Teksas wschodni to zupełnie inna kraina niż Teksas zachodni, południowy, czy też centralnie położone Hill Country. To kraina lasów i mokradeł, malowniczych pnączy i epifitów, żółwi i aligatorów - jednym słowem raj dla przyrodnika. Dlatego bywaliśmy tam kilka razy do roku - a to na łonie przyrody, a to na paradzie z okazji Mardi Gras, a to na zawodach w lataniu balonem, to znowu w Houston.
I chętnie odwiedzilibyśmy tamte strony raz jeszcze. Nie tylko ze względów sentymentalnych. To naprawdę ciekawa przyrodniczo i piękna kraina. Jeśli ktoś nie wierzy - zapraszam do galerii. Zdjęcia są raczej stare (z lat 2000-2007), technicznie niedoskonałe, ale nawet takie pokazują piękno i egzotykę, które można z pewnością docenić.
Brazos Bend State Park - park stanowy z rozlewiskami, na których żyje mnóstwo aligatorów, żółwi i wodnego ptactwa, a na wiosnę kwitną bladofioletowe hiacynty wodne. Szlaki piesze biegną głównie groblami rozdzielającymi stawy i mokradła - czasem trzeba przejść przed nosem aligatora. Z drzew zwisają żywe i mocno postrzępione firanki epifitów i jest bardzo, ale to bardzo malowniczo.
Caddo Lake - jedyne naturalne jezioro w całym Teksasie, tak malownicze i niesamowite, że można oszaleć (vide zdjęcia w galerii). W Caddo Lake State Park jest kemping (taki sobie, ale co tam), zaś na brzegu jeziora nie brakuje wypożyczalni sprzętu pływającego. Warto wziąć wałówkę, dużo picia, aparat i wsiąść do canoe. Na jeziorze można spędzić nawet cały dzień - człowiek czuje się, jak gdyby nagle znalazł się w środku jakiejś baśni. Kto chce, może wykupić sobie rejs zabytkowym parostatkiem po malowniczych zatoczkach Caddo Lake. Można powiedzieć, że jezioro Caddo to przedsmak cudownej, niesamowitej, bagiennej Luizjany.
Big Thicket - czyli w tłumaczeniu „Wielki Gąszcz”. Jest to Międzynarodowy Rezerwat Biosfery kryjacy w sobie przeogromne bogactwo gatunków roślin, grzybów i zwierząt. Jest tam obłędnie zielono i parno jak w dżungli, po wszystkim pełzają pnącza i jaszczurki, kwitną kolorowe kwiaty i latają wielkie egzotyczne motyle. Na terenie rezerwatu jest kilka parków stanowych z kempingami „o standardowym standardzie” (WC, prysznice, woda pitna, prąd). A co do roboty? Można wędrować po ślicznych leśnych szlakach, kąpać się w rzekach, pływać łodziami i canoe po jeziorkach i strumieniach. Można poszukiwać drapieżnych roślin, jadowitych węży i świecących grzybów, no i - nade wszystko - fotografować, fotografować, fotografować.
Houston - samo miasto jest duże i amerykańsko-zwyczajne. Najciekawsze jest w nim Muzeum Nauk Przyrodniczych, gdzie nie można się nudzić, a co więcej - człowiek ma ochotę wracać tam jeszcze wiele razy. Najwięcej wrażeń dostarcza pawilon z tropikalnymi roślinami i fruwającymi „na wolności” motylami w wielu rozmiarach i kolorach. Bardzo piękne są wystawy muszli i minerałów. Dzieci (i nie tylko dzieci) lubią zabawę w labiryncie ekologicznym. Jest IMAX, Planetarium, Sala Entomologii z najdziwniejszymi owadami świata, Sala Chemii, Sala Energii i Energetyki, Sala Paleontologii, Sala Egipska, Sala Fauny Afrykańskiej i wiele, wiele innych interesujących miejsc. Całość jest ogromna i żeby na spokojnie wszystko obejrzeć potrzeba kilku dni.
Brak komentarzy. |