Niecałe 5 dni to zdecydowanie za mało, aby dokładnie zwiedzić Izrael. Co zrobić jeśli jednak na tyle tylko można sobie pozwolić? Zdecydowanie nie wolno rezygnować z wyjazdu, wręcz przeciwnie - wykorzystać należy każdą chwilę do maksimum. Oto co warto zwiedzić w Izraelu mając do dyspozycji tylko kilka dni.
Dzień 1 - Tel Awiw
Polska pożegnała nas chłodną, deszczową wiosną, a w samolocie nieco przesadzili z klimatyzacją, z tym większą przyjemnością odnotowujemy falę ciepła, która uderza nas po opuszczeniu lotniska Ben Gurion. Wsiadamy w autobus i jedziemy do centrum. Doba hotelowa w zarezerwowanym hostelu zaczyna się dopiero o 14, więc postanawiamy najpierw dotrzeć do Starej Jafy i stamtąd pójść dalej pieszo. Docieramy na miejsce, pierwszy rzut oka na okolicę sprawia, że z marszu zakochujemy się w tej dzielnicy. Miejsce to ma niesamowity klimat, na każdym kroku czuć tu historię, wszak to jeden z najstarszych portów morskich na świecie. Bardzo ciekawy jest również tutejszy XII - wieczny meczet Mahamoudia i położona w jego pobliżu wieża zegarowa. Nad okolicą góruje pomalowana w biało-czerwone pasy latarnia morska, w czasie gdy spacerujemy i zwiedzamy mija nas sporo mieszkańców uprawiających jogging, widać, że to bardzo popularny tutaj sposób na spędzenie popołudnia. Trudno się dziwić - długa promenada wzdłuż pięknej, szerokiej, piaszczystej plaży zachęca do przebywania na powietrzu.
Po krótkim odpoczynku w hotelu ruszamy zwiedzać dalszą część tego drugiego co do wielkości miasta Izraela. Poza Jafą zabytków praktycznie tu nie ma, przeważa styl Bauhaus i nowoczesne budownictwo. Czuć jednak, że miejsce to tętni życiem - mnóstwo ludzi do późnych godzin wieczornych spaceruje po ulicach, przesiaduje w licznych kafejkach. Ceny są niestety wysokie, więc rezygnujemy z kolacji w restauracji i postanawiamy skorzystać z oferty któregoś z ulicznych barów. Postanawiamy zaufać miejscowym i kierujemy się tam, gdzie jest największa kolejka. Po kilkunastu minutach okazuje się, że warto było czekać - wegetariańska odmiana kebabu ze smażonym bakłażanem zamiast mięsa to istna rozkosz dla podniebienia, wyczuwa się wyraźny smak humusu, kolendry i egzotycznych przypraw. Do tego miseczka marynowanych warzyw i jesteśmy w siódmym niebie kulinarnym.
Dzień 2 - Jerozolima
Wstajemy skoro świt, by jak najwcześniej ruszyć w podróż - czeka na nas Jerozolima. Po drodze z okien pociągu mamy okazję obserwować nie tylko wspaniałe widoki, ale i przydrożne posterunki. Największe miasto Izraela dosłownie nas oszałamia. Możliwość zobaczenia na własne oczy miejsc doskonale znanych z przewodników czy telewizji robi na nas znacznie większe wrażenie, niż się tego spodziewaliśmy. Na starym mieście widać wyraźne różnice pomiędzy poszczególnymi dzielnicami (chrześcijańską, żydowską, ormiańską i muzułmańską), każda z nich ma swój specyficzny klimat i charakter. Przez środek największej i najgłośniejszej z nich, muzułmańskiej, biegnie słynna Via Dolorosa, z zaznaczonymi poszczególnymi stacjami drogi krzyżowej. Najbardziej w pamięć zapada jednak górujące nad Starym Miastem Wzgórze Świątynne z charakterystyczną złotą kopułą oraz Ściana Płaczu - jedyna zachowana do dnia dzisiejszego pozostałość Świątyni Jerozolimskiej. Długo moglibyśmy przyglądać się wiernym w skupieniu wkładającym pomiędzy kamienie karteczki z prośbami do boga, musimy jednak ruszać dalej. Ostatni rzut oka na mury Starego Miasta i postanawiamy dostać się jakoś do Jad Waszem. Wbrew pozorom nie jest to proste, pytamy o drogę kilkunastu osób, w tym ortodoksyjnego Żyda, i nikt nie jest w stanie wskazać nam właściwego kierunku. Ostatecznie z pomocą przychodzą nam inni turyści i dzięki nim wsiadamy do autobusu mającego nas zawieść do instytutu poświęconego ofiarom Holokaustu. Na jego terenie znajduje się Muzeum Historyczne wraz z Salą Imion, Izba Pamięci, synagoga, archiwum, biblioteka oraz liczne rzeźby i pomniki. To miejsce zadumy, spacerujemy w milczeniu, bo trudno znaleźć właściwe słowa by skomentować poszczególne obiekty i eksponaty, niestety przyjechaliśmy na miejsce za późno, by zwiedzić całość. Jeden dzień na Jerozolimę to zdecydowanie za mało, opuszczamy ją zachwyceni, ale i w poczuciu olbrzymiego niedosytu i ze stanowczym postanowieniem, że musimy tu kiedyś wrócić. Tego dnia nocujemy w Betlejem, to obowiązkowy punkt wycieczek, na nas jednak nie zrobił większego wrażenia.
