To była taka typowa firmowa wycieczka integracyjna na Majówkę, trwająca 6 dni (28 kwietnia- 2 maja) i zorganizowana przez jedno z Biur Podróży na zamówienie dla naszej firmy.
( Trasa zwiedzania obejmowała przez kolejne dni:
Koszyce, Miszkolc, Eger, Budapeszt, Aquincum, Szentendre, Esztregom i Wiedeń)
Do słowackich Koszyc dotarlismy wieczorem na nocleg , wiec poza wieczornym spacerem wśród urokliwych kamieniczek nie zobaczyliśmy tam nic więcej, bo rano ruszyliśmy już w strone Miszkolca, od którego rozpoczęlismy zwiedzanie Węgier - Miszkolc Tapolca - to znane i bardzo urokliwe uzdrowisko z wodami, źródłami i basenami termalnymi.
Pospacerowaliśmy po prześlicznym Parku z platanami i udaliśmy się do Basenów Termalnych Barlangfurdo - z których słynie miasto - to jedno z najatrakcyjniejszych w skali światowej kąpielisko urządzone w naturalnej jaskini krasowej. Termalna, lekko radioaktywna woda o temp. 300 stopni Celsjusza spływa potokami ze skał, tworząc naturalne bicze wodne; inną atrakcją są naturalne prądy wodne oraz czyste, pozbawione bakterii powietrze.
Kolejnego dnia udaliśmy się w stronę Gór Bukowych - do zaskakująco pięknego Egeru. To urokliwe miasto słynie oczywiście z egri bikaver- czyli wina - któż by nie znał węgierskiej byczej krwi!.
Wynikiem 90-letniego panowania Turków w Egerze była islamizacja miasta. Na placach miasta pojawiły się meczety i minarety oraz łaźnie tureckie, a po uliczkach zaczął się rozchodzić zapach tureckiej kawy. W tym historycznym mieście jest całe mnóstwo zabytków: barokowy kościół Minaretów, Cerkiew, Katedra i oczywiście Zamek, jest tu sporo ślicznych , wąskich i urokliwych uliczek i oczywiście setki miejsc, gdzie można wypić egri bikaver -- my wybraliśmy urokliwą piwnicę pełną zakurzonych butelek i świec stojących w świecznikach „zatopionych” w wosku. Klimatyczne i ciekawe miejsce, (niestety nie pamiętam nazwy).
Nazajutrz udaliśmy się na zwiedzanie stolicy naszych bratanków - Budapesztu! To Miasto wyjątkowej urody, przepięknie położone - z iście spektakularnym widokiem na Dunaj, gdzie ze wzgórza zamkowego, jak również z góry Gellerta można podziwiać fantastyczne panoramy miasta. Budapeszt może poszczycić się wieloma wspaniałymi zabytkami. Niestety byliśmy w mieście tylko 2 dni i czas zwiedzania mięliśmy dopięty na ostatni guzik - więc nie udało nam się zobaczyć wielu atrakcji Budapesztu- jakimi są np. rewelacyjne budapesztańskie kąpieliska. Nie mogę odżałować, że nie byłam w żadnym z nich. Najważniejsze zabytki oczywiście „zaliczyliśmy” - choć nieco z poczuciem niedosytu.
Oczywiście zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty w kościele św. Macieja - z zachwycającym dachem z kolorowych, układanych w fantazyjne wzory dachówek (Ci , co znają Wiedeń - zapewne ten kościół kojarzy się z wiedeńską katedrą św. Szczepana).
