W
Betlejem byliśmy w styczniu i było dość chłodno.Cieszyliśmy się ogromnie z tego, że mogliśmy być w miejscu narodzenia Jezusa, tym bardziej że ojciec Franciszkanin z którym mieliśmy spotkanie powiedział nam, że nie wszystkim pielgrzymom udało sie tam dotrzeć. Niektóre autokary nie były wpuszczone na teren Betlejem. Ogromne wrażenie wywarła na nas Bazylika Narodzenia Pańskiego. Na murach i wieżach tej świątyni znajdują się symbole wielu religii. Po zrezygnowaniu z czasu przeznaczonego na obiad, wybraliśmy sie na samodzielne zwiedzanie tego miasta. Wąskie uliczki, tłumy ludzi tworzyły niesamowity klimat.
Na głównym placu - Placu Żłóbka w powszednie dni odbywa sie tradycyjny orientalny targ. Można znaleźć tu wszystko, począwszy od tradycyjnych arabskich ciasteczek ociekających miodem do posążków i innych przedmiotów wyrzeźbionych z drzewa oliwnego. Sprzedawane są tu też przedmioty kultu religijnego wykonane z macicy perłowej.
Można było kupić tu różnego rodzaju wyroby z sezamu, jakich nie udało nam sie spotkać w żadnym innym miejscu.
Na koniec pobytu w Betlejem mieliśmy spotkanie z ojcem Franciszkaninem, który opowiadał nam o sytuacji tego niezwykłego miejsca i o swoim wieloletnim tu pobycie. Zaprosił nas do kawiarenki przy kościele znajdującym sie obok Bazyliki na ciepłą herbatę.