Stan Kolorado jest regularnym prostokątem, czyli tworem o całkowicie sztucznych granicach. Prostokąt ów ma wymiary 623 x 444 km i jest ósmym co do wielkości stanem USA, leży zaś w rejonie słynnych Gór Skalistych. To właśnie tu biorą początek dwie słynne rzeki USA: Rio Grande i Rio Colorado (czyli po prostu Kolorado, ta od Wielkiego Kanionu).
Stolicą stanu jest Denver - cóż, zwykłe amerykańskie miasto, nie ma się o czym rozpisywać, tyle tylko, że duże i ładnie położone u podnóża gór. Natomiast prawdziwe skarby tej ziemi kryją się w czterech parkach narodowych, licznych parkach stanowych i wielu innych miejscach określanych jako atrakcje turystyczne.
Mając do dyspozycji tydzień letniego urlopu (co jest nietypowe w USA, gdyż zwykle można wziąć jedynie 3 dni) postanowiliśmy pojechać w jakieś chłodniejsze niż Teksas miejsce, najlepiej w góry. A jak w góry, to gdzie? Rzecz jasna - do Kolorado. Oczywiście z namiotem i z zamiarem spędzania czasu wyłącznie na łonie natury.
Ten tydzień spędziliśmy w rejonie mniej znanego (czyli nie tak bardzo zatłoczonego), ale jakże pięknego parku narodowego Black Canyon of the Gunnison. W tym rejonie rzeka Gunnison spływa po stosunkowo mocno nachylonym terenie, dlatego też nazywa się ją „najbardziej stromą rzeką Ameryki Północnej”. Kanion, który wyrzeźbiła w skałach wulkanicznych, głównie gnejsach, ma niesłychanie urwiste ściany, przez co zalega w nim cień i mrok, zaś barwa ścian oglądanych zarówno z góry, jak i z dołu jest bardzo ciemna, prawie czarna - stąd nazwa Black Canyon. Długość kanionu - 53 km, zaś wysokość pionowych ścian dochodzi do 829 m. Jest to przepiękne miejsce, budzące w niektórych turystach strach przed przepaściami, w innych zachwyt nad cudownym dziełem przyrody, w innych jeszcze - szacunek do sił natury, które wcale nie muszą działać mocno: wystarczy, że działają cierpliwie, przez miliony lat.
Z tym parkiem narodowym połączony jest tzw. narodowy obszar rekreacyjny: Curecanti National Recreation Area. Powstał w wyniku postawienia trzech zapór na rzece Gunnison, dzięki czemu mamy dziś trzy wąskie, zaporowe zbiorniki ze szmaragdową wodą, pełne zatoczek w stylu fiordów, otoczone przez malownicze skały.
Poza wspomnianym tygodniem w Black Canyon, w stanie Kolorado spędziliśmy jeszcze wiele innych miłych chwil, latem i jesienią, będąc w trakcie wojaży do innych stanów i robiąc sobie przerwy w podróży na zwiedzanie. „Liznęliśmy” piękna Gór Skalistych, dotykaliśmy prawdziwej kości dinozaura (skamieniałej), podziwialiśmy zachód słońca wśród fantastycznych, czerwonych i pomarańczowych formacji skalnych, byliśmy też na piaszczystej, wydmowej pustyni w środku gór, no i w słynnym parku narodowym Mesa Verde, gdzie zachowały się zdumiewające, prekolumbijskie puebla Indian Anasazi, wybudowane w skalnych klifach.
Z czystym sumieniem mogę polecić każdemu wycieczkę do tego stanu. Jeśli ktoś znajdzie się tam niejako przypadkiem, na przykład służbowo, koniecznie powinien poprosić szefa o urlop, wypożyczyć samochód i zobaczyć na własne oczy skarby tej ziemi.
Zapraszam do galerii, która opowiada głównie o Black Canyon i Curecanti, ale zawiera też kilka zeskanowanych starych zdjęć z innych miejsc w stanie Kolorado.
Park Narodowy Gór Skalistych. Nazywany „parkiem w Niebie” z powodu wyraźnie widocznego i odczuwalnego ogromu gór, z których aż 76 osiąga bądź przekracza wysokość 4000 m npm. Na dole duszę cieszą niesamowite (zwłaszcza wiosną) łąki w dolinach otaczające błękitne jeziora. Wyżej - lasy jodłowo-świerkowe. Jeszcze wyżej - coś na kształt arktyki z tundrą i ze śnieżno-lodowymi polami i czapami. Co do roboty? Multum. Przejażdżki trasami widokowymi, spacery i dłuższe wędrówki, wycieczki przyrodnicze z przewodnikiem lub bez, kempingowanie i piknikowanie... Ładnych kempingów jest sporo. Niestety, ludzi też. Co roku park odwiedza około 3 milionów turystów. Rezerwacja miejsc na kempingach jest właściwie obowiązkowa. A gdyby się nie udało... Cóż, to tylko 100 km od Denver.
