Złośliwi twierdzą, iż wygląda i smakuje jak szczur. Miłośnicy mówią, że jej smaku nie da się porównać z najlepszymi frykasami. Świnka morska, czyli Cuy, to przysmak południowej Ameryki, którego spróbować można w Peru, Boliwii, Kolumbii i przede wszystkim w Ekwadorze.
Andyjski przysmak
Choć może wydawać się to nieprawdopodobne, te niepozorne futrzane zwierzątka stanowiły niegdyś główne źródło mięsa dla andyjskiej ludności. Zanim jednak trafiły na talerz, wynoszone były na ołtarze - za czasów imperium Inków składano je w ofierze bogom. Świnką morską zajadał się nawet sam Jezus Chrystus z apostołami podczas ostatniej wieczerzy - taką scenę, świadczącą o ogromnym synkretyzmie religijnym tych regionów, zobaczyć można na fresku w katedrze w Quito, a także w kilku peruwiańskich kościołach.
Cuy do dzisiaj jest typowym, południowoamerykańskim daniem. Tak, jak na polskiej wsi po podwórku biegają kurczaki, tak w Ekwadorze zobaczyć można wszechobecne w prowincjonalnych gospodarstwach świnki morskie. Panie domu, które nie hodują tych gryzoni, kupują żywe świnki na targu - wcześniej dotykając zwierzątka i oceniając, czy przyrządzona z niego potrawa okaże się odpowiednio smaczna. Bo nie każdy cuy będzie smakował tak samo - najsmaczniejsze świnki to te między 6 a 9 miesiącem życia, O ile na wsi ceny świnek nie są szczególnie wygórowane - za kilogramową zapłacimy około 3 USD - to już w dużym mieście liczyć się trzeba nawet z wydatkiem rzędu 10 USD. W restauracjach za cuya zapłacimy od 5 USD w górę.
Jedno zwierzątko, wiele przepisów
Cuya przyrządza się na wiele sposobów. Najbardziej popularna jest świnka w wersji pieczonej lub smażonej, którą bez trudu kupimy na niektórych ekwadorskich bazarach. Zwierzątko po wypatroszeniu naciera się tłuszczem i przyprawami, a następnie nadziewa na rożen i opieka. Tego rodzaju fast food warto polecić wszystkim, którzy chcą poczuć prawdziwy smak ekwadorskiej kuchni. Jeśli obawiamy się próbowania dań prosto z ulicy, bardziej luksusową wersję świnki odnajdziemy w niektórych restauracjach. Spróbować można nie tylko zupy czy potrawek z cuya, ale nawet pizzy z tego rodzaju dodatkiem. Smak cuya przyrównuje się do mięsa króliczego, do kurczaka, kaczki, a nawet kuropatwy. Mięso świnki jest delikatne i miękkie, bogate w proteiny, za to cechuje je niewielka zawartość tłuszczu - gdyby zapytać o zdanie dietetyków, z pewnością poleciliby włączenie cuya do codziennej diety... Chyba, że sami hodują świnkę morską jako domowego pupila.
Świnkę podaje się samą, bądź z dodatkiem ziemniaków (zwykle smażonych), jajek (zazwyczaj na twardo), papryki chilli (nadziewanej) lub kukurydzy (koniecznie prażonej). Kelnerzy widząc „gringos” zazwyczaj serwują świnkę w całości - z głową i łapkami (a niekiedy nawet z zębami i oczami!), wiedząc, że turyści obowiązkowo muszą się sfotografować z tą potrawą (w końcu trzeba udowodnić ewentualnym znajomym niedowiarkom, że w pewnych częściach świata naprawdę spożywa się to urocze zwierzątko). Kiedy nasycimy się jej widokiem, warto poprosić obsługę o pokrojenie jej na mniejsze kawałki, co znacznie ułatwi nam późniejszą konsumpcję. Jako że mięso świnki trudno oddzielić od kości, na czas jej konsumowania zapomnijmy o dobrych manierach i odłóżmy sztućce - jedzenie rękoma jest znacznie wygodniejsze.
Dzisiaj świnkę morską kupić można tylko w niektórych regionach Ekwadoru: w Cuence jest ona traktowana jako lokalny przysmak, spróbować jej warto także w okolicach miast Banos i Ambato.
Świnka w magicznym (wy)daniu
Świnka morska ma zastosowania nie tylko kulinarne. Przez niektórych traktowana jest jako domowy pupil - tak, jak w Europie kobiety hołubią pieski rasy York, tak w Ekwadorze niektóre z nich noszą pod pachą właśnie świnkę, którą głaszczą i dokarmiają w każdej wolnej chwili. Cuy jest także zwierzęciem magicznym - andyjscy szamani z pomocą tych sympatycznych gryzoni diagnozują choroby, wierząc, że zwierzątko jest w stanie przejąć na siebie ludzkie dolegliwości.
Brak komentarzy. |