Jednym z głównych celów podróży wakacyjnych naszych klientów w sezonie letnim pozostaje niezmiennie
Hiszpania. Piękne plaże, gwarantowana pogoda, czy bogata oferta turystyczna sprawiają, że wakacje w Hiszpanii są zawsze udane. Tym razem do dyspozycji mieliśmy dwa wakacyjne tygodnie na przełomie lipca i sierpnia, a naszym celem stała się południowa część Hiszpanii, a dokładnie rzecz biorąc wybrzeże 'Costa del Sol', rozciągające się od Maro na wschodzie do Punto Chullera na zachodzie. 'Wybrzeże słońca', jak można przetłumaczyć oryginalną nazwę tej części wybrzeża to przepiękny i chętnie odwiedzany zakątek Andaluzji, do której administracyjnie należy. Główne miasta 'Costa del Sol' to Málaga, Marbella, Fuengirola, Torrox, przyciągające malowniczą architekturą i tętniące życiem do późnych godzin nocnych. Myślę, że warto nadmienić, iż ten zagospodarowany turystycznie od lat 50' dwudziestego wieku zakątek Hiszpanii dość rzadko odwiedzany jest przez naszych rodaków, a zdecydowanie największa część turystów pochodzi z innych części Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Może dlatego znajomość języka angielskiego nie jest tu tak bardzo powszechna, a niekiedy natrafić można na problemy z komunikacją nawet w hotelach.
Naszą podróż zaczynamy na lotnisku im. Kopernika we Wrocławiu, gdyż nasi klienci zdecydowali się na bezpośredni lot tanimi liniami Ryanair. To jedyna możliwość, aby odcinek z Wrocławia do Malagi pokonać bez przesiadek i zdecydowanie najszybsza możliwość dostania się z Polski do Andaluzji. Dla osób preferujących tradycyjne linie lotnicze polecamy loty Lufthansą z Berlina. Do Berlina podróżujemy wtedy naszym wygodnym minivanem, a podróż z Wrocławia na lotnisko w Berlinie zabiera nam około trzy godziny. Po przylocie do Malagi (AGP) zauważyć można, że terminal lotniska jest nad wymiar duży i bardzo nowoczesny, a jego umiejscowienie w pobliżu miasta pozwala na szybką podróż do centrum. To za sprawą niedawnej rozbudowy terminala i znacznego powiększenia jego powierzchni. Nasi klienci to młodzi ludzie w wieku od 22 do 26 lat, więc zgodnie z ich życzeniem naszym środkiem lokomocji podczas całego pobytu będzie pociąg, bądź autobus. Nie jest to skomplikowane, bo stacja kolejki podmiejskiej zlokalizowana jest przy wyjściu z terminala 3 a dojście na jej peron zajmuje zaledwie kilka minut. Wsiadamy do klimatyzowanego pociągu linii C1 w kierunku
Malaga Centro Alameda (stacja końcowa). Podróż zajmuje 12 minut, pociągi kursują co 20 minut, a koszt biletu jednorazowego wynosi 1,60 € (stan na VIII 2012). Po przyjeździe na stację końcową (Alameda) bierzemy taksówkę, która zawozi nas i nasze bagaże do hotelu Zenit, położonego kilka minut jazdy od centrum Malagi. Taksówki w Maladze są bardzo popularnym i raczej tanim środkiem lokomocji, więc polecamy je szczególnie w celu przetransportowania bagażu do i z hotelu. Kurs w obrębie śródmieścia to wydatek rzędu 4-5 €, a wyjazd poza centrum to max. 10-13 €. Znalezienie angielskojęzycznego taksówkarza graniczy z cudem, więc najlepiej zapamiętać nazwę hotelu i ulicy, przy której się znajduje. Nie trzeba się przy tym obawiać, że po drodze do hotelu zostaniemy zabrani na wycieczkę krajoznawczą po okolicy - taksówkarze są z reguły uczciwi i chętni do pomocy, a samochody w dobrym stanie technicznym, choć często bez klimatyzacji.
