Do Jerozolimy wycieczkę kupiliśmy u Natalki z Clear Egypt. Droga do Taby spokojna. Na granicy czekaliśmy ponad 2 godziny. Pełno kontroli, wymęczyło nas niesamowicie. Chłopak przy okienku stał 10 minut, bo facet po polsku zadawał mu pytania po co jedzie, gdzie, z kim, czy ma rodziców, gdzie są itp. Potem czekaliśmy pół godziny na autokar.
Mieliśmy fajną przewodniczkę panią Kasię. Super opowiadała o wszystkim. Morze Martwe gorące i fajne. Wysmarowaliśmy się błotkiem i fruuu do wody. Jerozolima mnie rozczarowała. Brud i same targowiska. Ale jednak za serce ścisnęło. Mieliśmy szczęście, bo do Grobu Pańskiego staliśmy tylko 40 minut, a do Bazyliki Narodzenia 10 minut. Szkoda, ze nie można tam chwilę postać w zadumie, bo szybko nas wyrzucali. Ale wrażenia naprawdę niesamowite.
Mieliśmy jeszcze trochę czasu więc mogliśmy wejść do kościółka św. Katazyny obok Bazyliki. Na Drodze Krzyżowej oczywiście same stosika ze wszystkim, nawet z filmami dla dorosłych. Po wizycie w Bazylice Narodzenia byliśmy na obiedzie, gdzie też dostaliśmy dobre arbuzy. No i potem były oświadczyny o których już wcześniej wspomniałam w poprzedniej relacji - Cudownie, cudownie i jeszcze raz cudownie!
Podróż męcząca, ale warto to przeżyć. Trzeba przygotować się na długą kontrolę na granicy.
Brak komentarzy. |