Co roku, wielu z nas zadaje sobie pytane: dokąd na urlop? Jeśli nasz wybór pada na kraj, do którego można się dostać zarówno samolotem jak i transportem drogowym, kolejnym dylematem jest zwykle wybór pomiędzy nimi. Jechać czy lecieć? - wielu turystów, idąc tokiem myślenia, że „to co zaoszczędzę na locie wydam na miejscu”, wybiera długą i męczącą podróż autobusem. Często się jednak zdarza, iż 24-godzinny przejazd autokarem może przerosnąć oczekiwania podróżnych, szczególnie tych, którzy w taką długą podróż udają się po raz pierwszy...
Ze swojego doświadczenia wiem, a przesiedziałem już w autobusie wieeele długich godzin, że czas może nieraz stanąć w miejscu i wydawać by się wtedy mogło, że podróż nigdy się nie skończy. Nic bardziej frustrującego, szczególnie gdy towarzysze podróży nie podzielają naszych upodobań (np. skromna potrzeba spokoju i ciszy!), lub kiedy zaczynamy już odczuwać fizyczne dolegliwości. Wtedy sytuacja robi się nie do zniesienia nie tylko dla Was drodzy podróżni, ale również dla pilota. Dlatego właśnie myślę, że warto przeczytać kilka porad kogoś, kto ma już za sobą niejedną długą, a nieraz i bardzo długą podróż i wyciągnąć z nich wnioski, by wszystkim nam podróżowało się przyjemniej.
Doba w autobusie to naprawdę sporo czasu. Warto się do niej odpowiednio przygotować. Przede wszystkim warto przeanalizować godziny odjazdu i przyjazdu na miejsce oraz mniej więcej godziny przejazdów przez dane granice. Zwykle podczas tak długich podróży dzielę ją sobie na odcinki - „od granicy do granicy”. Wjeżdżając do danego kraju obliczam na szybko ile w nim będę i odliczam czas tylko do kolejnej granicy. Dzięki temu czas się tak nie dłuży bo częściej myśli się o tym bliższym celu niż o tym końcowym. Osoby z chorobą lokomocyjną powinny zaplanować w czasie przyjmowanie kolejnych dawek leków i wyposażyć się na wszelki wypadek w torebki foliowe, wodę mineralną oraz cukierki miętowe.
W podróż warto zabrać kilka rzeczy, które umilą czas. Ja do swojej podręcznej torby zawsze pakuję przede wszystkim gazetę i książkę. Dwie rzeczy, przy których czas upływa bardzo szybko. Im grubsza gazeta tym lepiej, jednak niekoniecznie branżowa, bo czytanie o tej samej tematyce może znużyć (chyba że ktoś jest wyjątkowym pasjonatem). Egzamin zawsze zdaje jakakolwiek codzienna gazeta zakupiona w dniu wyjazdu, aby być na świeżo z informacjami, a spora ilość dodatków do niej też zajmie nam trochę czasu. Lektura gazety nie wymaga od nas zupełnego skupienia, teksty są krótkie, można też czytać wyrywkowo. Książkę docenią osoby, które potrafią się odciąć od rozmów towarzystwa, odgłosów jezdni czy włączonego telewizora. Obecnie autobusy są w standardzie wyposażone w DVD. Warto więc zabrać także swoje filmy, aby nie być skazanym na autokarową filmotekę, która nieraz bywa bardzo uboga (z całym szacunkiem dla tych kierowców, którzy dbają o prawidłowy zasób filmów). Nie sądzę aby którykolwiek pilot lub kierowca zabronił puszczania nie swoich filmów, chyba że to kino bardzo drastyczne lub kontrowersyjne (choć zawsze wszystko zależy od grupy). Kiedy już włączę jakikolwiek film to nie robię wtedy nic innego poza oglądaniem go (oczywiście jeśli akurat mogę, w końcu jestem w pracy). Nawet jeśli to film, który widziałem już kilka razy lub film, który mnie kompletnie nie interesuje. Dzięki temu „uciekną” mi kolejne dwie godzin. Wychodzę z założenia, że skoro leci film to szkoda np. „marnować” gazetę czytając jej artykuły, wysyłać sms-a czy rozwiązywać krzyżówkę. Tę „rozrywkę” mogę zostawić sobie na później, a jeśli podczas oglądania mało interesującego filmu zmorzy mnie sen to też dobrze. Sen niesie za sobą bowiem same korzyści - odpoczywamy, podczas gdy wskazówki zegara przesuwają się dalej.