Park Narodowy Black Canyon of the Gunnison
Niektórym wystarcza przejażdżka własnym autem po trasie widokowej i krótkie spacerki z parkingów na liczne punkty widokowe na obu brzegach kanionu (South Rim, North Rim) - rzeczywiście wspaniałe. Inni wolą poznawać kanion z perspektywy piechura i tu mogę polecić szczególnie szlak North Vista Trail z absolutnie niezapomnianymi widokami na kanion i rzekę (w sumie 11 km). Są też krótkie szlaki typu „ścieżka przyrodnicza” wzdłuż brzegów kanionu (bez ekspozycji), no i trudne, strome zejścia na dno kanionu (raczej dla doświadczonych). Co do spływów pontonami czy kajakami, to generalnie się ich nie organizuje, jako że rzeka jest bardzo trudna, górska, szybka, z mnóstwem skał w nurcie.
Curecanti National Recreational Area
Najpopularniejszym sposobem korzystania z tego obszaru rekreacyjnego jest 1,5-godzinny rejs statkiem po Morrow Point Reservoir, podczas którego wpływa się do kanionu. Przewodniczka opowiada bardzo ciekawie o geologii, historii osadnictwa, florze i faunie oraz turystyce w rejonie kanionu. Widoki są wielce fotogeniczne - zwłaszcza na słynną skalną iglicę Curecanti Needle. Gorąco polecam też dwa szlaki piesze:
Park Narodowy Mesa Verde
Skala atrakcji - UNESCO. Z prawie 5000 stanowisk archeologicznych znalezionych w granicach parku około 600 to zdumiewające indiańskie „mieszkanka” w skalnych klifach. Najwspanialszym miejscem jest tzw. Cliff Palace, całe pueblo Indian Anasazi założone pod rozległą skalną półką, do którego turyści wspinają się po drabinie (tylko z przewodnikiem). Ale są też inne cuda - House of Many Windows, Balcony House, Spruce Tree House, Cedar Tree Tower. Park ten robi na człowieku takie wrażenie, że chce się tam wrócić. Warto tam spędzić kilka dni na niebrzydkim (chociaż na wpół dzikim) kempingu.
Park Narodowy Great Sand Dunes
Pasmo złotych, piaszczystych wydm na tle błękitnych gór - widok absolutnie wspaniały. Skąd te wydmy? Kiedyś było tam jezioro, ale wyschło. Piasek uformowały w malownicze fale południowo-zachodnie wiatry i tak jest do dziś. Można tylko spojrzeć, można pójść na spacer na wydmy - idzie się ciężko, bo nie ma żadnych ścieżek, ale za to dzieci są w siódmym niebie!
Colorado National Monument
Obejmuje półpustynny obszar na Płaskowyżu Colorado. Do podziwiania - zachwycające formacje z czerwonego i pomarańczowego piaskowca-mułowca, często na tle błękitniejących w oddali gór. Przejazd szosą przez cały monument z przystankami na punktach widokowych zajmie kilka godzin. Warto jednak pokusić się o pieszą wycieczkę którymś ze szlaków - nie są one bardzo męczące, a przebywanie wśród tamtejszych wspaniałości przyrody ożywionej i nieożywionej pozostawia wspomnienia na długie lata. Najlepiej zacząć zwiedzanie od wizyty w Visitors Center, gdzie można wziąć mapki i zasięgnąć porady (tak jak we wszystkich innych parkach i obszarach rekreacji w USA).
Dinosaur National Monument
Tu odkryto mnóstwo skamieniałych szkieletów dinozaurów. Poszukiwania prowadzi się nadal. Do obejrzenia jest fragment odkrywki eksponujący prawdziwe kości (można dotknąć!) oraz ciekawe muzeum. Poza tym okolica jest ładna, pośród czerwonawych skał i lasów można wędrować, kąpać się w rzece i urządzić piknik. (UWAGA: z tego co wiem, przez jakiś czas park był nieczynny, ale chyba już wznowiono działalność).
Rezerwat Garden of the Gods
Rezerwat znajduje się 10 km na pn-wsch od miasta Colorado Springs i chroni około 20 dziwacznie ukształtowanych ostańców z czerwonego piaskowca, o ciekawych nazwach, np. „Całujące Się Wielbłądy”, „Szkot” albo „Parostatek”. Jest tam ponad 20 km szlaków, albo wśród ostańców, albo z widokiem na nie. Trzeba tam iść albo wcześnie rano, albo przed zachodem słońca - wtedy wrażenia są najsilniejsze, a zdjęcia najpiękniejsze.
Seven Falls
Atrakcja turystyczna w rękach prywatnych. Siedem kaskad wody spada z granitowych progów. Od połowy maja do początku września urządza się nocne iluminacje wodospadów w kolorach tęczy. Można kupić pokarm dla ryb i karmić pstrągi. Można obserwować kolibry w karmidełkach. Można wspiąć się na punkt widokowy, z którego roztacza się panorama na Colorado Springs.
Manitou Cliff Dwellings
Kto nie ma czasu na wizytę w Mesa Verde NP może obejrzeć indiańskie mieszkania klifowe przeniesione ze słynnego parku narodowego.
Cave of the Winds
Zlokalizowana w pobliżu Manitou Cliff Dwellings, jaskinia ta należy do najciekawszych w USA. Powstała 4-7 mln lat temu. Najwspanialsze formy naciekowe nie są udostępnione dla publiczności, ale to co jest udostępnione też jest piękne, kolorowo podświetlone. Kto lubi nietypowe rozrywki, może zapisać się na zwiedzanie jaskini bez światła elektrycznego, przy świecach (trzeba mieć co najmniej 5 lat i nie bać się ciemności).
Brak komentarzy. |