Jechaliśmy główną drogą do Madaby. W tym mieście odkryto w kościele mozaikę, przedstawiającą mapę Ziemi Świętej. Po dwóch dniach w tym kraju zauważyliśmy, że Jordania jest droższym i bardziej rozwiniętym krajem.
Z Madaby ruszyliśmy na zachód przez góry, w kierunku Morza Martwego, które pokazało się nam w pełnej krasie tuż za miastem. Mogliśmy zobaczyć w oddali miasto Jerycho i ujście rzeki Jordan - tam już Izrael.
Znad morza wjechaliśmy 1 600 metrów w górę do miasta Karak, gdzie zwiedziliśmy ruiny zamku „krucjatowców”. Miasteczko posadowione jest na stromym szczycie, a jego ukoronowaniem jest warownia z XII wieku. Pozostał labirynt korytarzy wykutych w skale oraz mury obronne.
Ruiny Petry to rozległe doliny i kaniony, wydziergane w miękkiej skale kolumnadowe fasady świątyń i domów. Mnóstwo jaskiń oraz domów ułożonych z kamiennych bloków. W ten cały kamienny pejzaż dawnego miasta wpleciono kawiarenki i kramy dla odwiedzających. Codziennie przegalopowuje szutrowymi uliczkami tysiące fotografujących bez końca wszystko wokół siebie turystów.
Jordania - tutaj można doświadczyć wspaniałej przyrody, zupełnie odmiennej od tej, jaką znamy z Europy.
W Wadi Rum ciemnobrązowe skały wyrastają wprost z pomarańczowego piasku pustyni. Wygląda to zjawiskowo. Góry z piaskowca, podobnego do tego z Petry, przybierają przedziwne kształty, czasami kamiennych mostów, czasami pionowych iglic czy grzybów. Poorane są kanionami. Można znaleźć tu wiele inskrypcji naskalnych sprzed tysięcy lat. My zanocowaliśmy w jednym z kanionów Wadi Rum, a rano wyruszyliśmy w drogę powrotną na północ.
Brak komentarzy. |