Myśląc o śnie i odpoczynku warto zadbać o kręgosłup i zaopatrzyć się w poduszkę, wałek lub specjalny rożek (można kupić taki do pompowania), które włożone pod szyję zdecydowanie odciążą nasze mięśnie i zapobiegną odrętwieniu. Osoby starsze lub cierpiące na schorzenia reumatyczne (bądź też zmarzluchy!), powinny zabrać z sobą niewielki kocyk, który można zarzucić na nogi i ramiona. Sprawdza się również ściągnięcie obuwia i założenie dodatkowej, ciepłej pary skarpetek. Pamiętajmy, że nawet latem noce bywają chłodne dlatego podstawą w autokarze jest ciepły polar czy wygodny sweter.
Wielu podróżnych zanim wsiądzie do autobusu długo analizuje, gdzie będzie najlepsze i najwygodniejsze miejsce. Tak bardzo oblegany „tył” ma jedną sporą wadę - brak rozkładanych oparć foteli, choć z drugiej strony to jedyne miejsce, gdzie można jechać z prostymi nogami. Jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy wywołują batalie w piętrowych autobusach o miejsca na górze, koniecznie w pierwszym rzędzie. Widok stamtąd przesłania najgorszą ze wszystkich możliwości - jazdę w oślepiającym słońcu i upale nawet przy sprawnie działającej klimatyzacji. Środek autobusu powinni wybrać wszyscy, którzy wiedzą że mogą nie wytrzymać „od postoju do postoju”. Bliskość toalety uchroni ich przed przeciskaniem się przez cały autokar w celu załatwienia swoich potrzeb (szczególnie w nocy, kiedy niewiele widać). Jednak czasem mogą to być miejsca dość uprzykrzające podróż ze względu na zapachy stamtąd docierające. Problem wyboru miejsca będziemy mieli z głowy jeśli w biurze podróży zostanie nam przypisane miejsce, co najczęściej jednak zdarza się w autobusach liniowych. Osoby z chorobą lokomocyjną powinny wybrać miejsca z przodu.
Chyba najczęściej zadawanym pytaniem podczas podróży zawsze jest „za ile stajemy?”. Obojętnie ile by było przerw to zawsze znajdą się osoby, które chciałyby zatrzymywać się częściej. To problem nie do rozwiązania, ponieważ nie da się stawać tak często jak by chcieli tego turyści, ani jechać tak długo jak by tego chcieli kierowcy. Dlatego często piloci znajdują się między przysłowiowym młotem a kowadłem - z jednej strony nerwowi turyści z drugiej kierowcy, którzy mogą się nie wyrobić w czasie pracy. Z dwojga złego wolę jednak dłuższe przejazdy niż później stać 9 godzin na którymś z parkingów, aby kierowcy mogli zrobić przepisową przerwę. Dlatego też warto posłuchać porad pilota na samym początku odnośnie częstotliwości przerw i nastawić się na to z góry. Zawsze też zastanawiam się po co niektórzy turyści (szczególnie młodzież), nalegają na przerwę, a potem wychodzą na zewnątrz i zaraz siadają na ławce czy krawężniku?! Jeśli już mamy tą możliwość warto się trochę poruszać czy pospacerować. Wielu podróżnych często uskarża się też na bóle nóg, opuchnięte kostki, dlatego jeśli już robimy postój tym bardziej trzeba się rozruszać (nawet w trakcie jazdy nikt nie powie nic złego jeśli co jakiś czas wstaniemy na krótką chwilę, żeby zrobić kilka przysiadów czy wspięć na palce. Zdecydowany numer 1 podczas postoju - należy iść do toalety! Autobus to nie pociąg, w którym nieczystości są odprowadzane na bieżąco (choć i tu już się to zmienia), a im bardziej zapełniona ubikacja tym mniej przyjemna staje się jazda w autokarze. Przy tej okazji nadmienię, że przydadzą się drobne, euro czy dolary, bo tak jak i w Polsce, nie wszystkie toalety są bezpłatne.