I o ile jeszcze znieść można kilkuminutową podróż taksówką bez tego wspaniałego wynalazku, to noclegu bez klimy już nie polecamy. W lipcu i sierpniu średnia temperatura w dzień nie spada poniżej 30 st. C, a w nocy utrzymuje się zazwyczaj na poziomie 25-28 st. C. Do tego palące słońce, które z rzadka zasłonięte bywa przez chmury. Dlatego, jeśli nie jesteśmy fanami noclegów w saunie, radzimy zapomnieć o noclegach bez klimatyzacji. A jeśli o temperaturze mowa, to nadmienić jeszcze warto, że temperatura wody w morzu to zazwyczaj 22-24 st. C, tak więc jeżeli nie lubicie nadmiernych upałów, to wycieczki w tamte strony zupełnie odradzamy. Wracając do hotelu, Malaga oferuje turystom dość bogatą bazę noclegową, obejmującą prywatne apartamenty, hotele i hostele w różnym standardzie. Średnia cena pokoju dwuosobowego w hotelu trzygwiazdkowym to 60-70 €, a w hotelu czterogwiazdkowym ok. 85 € za dobę (bez śniadania). Pokoje w hiszpańskich hotelach są często dość małe jak na zachodnioeuropejskie warunki, a jakość śniadań jest zdecydowanie gorsza od chociażby hoteli polskich. Nasi klienci postawili na standardowy hotel trzygwiazdkowy, a zatem meldujemy się w hotelu Zenit, położonym ok. 1,5 km od centrum Malagi. Dzięki częstym kursom autobusów komunikacji miejskiej (wszystkie klimatyzowane) podróż na plażę, bądź centrum miasta zajmuje nam ok. 5 minut i kosztuje 1 € (bilet jednorazowy kupowany u kierowcy). Karty miejskie dostępne są jedynie na okres jednego miesiąca i nie warto ich kupować. Dobrym sposobem na poruszanie się po Maladze jest również wypożyczenie skutera (ok. 45 € za dzień). Nasi klienci byli zdecydowanie zaskoczeni górską charakterystyką terenu w Andaluzji i samej Maladze, dlatego nader chętnie korzystali z komunikacji miejskiej i taksówek:) Jeszcze jedną praktyczną informacją wartą zapamiętania jest wszechobecna sjesta. Nieprzyzwyczajonych turystów może ona kosztować wiele niepotrzebnego stresu, gdyż większość sklepów, biur i punktów usługowych pozostaje zamkniętych w godz. południowych, a niektóre banki, czy sklepy pracują na przykład od 8.00 do 11.30, a później od 17.30 do 22.00! Tak samo będzie z restauracjami, które czynne są zazwyczaj do 12-14-tej, a później dopiero od 19-tej.
Nasz pierwszy dzień zakończył się spacerem i późną kolacją na plaży w jednej z niezliczonych nadmorskich smażalni ryb, zwanych tutaj chiringuito i serwujących lokalne dania. Trzeba nam nadmienić, że kuchnia hiszpańska nie dorównuje jakością i smakiem kuchni włoskiej, czy greckiej i, poza świeżymi rybami, i owocami morza, próżno w niej szukać rarytasów. Obsługa w restauracjach w Maladze często miewa problem z komunikacją w języku innym niż hiszpański, a karty menu angielskojęzyczne należą tu do rzadkości. Jednak same ryby i owoce morza przyrządzane w najróżniejsze sposoby zadowolą niejednego smakosza. Tradycyjną formą przyrządzania ryb jest ich pieczenie w ogniskach/grillach ułożonych na łodziach na plaży. Spacerując wzdłuż Playa La Caleta i Playa La Malagueta można ich spotkać dziesiątki. Oferta i ceny różnią się nieznacznie w zależności od danego lokalu, a średni koszt kolacji dla dwóch osób to 30-40 € z butelką wina domowego. W lipcu, czy sierpniu trzeba się liczyć ze sporym ruchem, więc czas oczekiwania na obsługę może się nam wydawać bardzo wydłużony. Cechą kulturową w Hiszpanii jest to, że nikomu się nigdzie nie spieszy i widać to chociażby podczas pobytu w nadmorskich restauracjach. Kolację warto zaplanować najwcześniej na 20.00 i trzeba pamiętać o zabraniu gotówki, gdyż płatność kartą jest możliwa jedynie w nielicznych lokalach. Nasza rekomendacja kulinarna - Ajoblanco (biała zupa na bazie palonych migdałów), Boquerones (panierowane anchovis smażone w oliwie z czosnkiem), Espetos de Sardinas (sardynki pieczone w ognisku/grillu) , Fritura Malagueña (mix dań rybnych i owoców morza). Nie polecamy zamawiania Paelli, gdyż jakość tego dania w większości restauracji pozostawia wiele do życzenia.
