Każdy człowiek jest inny i różnymi kryteriami kieruje się przy wyborze wakacji, odmienny ma również stosunek do wypoczynku czy sposób zachowania na wyjeździe. Zdecydowana większość turystów to otwarci, nastawieni na odpoczynek, zwiedzanie, czy rozrywkę ludzie. Istnieją jednak również kategorie klientów, którzy potrafią pracownikom biur podróży spędzić sen z powiek. Poznajmy ich najczęściej spotykane kategorie.
Znajomi mówili
„Znajomi mówili” - to zdanie powtarzane jest niczym mantra. Tego typu klient jako główny punkt odniesienia przy wyborze wakacji powołuje się na niemożliwe do weryfikacji opinie rodziny czy znajomych, których uważa za najwyższy autorytet i niedościgniony wzór podróżniczy. Często to jego pierwszy wyjazd zagraniczny (nie licząc Pragi i wycieczki szkolnej na Słowację), ale chce polecieć tylko i wyłącznie na Fuerteventurę, bo szwagier dużo lata i mówił, że to najlepsze miejsce na wakacje. Spośród dziesiątek podobnych do siebie, luksusowych hoteli w Egipcie interesuje go wyłącznie jeden, którego nazwy co prawda dokładnie nie pamięta, ale jest to najlepszy hotel w tej części świata, bo sąsiedzi w nim byli i twierdzą, że jeśli jechać do Egiptu, to tylko tam. - No wie pani, „resort” ma w nazwie, i na zdjęciu był taki okrągły basen i palmy z tyłu. W przypadku trudności ze zlokalizowaniem obiektu urasta on w oczach klienta do raju utraconego i żaden inny hotel, nawet najbardziej sprawdzony i polecany nie wchodzi w grę. Do tej samej grupy zalicza się klientów, którzy nie polecą do Tunezji (bo tam jest niedobre jedzenie), do Grecji (bo tam rozcieńczają drinki w barach hotelowych), do Turcji we wrześniu (za zimno) i na Majorkę (bo nic tam nie ma). Skąd wiedzą? Znajomi mówili.
Rabaciarz
O wszystko się targuje, od progu biura domaga się rabatu dla stałych klientów, bo przecież co roku pyta o ofertę (chociaż jeszcze nic nie kupił). Za wszelką cenę próbuje zapłacić jak najmniej, często z góry zakłada złożenie reklamacji z wyjazdu, aby spróbować odzyskać choć część wpłaconej kwoty. Potrafi również zapytać o możliwość uzyskania faktury za fikcyjny wyjazd, celem wyłudzenia zwrotu za wczasy z zakładu pracy.
Kombinator
To przedstawiciel najbardziej pomysłowej grupy turystów, a pomysły może mieć być rozmaite. Może na przykład próbować przewieźć na sobie wszystkie zakupione pamiątki z podróży, aby uniknąć płacenia za nadbagaż czy uzupełniać wodą wypite z mini-barku butelkowane napoje, by nie zapłacić dodatkowego rachunku w hotelu. Kombinator często również uważa, że jego pewne zasady nie dotyczą i mimo, że doskonale wie, co można wnieść na pokład samolotu, to i tak próbuje przemycić butelkę Johny Walkera w bagażu podręcznym, po czym prowadzi długie i zapalczywe pertraktacje z celnikami, blokując całą kolejkę do odprawy osobisto-bagażowej. Innym ciekawym rozwiązaniem może być próba korzystania z pokoju po zakończeniu doby hotelowej poprzez formalne oddanie klucza w recepcji i wchodzenie do pokoju ... przez balkon. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, iż wspomniany przykład dotyczy drogiego, 5-gwiazdkowego hotelu, którego klientela, wydawałoby się, nie powinna skąpić kilkudziesięciu euro na przedłużenie doby hotelowej.
Co robi kombinator o godzinie 22.50, w przypadku gdy all inclusive trwa tylko do 23? Zamawia 6 drinków naraz, aby wystarczyło na resztę wieczoru. Jak zachowuje się w restauracji? Udaje, że nie widzi napisu informującego o zakazie wynoszenia jedzenia, a gdy zwróci się mu uwagę, to wszczyna awanturę, że on przecież za to zapłacił, więc co za różnica gdzie zje. Taki turysta potrafi również wmawiać pilotowi, że jego dziecko, na pierwszy rzut oka w wieku szkolnym, nie skończyło jeszcze 5-ciu lat (by dostać rabat na wycieczkę fakultatywną), a po powrocie z wyjazdu próbować sprzedać na allegro opaskę upoważniającą do korzystania z all inclusive.
