Stolica Rumunii posiada długą i ciekawą historię. Podobnie jak Rzym, położona jest na siedmiu wzgórzach, jej nazwa pochodzi od słowa „bucurie”, co oznacza „radość”. Jednym z symboli miasta jest Pałac Parlamentu, dawniej znany jako Pałac Ludowy.
Przed II Wojną Światową Bukareszt był miastem nowoczesnym, kosmopolitycznym, prawdziwym centrum kulturalnym i politycznym, szczycącym się piękną, nietuzinkową architekturą. Zaczęto go nawet określać mianem „Paryża Wschodu’ lub „Małego Paryża’. Niestety jego rozwój przerwał najpierw wybuch wojny, a potem rządy reżimu komunistycznego. Część zabytków została zniszczona podczas bombardowań, następnie miasto zeszpeciły budowle w stylu socrealistycznym. Największe „zasługi’ w „upiększaniu’ Bukaresztu architekturą socrealizmu położył Nicolae Ceausescu. To właśnie na jego polecenie wyburzono dużą część zabytków, na ich miejscu stawiając gmachy rządowe oraz bloki mieszkalne. Najbardziej znanym dziełem dyktatora jest Pałac Parlamentu, zwany wcześniej Pałacem Ludu.
Jeden z największych bydynków na świecie
Rumuński Pałac Parlamentu jest drugim po Pentagonie największym budynkiem świata. Jego powierzchnia wynosi 65 tysięcy m2, pałac posiada 12 kondygnacji nadziemnych i 8 podziemnych, wewnątrz znajduje się ponad 1000 pokoi. Na choćby pobieżne zwiedzenie wszystkich pomieszczeń trzeba byłoby poświęcić kilka dni. Decyzję o budowie tego giganta podjęto w 1980 roku. Rozpoczęto od wyburzenia części starego miasta i przesiedlenia 40 tysięcy ludzi. Pierwotny projekt zakładał wybudowanie całej dzielnicy rządowej, w której oprócz pałacu, pełniącego funkcję rezydencji dyktatora i siedziby parlamentu, miał znajdować się gmach Ministerstwa Obrony Narodowej, Rumuńska Akademia Nauk, Hotel Mariott oraz Bulwar Zwycięstwa Socjalizmu. Prace ruszyły w 1983 roku, budowę nadzorowało 400 architektów, zatrudniono 20 tysięcy robotników, zużyto milion metrów sześciennych marmuru pochodzącego z Transylwanii, trzy i pół tysiąca ton kryształu, 700 tysięcy ton stali i brązu i 900 tysięcy m3 drewna. Na życzenie Ceausescu wszystkie materiały budowlane musiały pochodzić z Rumunii, co miało pokazywać potęgę i samowystarczalność państwa. W rzeczywistości koszty inwestycji były gigantyczne i pogorszyły już i tak trudną sytuację kraju, w którym często brakowało podstawowych produktów. W momencie upadku reżimu budowa nie była jeszcze ukończona.
Po upadku dyktatora rozpoczęła się debata na temat przyszłości pałacu. Pojawiły się głosy, że należy go zniszczyć, gdyż jest symbolem znienawidzonego systemu, inne projekty zakładały założenie w nim muzeum komunizmu, amerykański milioner Donald Trump chciał go podobno przeobrazić w kasyno. Obecnie pałac jest siedzibą rumuńskiego parlamentu, trybunału konstytucyjnego, kilku oddziałów wywiadu, znajduje się w nim także Muzeum Sztuki Współczesnej, centrum konferencyjne, kilka restauracji i bibliotek, w 2008 roku w pałacu odbył się szczyt NATO. Pałac Parlamentu dostępny jest także dla zwiedzających i stanowi jedną z największych atrakcji turystycznych Bukaresztu. Podczas wycieczki z przewodnikiem można usłyszeć wiele informacji na temat historii jego budowy.
Nicolae Ceausescu był, jak większość dyktatorów, przewrażliwiony na punkcie swojego bezpieczeństwa. Z tego powodu pod pałacem powstał czteropoziomowy bunkier, w którym w razie ataku NATO miała schronić się jego rodzina. Po próbie otrucia Fidela Castro trucizną ukrytą w butach Ceausescu rozkazał, aby wszystkie buty i ubrania, których używał w czasie zagranicznych podróży były natychmiast niszczone. Ponoć w jego szafie znajdował się inny zestaw odzieży na każdy dzień roku. Również na rozkaz dyktatora, w latach 80-tych wybudowano podziemną linię metra oraz sieć tuneli, które łączyły Pałac Ludu z główną siedzibą partii oraz umożliwiały ucieczkę z miasta. Istnienie podziemnych połączeń było oczywiście tajemnicą, zaczęto o nich mówić dopiero po upadku rządów komunistycznych w Rumunii. Wiele osób zastanawiało się dlaczego Ceausescu nie skorzystał z nich podczas rewolucji w 1989 roku.
Dziś Bukareszt powoli odradza się po latach zaniedbań. Z pewnością nie można go w tej chwili nazwać najpiękniejszym miastem świata. Pomimo tego miłośnicy architektury wyłowią z socrealistycznego betonu kilka perełek. Warto przespacerować się reprezentacyjną ulicą Cales Victorieri, przy której znajdują się secesyjne kamienice, teatry, sklepy i restauracje, ciekawy jest także Bulevardur Unirii z dziewiętnastowiecznymi gmachami i pięknymi cerkwiami. Miasto najlepiej zwiedzać pieszo - można wtedy odkryć ciekawe zakątki. Najbardziej popularną atrakcją Bukaresztu pozostaje jednak monumentalny Pałac Parlamentu. Czy jest piękny, czy kiczowaty? Każdy ze zwiedzających musi ocenić to sam.
Brak komentarzy. |