Kolejny dzień, na prośbę naszych klientów, rozpoczęliśmy od zwiedzania Malagi. Trzeba przyznać, że jest to bardzo urokliwe miasto oferujące turystom wiele atrakcji - od pięknych piaszczystych plaż, przez rzymskie ruiny, średniowieczny zamek, egzotyczne ogrody, malowniczy port, urokliwe stare miasto, po interesujące muzea i wystawy. To wszystko sprawia, że to 570-tysięczne miasto przyciąga co roku ponad 8-milionową rzeszę turystów. Na naszej liście zwiedzania znalazły się m.in. muzeum Picassa (urodzonego w Maladze) oraz zamek Gibralfaro, położony na wzgórzu ponad miastem. Tak, jak każda nasza wycieczka, również i ta posiadała swoje tempo dyktowane wyłącznie przez naszych klientów. Dostosowanie się do panującego tutaj klimatu zajmuje zazwyczaj 2-3 dni podczas których nie radzimy przesadzać ze zwiedzaniem czy plażowaniem. Na szczęście cała czwórka Wrocławian szybko się zaaklimatyzowała i gotowa była na podbój andaluzyjskich zabytków. Kolacja (bo o obiadach należy zapomnieć) znów w chiringuita i znów do późnej nocy. Wieczorne i nocne spacery po plaży są bardzo relaksujące, a nasi klienci nie odczuwają potrzeby powrotu do hotelu. W końcu w Maladze dzień kończy się zazwyczaj grubo po północy:)
Zdecydowanie najpiękniejszą panoramę Malagi można podziwiać ze szczytu zamku Gibralfaro, XIV-wiecznej budowli wybudowanej na szczycie 131 metrowego wzniesienia. Zamek ten połączony jest z niżej położoną, starszą twierdzą Alcazaba. Do zamku można się dostać trzema drogami - samochodem lub autobusem (linia 35, przystanek Camino di Gibralfaro), schodami od strony twierdzy lub - naszym zdaniem - najciekawszą, przeznaczoną wyłącznie dla pieszych prowadzącą przez park ścieżką, na której spotkać można kameleony, a wzdłuż której rosną niespotykanie liczne i bujne aloesy. Wstęp na teren zamku kosztuje 2,20 € i trzeba zabrać ze sobą drobne - bilety kupuje się w automacie, który nie przyjmuje banknotów, ani kart płatniczych.
Zejście najlepiej jest zaplanować schodami od strony morza. Początkowo schodzi się nie schodami, ale ścieżką ułożoną z kamiennych płyt, które z biegiem czasu stały się bardzo śliskie, więc radzimy uważać, szczególnie w bardziej pochyłych miejscach. W połowie zejścia można kontynuować spacer do Alcazaba (twierdzy) lub zejść w stronę plaży.
Zwiedzanie Castillo di Gibralfaro warto polecić zwłaszcza dla wspaniałych widoków. Z najwyższego punktu zamku zobaczymy panoramę całej Malagi, a przy dobrej widoczności nawet
Gibraltar! Pośród bloków mieszkalnych zobaczymy również arenę do walki byków (Chopera Toros), gdzie można przyglądać się tej hiszpańskiej sztuce. Arena została wybudowana w 18. wieku i jest bardzo ciekawym obiektem architektonicznym, niewystępującym w naszym obszarze kulturowym. Bardzo dobrze widoczny jest też centralny park Malagi, biegnący wzdłuż nabrzeża portowego. Trzy równoległe ścieżki, każda po 800 metrów długości, przebiegają przez 33 tys. m2 egzotycznego ogrodu, zasadzonego palmami, drzewami pomarańczowymi i cyprysami.
Centrum miasta pełne jest restauracji, knajpek i sklepów. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie, a nasi klienci postanowili kupić pamiątki związane ze sztuką malarską - w końcu to miasto Picassa. Warto też dodać, że w Maladze urodził się jeszcze jeden znany Hiszpan, a mianowicie Antonio Banderas. Najbardziej monumentalnym budynkiem centrum historycznego jest Katedra, której budowa trwa od połowy XVI w. Katedra stanęła na miejscu starego meczetu i może pochwalić się nie tylko imponującymi rozmiarami, ale też wspaniałymi organami. Bilet wstępu kosztuje 3,50 €. W centrum znaleźć można również dobre, bardziej eleganckie restauracje, których próżno szukać przy plaży, do których za chwilę wrócimy. Zwiedzanie głównych atrakcji Malagi rozłożyliśmy na kilka dni, przeplatając je z plażowaniem. Trzeba przyznać, że naszym klientom trudno było czasami uwierzyć, że tak piękne plaże w takim miejscu Europy są mniej oblegane od tych w Stegnie, czy Międzyzdrojach:) Ale to prawda. Na plażach Costa del Sol w okolicy Malagi rzadko bywa tłoczno, mimo tego, że plaże są bezpłatne i posiadają idealne warunki do wypoczynku.