Dzień 3 - Morze Martwe
Rano jedziemy nad Morze Martwe. Po drodze odwiedzamy położoną na płaskowyżu słynną twierdzę Heroda Wielkiego - Masadę, na szczyt której wjeżdżamy kolejką liniową. Kąpiel w Morzu Martwym to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju, woda jest tak słona, że bez najmniejszego wysiłku unosimy się na jej powierzchni. To w rzeczywistości śródlądowe jezioro położone jest w najniższym punkcie Ziemi, 400 metrów poniżej poziomu morza, a w najgłębszym miejscu jego dno obniża się o dalsze 400 metrów. Plaża jest prawie pusta, bawimy się na niej niczym dzieci, przy okazji czerpiąc ile się da z dobrodziejnego działania minerałów w wodzie. Wieczorem wracamy do Tel Awiwu i po kolacji (znowu jeden z ulicznych barów) dosłownie padamy na łóżko.
Dzień 4 - Hajfa i Akka
Ambitny plan postawiliśmy sobie na ten dzień - zaliczyć starożytną Akkę i Hajfę. Planujemy zacząć od Akki, w Tel Awiwie na stacji Savidor wsiadamy w pociąg i po mniej więcej półtorej godzinie jesteśmy ma miejscu. Stare Miasto w Akce sprawia wrażenie, jakby czas się tu zatrzymał. Otoczone jest ono doskonale zachowanymi, potężnymi fortyfikacjami, z których rozciąga się wspaniała panorama na okolicę. Najpiękniejszy widok jest chyba ze szczytu bastionu zwanego Wieżą Komendanta, skąd podziwiać można całą Zatokę Hajfy i górę Karmel. W mieście koniecznie obejrzeć trzeba zabytkowe karawanseraje, liczne synagogi, kościoły meczety oraz tureckie łaźnie Hammam al-Pascha, w których obecnie znajduje się Muzeum Miejskie. Akka to niepowtarzalne miejsce, do dziś czuć tu ducha krzyżowców, panuje tu spokój, cisza. W porcie spotykamy parę młodą robiącą sobie zdjęcia w niesamowicie zdobnych strojach ślubnych, panna młoda wygląda co prawda jak wielka, seledynowa beza, ale razem stanowią oni barwny akcent, ciekawie wyróżniający się na tle zabytkowych zabudowań. Wsiadamy w autobus, dojeżdżamy do portu w Hajfie i stamtąd kierujemy się w górę, na szczyt Góry Karmel. Zwiedzamy klasztor Karmelitów, wzniesiony nad jaskinią, w której według legendy mieszkał prorok Eliasz, ukrywając się przed królową Izebel, kolejnym krokiem są ogrody bahaitów z ich centralnym punktem Świątynia Bába. Ten wspaniały kompleks składa się z 18 bogato zdobionych, misternie obsadzonych roślinami tarasów połączonych systemem kanałów i fontann, to chyba najpiękniejszy park jaki w życiu widziałam. Dodatkową jego atrakcją jest fenomenalny, zapierający dech w piersiach widok na Morze Śródziemne. Na dół zjeżdżamy kolejką linową z gondolami, po raz kolejny rozkoszując się panoramą miasta. Przed powrotem do Tel Awiwu postanawiamy skusić się na danie ze świeżych ryb w tutejszej tawernie, które po dniu pełnym wrażeń smakuje doprawdy wyśmienicie.
Dzień 5 - Powrót
Przed południem mamy jeszcze trzy godziny na ostatni spacer po mieście. Udajemy się w kierunku plaży, po drodze raczymy się lokalnymi przekąskami - rodzajem bułek z nadzieniem z bakłażanów lub szpinaku, sera i jajek, świetnie smakowały też świeżo wyciskane soki z owoców. Na lotnisku, zgodnie z zaleceniem, zjawiamy się 3 godziny przed odlotem. Opowieści o wzmożonych procedurach bezpieczeństwa nie były przesadzone - przed odprawą zostajemy starannie przepytani nie tylko odnośnie celu i przebiegu naszej wizyty w Izraelu, ale również ... naszych wzajemnych powiązań. Do Polski wracamy pełni wrażeń, z silnym przekonaniem, że następna wizyta w tym fascynującym kraju musi być dłuższa.
Brak komentarzy. |