Zawsze za drogo
Wiele problemów z trudnością w wyborze wakacji czy rozczarowaniem na miejscu wiąże się z nieadekwatnością oczekiwań do zakładanego budżetu. Owszem, można czasami trafić na super okazję i w rewelacyjnie niskiej cenie kupić wyjazd do świetnego hotelu, ale nie można z tego robić reguły i oczekiwać, że uda się to za każdym razem, zwłaszcza planując urlop w szczycie sezonu. Wakacje kosztują i za 1000 zł nie dostanie się tygodnia all inclusive w Grecji w lipcu, a to że kilka lat temu komuś cudem udało się złapać takie last minute nie oznacza, że możemy oczekiwać tego samego. Ponadto, wybierając najtańszy z oferty, 2 czy 3 gwiazdkowy hotel nie można liczyć, że na miejscu zastanie się luksusowe apartamenty oraz stoły uginające się od kawioru i innych wyszukanych smakołyków. Kwestia ceny ma również drugie oblicze, często klient który chce lecieć wyłącznie do kraju Unii Europejskiej ostatecznie na gwałt wyrabia paszport i wybiera się do Tunezji, którą początkowo całkowicie wykluczył. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: bo była najtańsza. Cóż, CCC czyli cena czyni cuda. Pamiętać jednak trzeba, aby przy rezerwacji wakacji dokładnie sprawdzić co zawiera cena i czy organizator wyjazdu na pewno jest renomowanym biurem posiadającym odpowiednio wysokie ubezpieczenie, aby uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek.
Wieczny malkontent
Niektórzy turyści są z góry niezadowoleni z wyjazdu i sprawiają wrażenie, jakby celowo szukali dziury w całym. Piasek na plaży jest zbyt gorący, trawa wokół basenu wyschnięta, a do jedzenia nie podają wieprzowiny (lato w Egipcie). W hotelu nie mówią po polsku, pościel zmieniania jest tylko raz na tydzień, a w niedzielę nie zamieciono pod łóżkiem. Narzekają, że do restauracji nie można wejść w stroju kąpielowym, że wszystko jest strasznie drogie i na dodatek był przeciąg w samolocie. Nie pojadą na wycieczkę fakultatywną i nie wyjdą nigdzie wieczorem, bo przepadnie all inclusive w hotelu. Doskonale może to obrazować przykład klienta, który po powrocie z wczasów przyszedł do biura mówiąc, że jest wyjątkowo niezadowolony z wyjazdu. Pracownik zatroskany dopytuje: ale co się stało, hotel się panu nie podobał, może pokój był nieładny, jedzenie niedobre, pogoda nie dopisała? Klient więc uściśla: nie, hotel to był bardzo fajny, pokój duży, czysty, jedzenie dobre, pogoda piękna. To może plaża panu nie odpowiadała? Nie, plaża przepiękna, ale wie pani, jak się szło na tę plażę, to w pewnym miejscu trzeba było minąć po drodze śmietniki i tak nie powinno być. Aż się prosi odpowiedzieć: no skandal po prostu, żeby w były kurorcie śmietniki, ma pan rację, w miejscowościach turystycznych odpadki powinny ulegać autodestrukcji.
Niedoinformowanie moje drugie imię
Nikt nie wymaga, aby klient wszystko wiedział. Wręcz przeciwnie - to do pracowników biur podróży, pilotów, rezydentów należy udzielenie odpowiednich informacji i wyjaśnień. Ale w pewnych przypadkach pretensje można mieć tylko do siebie, nie przeczytanie umowy jest chyba najczęstszym z nich. Trudno żądać odszkodowania za konieczność opuszczenia pokoju hotelowego o 12 w południu, skoro jest to wyraźnie zaznaczone w umowie, jak również limit dopuszczalnego bagażu czy warunki ubezpieczenia. Nie sposób również zapomnieć klientki, która zabrała wnuczka na safari do Kenii i na miejscu dziwiła się, że są tam dzikie zwierzęta, czy klienta, który nie dawał sobie wytłumaczyć, iż godziny lotu podane są w czasach lokalnych i w rozkładzie nie ma błędu ani nikt nie chce go oszukać, każąc mu w jedną stronę lecieć dłużej, lecz czas lotu jest jedynie pozornie różny i wynika to prostu z różnicy czasu.
Rozrywkoholik
Na wyjeździe nastawiony głównie na rozrywkę i zabawę, nie zawsze jednak na odpowiednim poziomie. Często już pijany wsiada na pokład samolotu czy autokaru (wszak zaczęły się wakacje) i ledwo wysiada z niego o własnych siłach. Potrafi klepnąć w pośladki stewardessę czy kelnerkę i niewybrednymi dowcipami obrazić całą obsługę i współtowarzyszy podróży. Do późnych godzin wieczornych zabawia cały hotel swoim talentem wokalnym, dla rozrywki wskakuje w nocy w ubraniu do basenu i dla zabawy non stop przedrzeźnia przewodnika.
Niezdyscyplinowany
Zmora wszystkich wycieczek objazdowych. Na każdą zbiórkę zjawia się spóźniony, zawsze trzeba na niego czekać. Często się gubi, nie pilnuje dokumentów, biletów, pretensje ma do wszystkich, nigdy do samego siebie. Potrafi zepsuć każdy wyjazd, z reguły interesuje go dokładne przeciwieństwo tego, co jest zaplanowane na dany dzień.
texarkana | Świetny artykuł, ale podejrzewam, że turyści należący do pierwszej z wymienionych kategorii go nie przeczytają (ale może posłuchają, co mówi znajomy, który przeczytał)... Zresztą do kilku innych kategorii - również nie... A teraz z innej beczki: myślę, że przydałaby się podobna typologia pilotów wycieczek. |