Oferty dnia

Stany Zjednoczone - Alaska: Fairbanks - relacja z wakacji

Zdjecie - Stany Zjednoczone - Alaska: Fairbanks

Jeszcze ostatnie śniadanie na statku i kończy się nasz tygodniowy rejs. Żegnamy ten wypasiony, pływający hotel i w Whittier schodzimy na ląd. Niebo płacze, nam też trochę smutno, choć przed nami otwiera się kolejny, ekscytujący tydzień wrażeń w interiorze Alaski. Zanim jednak pojedziemy w głąb lądu trzeba zrobić zakupy blisko wybrzeża, gdzie przy drodze jeszcze można spotkać sklepy i zaopatrzyć się w prowiant, bo dalej nie będzie to już takie proste. A więc zakupy i w drogę. Padać przestało, widzialność się poprawiła, odsłaniając rozległe przestrzenie dziewiczej przyrody - tak trochę krajobraz zbliżony do krajów skandynawskich, choć bardziej surowy... Jedziemy dokąd doprowadzi droga i gdzie jednocześnie się skończy. Tam właśnie, tuż pod kołem podbiegunowym, nad rzeką Chena, leży Fairbanks. Tu kończą się wszelkie drogi: główna droga jezdna, jak i jedyna alaskańska linia kolejowa (prowadząca od południowego wybrzeża). Jest to drugie pod względem wielkości miasto Alaski (liczba mieszkańców przekracza 31 tys.), ma nawet swój uniwersytet (utworzony w 1917 r.). Współczesne Fairbanks najbardziej słynie z tego, że rozpoczyna się tu lub kończy najtrudniejszy na świecie wyścig psich zaprzęgów Yukon Quest. Miasto zostało założone w 1902 roku przez poszukiwaczy złota i określane jest „Złotym Sercem Alaski”. Obecnie znaczenie tego określenia rozciąga się również na opisanie atmosfery miasta, którego mieszkańcy mają „złote serca”.

Na potwierdzenie tej opinii, zaraz po przybyciu do hotelu (Bridgewater), zostaliśmy powitani przy recepcji smakowitym ciastem i sokami owocowymi - domowej roboty!

Pierwszego dnia zwiedziliśmy centrum miasteczka, z pięknie ukwieconym skwerem (Gold Heart Plaza), po środku którego stoi pomnik poświęcony Pierwszej Rodzinie - pierwszym osadnikom tych terenów, a po drugiej stronie rzeki, w pobliżu, maleńki drewniany kościółek katolicki - pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia N.M.P. - wzniesiony w 1904 roku, a od 1976 wpisany do Narodowego Rejestru Historycznych Miejsc USA. Kościółek otwarty, skromny ale zadbany. Wieczorem jeszcze jedno ciekawe doświadczenie - kolacja w lokalnej restauracji, takiej typowej dla Alaski gwarnej, wypełnionej po brzegi knajpce. Przy wejściu obsługa pytała ile osób i określała godzinę o której zwolni się miejsce. Nam (tylko 2 osoby) udało się w ciągu pół godziny doczekać na wejście.

Następnego dnia obudził nas ulewny deszcz, który niestety tylko chwilami zmniejszał intensywność, jednak nie zaprzestał padać. To na pewno obniżyło poziom atrakcyjności zwiedzanych miejsc. Tego dnia mieliśmy najpierw wykupioną wycieczkę parowcem po rzece Chena (cena 55 USD od osoby). Wycieczka zajęła ok. 4 godzin: poza obserwacją brzegów z pokładu statku, dopłynęliśmy do ciekawego miejsca, gdzie Chena wpada do rzeki Tanana i wyraźnie widać różnicę koloru wody obu rzek (na długim odcinku płyną sobie jakby dwie rzeki jednym korytem, lecz obok siebie, z zachowaną różnicą kolorów). Dotychczas widywałam takie zjawisko tylko na filmach przyrodniczych, i to z terenów Ameryki Południowej. Dziś - pierwszy raz na żywo. Jest to ciekawe wrażenie. W drodze powrotnej parowiec zatrzymał się przy brzegu, gdzie mogliśmy zejść na ląd i zwiedzić coś w rodzaju żywego skansenu, przedstawiającego codzienność indiańskiej wioski. Nie wiem, czy to z powodu deszczowego dnia, rzeki, obecności zwierząt (stado reniferów, psy husky) ale tam właśnie i tego dnia było jedyne miejsce, gdzie musieliśmy używać środki przeciw komarom. Nigdzie indziej nie dokuczały!

Po powrocie do Fairbanks zwiedzaliśmy jeszcze Park Pionierów. To znowu rodzaj skansenu, tyle że - miejskiego. Zostały w jeno miejsce przeniesione oryginalne domostwa i środki transportu z początków osadnictwa w środkowej Alasce. Do każdego domku można wejść i pooglądać jego autentyczny wystrój. Jest też nieco większy pawilon wystawowy, eksponujący rozmaite sprzęty z początku XX wieku.

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: AniaMW / 2014.07
Komentarze:
Brak komentarzy.