Chwilami ścieżka jest tak wąska, że trudno jest minąć się z grupą idącą z naprzeciwka.
danutar | Ależ skąd, Alicjo, wcale tak nie odebrałam Twojego komentarza. Ja po prostu tylko szukam pozytywnych stron tej sytuacji - było dużo luda, ale były też momenty luzu, co mnie bardzo cieszyło. Takie były warunki i trzeba było docenić te chwile. Ludzi było wszędzie dużo - nawet na szlaku na Pico Ruivo (choć nie aż tyle, bo to jednak trudny szlak i nie każdy tam pójdzie). Zresztą Ty wiesz, że ja też nie lubię tłoku - wiele razy to pisałam. Ale czasem trzeba cieszyć się tym, co jest. Bo co z tego, że będę narzekać - ludziska przecież od tego nie znikną 😆 Więc powtarzam sobie: każdy chce zobaczyć te piękne miejsca, więc ciesz się, że też możesz tu być 😍 |
piea | chodziło mi o to, że o ile ścisk w miastach czy w wakacje na plażach jest czymś normalnym i naturalnym, o tyle w takich miejscach przyrodniczych jak: wszelkie szlaki, leśne czy górskie ścieżki, lewady na Maderze... ze znacznie większą przyjemnością się przebywa jednak w większej samotności... ; chyba nie do końca trafnie to ujęłam, bo nie zrozumiałaś Danusiu mojego wpisu albo wręcz odebrałaś jako "atak", co absolutnie nie było moim zamiarem! ☺️ |
danutar | No nie odbiera! Przyjemność jest nawet w takich warunkach. Tym bardziej, że aż takie zagęszczenie trafiało się od czasu do czasu, ale jednak przez większość trasy udawało się utrzymać jako-taki dystans. A w drodze powrotnej to nawet przez pewien fragment trasy byliśmy sami. |
piea | OMG! no fakt, lewadowanie w takim ścisku odbiera całą przyjemność... istoty lewadowania |