Następnie obejrzeliśmy Basztę Rybacką, i oczywiście Zamek królewski na Budzie - skąd rozpościera się wspaniały widok na Dunaj, majestatyczny Most łańcuchowy Szehenyego i przepiękny neogotycki budynek Parlamentu, potem wjechaliśmy na Wzgórze Gellerta skąd rozpościerają się zapierajaće dech w piersi panoramy na miasto, a następnie udaliśmy się na wycieczkę pt. szlakiem budapesztańskich pomników m.in Anonymusa, Kertesza, itd...., których jest tu naprawde dużo. Kolejnego dnia odwiedziliśmy gigantyczną Bazylikę św. Stefana największą świątynią Węgier, której wnętrza kryją relikwię - prawicę św. Stefana. Później byliśmy na Placu Bohaterów z Pomnikiem Millenium, kolejnym etapem było zwiedzanie Zamku Vaydahunyad, który utkwił mi bardzo w pamięci , można by rzec, że jest to obiekt niezwykły- to oryginalny zamek o ciekawie pomieszanych różnych stylach architektonicznych, tworzących jakby zlepek stylów, m.in mamy tam replikę znanej Kaplicy Jak, oraz kopię rumuńskiej wieży Niebojsi. Po wizycie w Vaydahunyad udaliśmy się na Wyspę Św, Małgorzaty, a następnie pojechaliśmy do ruin Aquincum - pozostałości po mieście starożytnych rzymian, które było w czasach Cesarstwa najdalej na północ położoną osadą rzymską zamieszkałą wówczas przez 2000 osób. Aquincum mieści bardzo ciekawe muzeum z sarkofagami, naczyniami, odwzorowanym domem rzymskim z tamtych czasów w którym stoja nawet manekiny rzymskiej rodziny w oryginalnych strojach. . Obecnie Ruiny Aquincum mieszczą się w dzielnicy Obuda, w północnej części lewobrzeżnego Budapesztu.
Na koniec dnia, odwiedziliśmy jeszcze wyspę św. Małgorzaty, aby w parkach i ślicznych plenerach odpocząć po intensywnym zwiedzaniu i zaczerpnąć trochę świeżego oddechu.
Nieopodal Budapesztu - znajduje się śliczne miasteczko, a raczej miasteńko - Szentendre!
Kiedyś była to kolonia serbsko-grecka. Serbowie zbudowali tu twierdżę z okalającym ją murem, aby w ten sposób uchronić się przez najeźdźcami- Turkami i mieszkali tu az do końca XVIII w. Od XIX w miasteczko zaczęłi zamieszkiwać artyści i tak do dziś stało się ono rodzajem ich enklawy. Szentendre pełne jest krętych i wąskich lub wręcz bardzo wąskich urokliwych uliczek. Turystów przyciąga pasaż nad rzeką Dunaj z bardzo malowniczym widokiem oraz liczne kawiarenki i całe mnóstwo restauracji. Szentendre to dziś miasto Artystów - to taki węgierski odpowiednik naszego Kazimierza nad Wisłą - pełno tu malarzy, grafików, rysowników, koronczarek (notabene: przepiękne koronki - ładniejsze od brugijskich!!!); jest też ciekawe, wręcz osobliwe Muzeum Marcepana! Głównym placem, a raczej malutkim trójkątnym ryneczkiem - jest Fo ter z barokową i rokokową zabudową. Na jego środku znajduje się krzyż morowy z XVIII w. ustawiony jako podziękowanie za ustąpienie epidemii. Tuż przy Rynku stoi też serbska Cerkiew Zmartwychwstania z ciekawym ikonastasem.
Miasto ma niezwykłą atmosferę. Jest po prostu prześliczne - jest tu całe mnóstwo dorożek, kataryniarzy, wszechobecnej, suszącej się tu papryczki czuszki, artystów, koronek, kafejek - a to wszystko wśród ślicznych kamieniczek i wąziutkich uliczek - ja widziałam tu najwęższą uliczkę w Europie- ok. 75 cm odległości od murów sąsiadujących kamienic!
Ostatnim dniem naszej majówkowej wycieczki było całodzienne zwiedzanie Wiednia, które ze względu na mnóstwo wrażeń opisałam jako osobną podróż.
Brak komentarzy. |