Czechy to jeden z moich ulubionych krajów. I nie ma co dzielić włosa na czworo, argumentować, że pięknie, że niedrogo, i że piwo dobre - po prostu dobrze się tam czuję. Przyczyną mojego permanentnie świetnego humoru jest język naszych braci Pepiczków, tak podobny i tak różny zarazem. Uwielbiam słuchać czeskiej mowy i odczytywać napisy. Wytrzeszcz oczu Czechów, do których mówię „po czesku” jednoznacznie określa mój poziom językowy, ale nic to... Nie jestem filologiem, a zabawa przednia.
Z powyższych względów nie raz się było w Czechach, i nie dwa, tylko... nie pamiętam ile razy. Kilkanaście. Zimą, wiosną i latem. Na nartach i na nogach. Pociągiem i samochodem. W mieście i na wsi. Ludzie, ja po prostu uwielbiam ten kraj!
Kto jeździł na nartach w czeskich Karkonoszach, wie jak jest tam pięknie. Spindleruv Mlyn i okolice, Rokytnice, Harrachov... Ale nade wszystko polecam tamtejsze trasy biegowe. Taka widokowa trasa z perspektywy dwóch deseczek w słoneczny dzień to rewelacja (za darmo!), zakończona knedlikami z gulaszem i piwem w górskim hoteliku (celowo nie mówię „górskim schronisku”, bo te ichnie horskie chaty to zupełnie inne lokale niż nasze schroniska).
Na wiosnę i lato gorąco polecam czeskie skałki. Na pierwszym miejscu stawiam Szwajcarię Czeską ze słynną Pravcicką Braną, gdzie spomiędzy buków wyglądają dalekie, uśpione wulkany, a kształty i faktury skał przy szlakach zadziwiają. Byłam tam już dwa razy i na pewno na tym nie koniec. Każdy fan wędrówek będzie zadowolony - zwłaszcza że druga część skalnych atrakcji znajduje się po niemieckiej stronie i tam to dopiero są szlaki! Drugie miejsce ma na mojej top-liście Adrspassko-Teplicke Skalni Mesto. Dwa najwspanialsze skalne miasta, jakie znam. W części Adrspaskiej można puścić wodze fantazji i doszukiwać się w kształtach skał ludzkich i zwierzęcych postaci, natomiast w części Teplickiej mamy nowoczesne „miasto” z wąskimi „uliczkami” i niebosiężnymi „wieżowcami”. Też byłam dwa razy... A skoro już jesteśmy blisko Adrspachu/Teplic, to warto wyskoczyć na szlak w Broumovske Steny. Skałki, widoki, przyroda - jest nawet kapliczka Panny Marii Śnieżnej, szczególnie śliczna zimą. Kolejnym punktem jest Czeski Raj - pełen fantastycznych skalnych kolumn, po których można się wspinać. Ale i dla zwykłego spacerowicza jest to gratka. Piękne widoki, cudne szlaki, w okolicy zamki do zwiedzania - szczególnie jeden, interesująco położony na dwóch odrębnych skałach - Hrad Trosky. Są wreszcie Tiske Steny, no i Decinske Steny...
Amatorzy górskich wędrówek mają do dyspozycji Karkonosky Narodni Park (nie byłam, ale sądząc po opisach i fotkach jest przecudny), albo - dla mniej zaprawionych - łagodne Góry Orlickie, Góry Bystrzyckie, Góry Łużyckie i inne pasma. Jednak w tych pa-górach nie należy liczyć na super widoki, a szlaki są często... wyasfaltowane, więc idzie się jak po szosie. W G. Orlickich jest ładnie, w G. Bystrzyckich mniej. Drzewostan - jak to w rejonie Karkonoszy - miejscami totalnie wyniszczony. Ale za to kwitną naparstnice! Błąd zrobiłby ten, kto nie zajrzałby w Czeskie Średniogórze - co za widoki! Co za atrakcje geologiczne w rezerwatach i pomnikach przyrody! I skalne kapliczki! Przyjemny jest też Moravsky Kras, gdzie można doznać zawrotu głowy patrząc w przepaść Macocha i przepłynąć się tratwą po podziemnej rzece Punkwie w Punkevni Jeskynie.