Ogólnodostępne są wypożyczalnie parasoli i leżaków, ale my jak zwykle dla naszych klientów przygotowaliśmy mały pakiet plażowicza, czyli ręcznik plażowy, parasol i materac wodny. Ze względu na palące słońce odradzamy przebywanie na plażach w godzinach południowych. Ten czas lepiej przeznaczyć na drzemkę i nabranie sił przed kolejną długą nocą na jednej z licznych plaż. A te w okolicach Malagi są w większości piaszczyste lub pokryte drobnymi kamyczkami (potrafią być bardzo gorące). Jeśli mówić o czystym wypoczynku na plaży, to Malaga jest strzałem w dziesiątkę.
Po dziesięciu dniach plażowania połączonego ze zwiedzaniem Malagi przyszedł czas na jeszcze jedną ciekawą całodniową wycieczkę. O świcie wyruszyliśmy mianowicie do Gibraltaru, miejsca pod każdym względem niezwykłego i godnego uwagi. Do Gibraltaru najłatwiej jest z Malagi dojechać wynajętym samochodem lub autokarem. My skorzystaliśmy z tej drugiej opcji, wyjeżdżając o świcie z dworca autobusowego w Maladze do La Linea - hiszpańskiego miasta graniczącego z Gibraltarem. Taka podróż trwa ok. 3 godzin i kosztuje 12,00 € w jedną stronę. Autokar całą drogę jedzie wzdłuż wybrzeża i pięknych plaż, więc niesamowite widoki - gwarantowane. Po przyjeździe do La Linea spacer do granicy z Gibraltarem zajmuje zaledwie kilka minut. Ponieważ Gibraltar nie należy do strefy Schengen, trzeba mieć ze sobą paszport lub dowód osobisty. Po przekroczeniu granicy zauważymy, że jedyna droga wjazdowa przecina w połowie pas startowy lotniska w Gibraltarze, co jest ciekawostką na skalę światową. Podczas lądowania lub startu samolotu przejście i przejazd zostają zablokowane, pas startowy jest czyszczony, a po lądowaniu lub starcie, kolejka pieszych i samochodów kontynuuje podróż. To chyba jedyne miejsce w Europie, gdzie można zrobić sobie zdjęcie na środku czynnego pasa startowego.
Gibraltar, jako terytorium zamorskie Wielkiej Brytanii, sprawia wrażenie, jakby jedna z dzielnic Londynu została od niego oderwana i ulokowana w tropikach. Restauracje serwujące English Breakfast, czerwone budki telefoniczne, charakterystyczne tabliczki z nazwami ulic i kodami pocztowymi, płatność w funtach - to wszystko sprawia, że czujemy się zupełnie jakbyśmy przebywali w Zjednoczonym Królestwie. Jedynie pogoda, egzotyczna roślinność i prawostronny ruch uliczny wskazują na to, że Gibraltar to najbardziej wyjątkowa część brytyjskiego terytorium. A wyjątkowych rzeczy na Gibraltarze znajdziemy kilka. Tamtejszą walutą jest funt gibraltarski (GIP) oraz funt brytyjski (GBP). Warto nadmienić, że Gibraltar nie należy do tanich miejsc turystycznych, a szczególnie drogo wypadają tutaj restauracje i inne usługi. Z drugiej jednak strony tanie są papierosy (ok. 2,0 GBP za paczkę), alkohole (ok. 7 GBP za 0,5 l dobrej klasy whiskey) czy sprzęt elektroniczny sprzedawane w licznych sklepach bezcłowych, które znaleźć można głównie w centrum Gibraltaru.