Teraz kwestia najbardziej sporna i kontrowersyjna, a mianowicie spożywanie posiłków i alkoholu w autobusie. Niewielu wie, iż w krajach zachodnich obowiązuje zakaz jedzenia w autokarze podczas jazdy. Ja nie jestem do końca przekonany co do słuszności tego przepisu jednak to, co nieraz dzieje się w autobusie przekracza granice zrozumienia, a na pewno mojej wyrozumiałości. Zupy chińskie, ryby na zimno, gotowane jajka, a nawet pasażerka z kurczakiem, to tylko kilka przykładów z mojego doświadczenia. Pamiętajmy, że nie jesteśmy sami w autobusie i nie wszystkim odpowiadają tego typu zapachy podczas podróży, nie wspominając już o bałaganie jaki zostaje po takim posiłku. Poza tym jedzenie, w trakcie kilkunasto- bądź kilkudziesięcio-godzinnej podróży, zwyczajnie się psuje, szkodząc nie tylko świeżemu zapachowi, ale i naszemu zdrowiu. Nie sądzę, aby ktoś umarł z głodu jeśli ten jeden raz w roku podczas długiej podróży zje coś ciepłego na stacji lub zwykłą kanapkę podczas jazdy. Nie zabierajmy z sobą produktów ciężkostrawnych, które w efekcie krótkiej przyjemności jedzenia mogą nas zaprowadzić jedynie do mało komfortowej toalety. Druga sprawa to nadużywanie alkoholu. Chyba żaden pilot nie zwróci nikomu uwagi, jeśli wszystko odbywa się z zachowaniem zasad poszanowania innych pasażerów i kulturalnie. Niestety dla wielu bycie na lekkim rauszu podczas całej podróży jest lekiem na wszystkie niedogodności z nią związane. Gorzej jednak, kiedy ten lekki rausz przeradza się w bycie głośnym i uciążliwym dla współpasażerów, naraża na nieprzyjemne sytuacje już na początku wspólnego urlopu i ustawia nas w gronie nie lubianych uczestników. Nie wspominam już nawet o sytuacjach ekstremalnych, gdy trzeba zatrzymać autokar na wietrzenie i czyszczenie, bo i takie się zdarzają. Z alkoholem w podróży trzeba jak i w życiu - być rozsądnym i pamiętać, że osoba zakłócająca podróż i naruszająca cudzą prywatność może zostać poddana karze przez organ lokalnej władzy, z uwzględnieniem lokalnego taryfikatora mandatów!
Na koniec sugestia dla rodziców małych dzieci, bez zbędnego komentarza. Niemowlę, dwulatek, trzylatek czy przedszkolak będzie się męczyć w autokarze!
Zastanówmy więc się dobrze czy warto mieć te kilka euro więcej w portfelu na wczasach i jechać autobusem, czy może jednak polecieć samolotem - nie wszyscy bowiem są stworzeni do takiego sposobu przemieszczania się. Tym wszystkim, którzy jednak lubią ten sposób podróżowania i wybiorą go jako środek lokomocji tegorocznych wakacji życzę szerokiej drogi i samych przyjaznych współpasażerów!
piea | dla mnie w podróżach autokarowych jest jeden szkopuł: nocna jazda autokarem! to jest prawdziwa zmora, koszmar i niezrozumiała dla mnie praktyka wciąż stosowana przez biura podróży! i o ile 30 lat temu było to zrozumiałe ze względu na koszty, bo wówczas my Polacy - "wypuszczeni" nagle na zachód - oszczędzaliśmy każdego dolara, a taka autokarowa wycieczka z "noclegami" w czasie jazdy pozwalała sporo zaoszczędzić, o tyle dziś nie ma to zupełnie sensu ? ... minęły lata, styl życia i oczekiwania turystów się zmieniły, wszystko poszło naprzód, ale niestety "noce" w autokarach wciąż pozostały na trasach większości wycieczek autokarowych! czy współczesne Biura Podróży nie rozumieją, że turysta XXI wieku bardziej ceni sobie komfort i wygodę niż kilkanaście dolarów w portfelu więcej? jest mnóstwo wspaniałych i bardzo ciekawych wycieczek organizowanych właśnie autokarem, na które niestety nie jeżdżę, tylko dlatego, że nie ma noclegów tranzytowych po drodze..., z ogromną ochotą dopłaciłabym naprawdę te śmieszne pieniądze na te 2 dodatkowe noclegi i pojechałabym na wiele takich wycieczek, ale .... biura najpierw muszą zmienić swoje błędne myślenie i zacząć organizować takie imprezy z "duchem czasu"! Halo, Biura! to już nie są lata 80-90-te XX wieku! przestańcie więc "męczyć" ludzi nocami w tych autokarach i obudźcie się w końcu i dostosujcie ofertę do wymogów panujących nam czasów! |