No i wreszcie zabytki. Pragi nikomu nie muszę reklamować. Warto tam spędzić nawet tydzień, na pewno będzie co zwiedzać. Przy tym jest to chyba najpiękniejsze miasto Europy... Ale już Kutna Hora jest mniej znana. Warto ją odwiedzić przede wszystkim z powodu dzielnicy Sedlec, gdzie po pierwsze znajduje się objęta patronatem UNESCO starówka ze wspaniałym kościołem Św. Barbary (i mnóstwem innych „smakowitych” budowli), po drugie zaś - szokujące, niesamowite, napawające grozą ossuarium, powstałe wskutek fantazji szaleńca, który z kości ofiar wojen i epidemii zrobił cały wystrój dużej kaplicy. Piękny jest też Czeski Krumlov i Telc (oba miasta - UNESCO). Z kolei Holasovice to zabytkowa i prześliczna wieś (też UNESCO), wzniesiona w średniowieczu, ale rozbudowywana przez wieki - głównie w stylu nazwanym „wiejskim barokiem”. Nie brakuje też mniej znanych miasteczek mających niezaprzeczalny urok - jak np. Nachod (blisko naszej Kudowy, z ładnym zamkiem), Nove Mesto nad Metuji (z ładnym rynkiem i zamkiem z ogrodami), Cerveny Kostelec (tu poza zabytkami największy w Europie festiwal folkloru pod patronatem UNESCO), czy nawet Liberec nad Nisou (wyglądający jak okopcony, ale za to z ekstra ratuszem i fajnym zamkiem, no i kolejką linową na Jested - widokowy szczyt Gór Izerskich).
To dalece nie koniec ciekawych miejsc w Czechach, ale nie chcę pisać o tym, czego nie widziałam. Powiem tylko tyle, że ciągnie mnie tam jak wilka do lasu.
Wszystko, co opisałam wyżej. Jeśli ktoś musi się „streszczać” - to niech odwiedzi Kutną Horę, skalne miasta Adrspach / Teplice, pomnik przyrody Panska Skala i Pravcicką Branę w Szwajcarii Czeskiej. Pragę też koniecznie, ale to można osobno - np. zarezerwować hotel, wsiąść w pociąg i pojechać na weekend. Niestety, taka wycieczka sporo kosztuje. Pomijając już koszt podróży i noclegów, bilety wstępu do głównych atrakcji nie są tanie! Ale Praga (zwłaszcza w maju) jest tak cudowna, że warto na nią wydać.
Noclegi
Najlepiej na kwaterach prywatnych - jeśli nie są to pensjonaty dedykowane niemieckim gościom (którzy bardzo lubią spędzać urlop w Czechach), ceny będą umiarkowane, a standard przyzwoity. Hotele są drogie, kempingi z lekka syfiaste. Dobrym rozwiązaniem może być wynajęcie domku kempingowego (na kempingu) lub pokoju w czymś w rodzaju hoteliku (też na kempingu). Ceny są OK, tyle że nie ma co liczyć na łazienkę w pokoju. Czasem trzeba dymać przez błoto (albo po tysiącu stromych schodków) do sanitariatu...
Jedzenie
Swojskie, solidne. Na veprovy rizek z hranolkami zawsze można liczyć. Z rzeczy ciekawszych - dobra jest zupa czosnkowa i smażone kalafiory. Poza piwem należy spróbować słynnej kofoli - nazywanej „podróbkę coli”, ale niesłusznie, bo zupełnie inaczej smakuje, tyle że ma podobny kolor i zawiera sporo kofeiny. Naszym ostatnim odkryciem są też pyszne lody na patyku „Misza”. Co do miejsc, to można się stołować w knajpach a la mordownie (jest spokojnie i smacznie, tylko trochę nadymione) i w hotelach (u nas restauracje hotelowe serwują 5 listków sałaty z jednym kąskiem mięsa za cenę motocykla, ale u Czechów bynajmniej tak nie jest - rzecz jasna w tych zwykłych, małych hotelach, np. przy drodze).
Drogi i podróżowanie
Drogi generalnie OK. Czesi dbają o nie bardziej niż bracia-Słowacy i bracia-Polacy. Najlepiej mieć własny samochód, wtedy się wszędzie dojedzie i z reguły zaparkuje (oczywiście poza miastami). Można próbować lokalnymi pociągami, ale to jest folklor. I trzeba mieć dużo czasu - spóźnienie 2-godzinne to normalka. A autobusy między miastami są... po prostu w porządku. Wsiadasz, szybko dojeżdżasz na miejsce i wysiadasz. Nie zawsze trzeba więc spalać oktany.
papuas | Z pokazanych cudów przyrody byłem tylko w Adrspach - jednodniowy wypad z Polski (koło Teplickich tylko przejeżdżaliśmy). Szwajcaria przepiękna i ciekawa. Trylinka rewelacyjna. Fotki kuszą i trza by to przemyśleć. :) |