasto. Barokowe kościoły, wąskie uliczki i reprezentacyjne gmachy tworzą idealnie zgraną pod każdym względem kompozycję.
Grzechem byłoby wyjechać z Quito bez zobaczenia Iglesia de la Compańa - najpiękniejszego kościoła nie tylko w Ekwadorze, ale być może i na całym południowoamerykańskim kontynencie. O ile z zewnątrz nie różni się on zbytnio od podobnych sobie świątyń, to jego wnętrze wprost oślepia swoim blaskiem... i to w sensie jak najbardziej dosłownym - do dekoracji kościoła użyto aż 7 ton złota! Kolejna z architektonicznych perełek to zarazem jedna z największych i najstarszych budowli z czasu kolonializmu - Monasterio de San Francisco. Natomiast aby doświadczyć najciekawszego w całym mieście dowodu na przykładu synkretyzmu religijnego, pójść trzeba do Katedry, gdzie znajduje się fresk z Ostatnią Wieczerzą. Wszystko byłoby jak na tysiącach innych przedstawień, gdyby nie to, że Jezus i apostołowie spożywają... świnkę morską, czyli typowe danie rdzennych mieszkańców tych terenów.
W samym sercu miasta, przy Placa Grande znajduje się także Palaco del Gobierno, przed którym zobaczyć można tradycyjną zmianę warty. Wieczorem zachwyca natomiast uliczka Calle de Ronda - urocza i wąska, otoczona XVII - wiecznymi budynkami daje wrażenie, jakbyśmy na moment znaleźli się w Hiszpanii. Jest to idealne miejsce na kolację i obserwowanie przechodzących miejscowych, w piątek zaś warto przyjść tu na imprezę z muzyką na żywo.
Zielono mi, czyli quiteńskie parki.
Cztery parki w Quito sprzyjają spędzaniu czasu w sposób aktywny - spacerując tutaj zobaczyć można młodych fanów piłki nożnej, grających mecz z zaciekłością godną krajowej reprezentacji, niewrażliwych na pogodę fanów joggingu, młodych rodziców na przechadzce z pociechami czy też niezmordowanych rowerzystów.
Największym z parków - nie tylko w Quito, ale i w całej Ameryce Południowej - jest, rozciągający się na wzgórzu Bellavista Parque Metropolitano Guanguiltagua o powierzchni 5,5 km2. Popularnością nie ustępuje mu Parque La Carolina - obserwując footballowe rozgrywki małych i dużych na każdym kawałku wolnej przestrzeni można w pełni zrozumieć, dlaczego latynoscy piłkarze są tak świetni w swoim fachu. Gra się tu także w siatkówkę i kosza, popularnością cieszy się również jazda na deskorolce w mini skateparku. La Carolina oferuje ponadto kilka atrakcji do zwiedzania - Ogród Botaniczny z orchidarium, Vivarium, w którym zobaczyć można prawie 100 gatunków płazów i gadów z Ameryki Południowej, oraz Museo de Ciencias Naturales przedstawiające florę i faunę tropików. Na terenie Nowego Miasta zlokalizowane są także dwa mniejsze parki: La Alameda z obserwatorium astronomicznym oraz położony tuż obok Mariscal El Ejido, gdzie przy odrobinie szczęścia można trafić na pokazy ulicznych artystów.
Z innej perspektywy.
Aby w pełni docenić urodę miasta i jego harmonijną zabudowę, warto spojrzeć na nie z nieco innej perspektywy. Jedną z możliwości jest wyprawa na pobliski czynny wulkan Pichincha. Spokojnie, nie trzeba być alpinistą by próbować swoich sił - na wysokość 4100 m. n. p. m. wjeżdża tu bowiem kolejka zwana TeleferiQo. Jeśli ktoś jednak ma ochotę na spróbowanie swoich sił w (bardzo) wysokogórskiej wyprawie, po wjeździe na górę można podejść jeszcze ok. 600 metrów wyżej. Nieważne, czy zdecydujemy się na ten „spacer”, czy też pozostaniemy w okolicach stacji kolejki, widok z góry i tak zapiera dech w piersiach (uważajmy jednak, aby nie zaparło nam go dosłownie - miejsce sprzyja nie tylko pięknym widokom, ale także chorobie wysokościowej).
Będąc w ekwadorskiej stolicy nie sposób nie zauważyć górującej nad miastem skrzydlatej Madonny - La Virgen de Quito. Położona na wzgórzu El Panecillo statua o wysokości 45 metrów jest tym dla Quito, czym dla Rio de Janeiro słynny posąg Chrystusa. Ma jednak tę nad nim przewagę, że można zobaczyć ją także od środka. Roztaczający się z umieszczonego na Madonnie tarasu widokowego (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało) krajobraz miasta w pełni pozwala uzmysłowić sobie jego doskonałość - podobne do paryskich promieniście rozchodzące się ulice i główna arteria, sięgająca od El Panecillo do quiteńskiej bazyliki.
„Gringolandia”, czyli mekka imprezowiczów.
Położona na terenie quiteńskiego Nowego Miasta dzielnica Mariscal nazywana bywa „Gringolandią” albo „dzielnicą zabawy”. To tutaj znajduje się najwięcej hoteli, sklepów, restauracji, a także barów i klubów, co siłą rzeczy przyciągać musi turystów i miłośników dobrej zabawy.
Zanim nadejdzie zmrok i dyskoteki zaczną tętnić muzyką, dzień wypełnić może podziwianie zabytkowej zabudowy i wizyta na tradycyjnym targu rękodzielniczym Artesanas, gdzie kupić da się przysłowiowe mydło i powidło - od kawy i lokalnych słodkości począwszy, przez pamiątki maści wszelakiej, po haftowane przez tutejszych Indian tradycyjne stroje.
A po zmierzchu sposobów na spędzenie nadchodzącej nocy zbyt szybko nie zabraknie - można na przykład wybrać się na salsa party do El Aguijon, gdzie spotkamy niemal wyłącznie Ekwadorczyków (spośród których większość sprawia wrażenie jakby urodziła się na parkiecie), lub zajrzeć do któregoś z klubów zdominowanych przez turystów - jak choćby do najsłynniejszej dyskoteki Bungalow 6, gdzie organizowane są różnorakie imprezy tematyczne.
Brak komentarzy. |