Główną atrakcją turystyczną Gibraltaru jest niewątpliwie Skała Gibraltarska Rock of Gibraltar, wznosząca się stromo na wysokość 426 m n.p.m. pokryta egzotyczną roślinnością i zamieszkała przez Magoty Gibraltarskie. Te pół dzikie małpy przyzwyczaiły się już do obecności turystów, którzy jednak często staja się ich ofiarami. Małpy potrafią ukraść jedzenie z plecaka, a nawet z kieszeni nieostrożnych turystów, a w skrajnych przypadkach potrafią dotkliwie poranić napadniętego człowieka. Radzimy zatem zachowywać się ostrożnie i z dystansem podchodzić do każdej napotkanej na drodze małpy. Po okresie II wojny światowej, kiedy to Gibraltar zamienił się w twierdzę, pozostało wiele ciekawych zabudowań fortecznych i sprzętu militarnego, które teraz można zwiedzać. Godnymi uwagi są też jaskinie i egzotyczna roślinność Gibraltaru, sprawiająca wrażenie tropikalnej dżungli. Na górę można dostać się pieszo wąskimi i krętymi dróżkami, kolejką linową z centrum oraz taksówką. Wjazd na górę wyjątkowo wąskimi uliczkami trawersującymi urwiste zbocze możliwy jest jedynie dla taksówek i mieszkańców nielicznych will posadowionych na zboczu skały. Podczas spacerów należy uważać na wszelkie pojazdy, gdyż uniknięcie potrącenia wymaga od pieszych często schowania się w bramę lub wyłom skalny. My postanowiliśmy wyjechać na szczyt kolejką linową (start przy Grand Parade, bilet na kolejkę z biletem do Rezerwatu Przyrody 25,25 €), która dojeżdża na drugi pod względem wysokości szczyt Skały (412 m n.p.m.) Po wyjściu z kolejki czekały na nas oczywiście małpy, liczące na słodkie co nieco. Jako, że nasz bilet uprawniał nas do wstępu do licznych atrakcji, takich jak Jaskinie, wystawy poświęcone twierdzy, 100-tonowe działo, Moorish Castle, postanowiliśmy spędzić na Skale kilka godzin. Dla osób bez lęku wysokości proponujemy ścieżkę górską prowadzącą grzbietem skalnym do 100-tonowego działa, dla wszystkich innych większość tras i tak będzie wystarczająco emocjonująca :) Ze względu na wysokość względną, Skała robi piorunujące wrażenie na turystach.
Przejażdżka taksówką po skale należy zdecydowanie do niezapomnianych przeżyć. Po zbiórce w umówionym punkcie ruszyliśmy w dół malowniczą trasą, z której rozciągają się wspaniałe widoki w każda stronę. Na północy zobaczymy panoramę La Linea oraz wybudowany w połowie na wodzie pas startowy lotniska w Gibraltarze, na południu dostrzeżemy wybrzeże Afryki, na zachodzie ogromny port gibraltarski, a na wschodzie bezkres Morza Śródziemnego oraz Costa del Sol. Ze względu na wymarzoną wręcz pogodę, nasz pobyt na górze trwał niemal 6 godzin. Wyjątkową atmosferę Skały Gibraltarskiej tworzą w dużej mierze opuszczone pozostałości fortyfikacyjne, dostępne dla turystów, ale do tej pory niezagospodarowane i dzikie. Po zejściu ze Skały spacerowaliśmy jeszcze długo klimatycznymi uliczkami i podwórzami położonymi z dala od turystycznego gwaru, tworzącymi prawdziwą atmosferę Gibraltaru.
Kolejną atrakcją Gibraltaru są oczywiście plaże, opasające Skałę i skąpane w słońcu, a także stara wioska rybacka. My pominęliśmy jednak tę część i udaliśmy się do na obiad do lokalnej restauracji, serwującej wyśmienite ryby i owoce morza. Po obiedzie i kilku dzbankach orzeźwiającej Sangrii podawanej z owocami zwiedziliśmy jeszcze marinę i nieco bardziej nowoczesna część mieszkalną Gibraltaru, położona tuż przy dokach jachtowych. Dla chętnych organizowane są wycieczki statkiem, pływanie z delfinami oraz podróż promem do Ceuty. Tym razem nasi Klienci skupili się na poznawaniu samego Gibraltaru i z pewnym niedosytem (dobry znak) opuszczaliśmy ten wyjątkowy zakątek kierując się w stronę Malagi.
Po drodze mieliśmy jeszcze okazję obserwować start samolotu z lokalnego lotniska, po czym przedostaliśmy się do Hiszpanii i autokarem ruszyliśmy w podróż powrotną. Do Malagi dojechaliśmy około północy, czyli w sam raz na wieczorny koktajl na plaży La Malagueta.
Kolejne trzy dni w Maladze upłynęły nam pod znakiem leniwego wypoczynku, zakończonego imprezą pożegnalną na plaży. Czternaście dni po przylocie z Wrocławia, opaleni i bogatsi o kolejne doświadczenia, wracamy do Polski. Po drodze na lotnisko pijemy ostatnią kawę i kupujemy kartki pocztowe, gorączkowo szukając skrzynki, do której można by było je wrzucić. Na lotnisku kupujemy jeszcze pamiątki i wsiadamy do bezpośredniego, porannego samolotu do Wrocławia, który bez opóźnienia ląduje na Strachowicach.