Porto, to drugie największe miasto w Portugalii, od którego nazwę wziął cały kraj w 2013 roku odwiedziło ponad milion zagranicznych turystów. Wciąż rosnąca popularność Porto wśród obcokrajowców powinna być wystarczającą rekomendacją, aby miasto odwiedzić.
W Porto mieszka ponad 250 tysięcy, co czyni je drugim największym miastem w Portugalii, tuż po Lizbonie. Leży w północnej części kraju, u ujścia rzeki Douro do Oceanu Atlantyckiego. Swoją nazwę wzięło od łacińskiego Portus Cale (czyli właśnie Port Cale). Później nazwa objęła cały kraj, a miasto straciło drugi człon i pozostało samo Porto. Można też spotkać się z nazwą Oporto i nie jest to błąd. „O” dodane na początku tej nazwy oznacza rodzaj męski.
Pierwsze wzmianki o Porto datuje się na IV wiek, choć znaleziono pozostałości osad celtyckich jeszcze sprzed narodzin Chrystusa. Miasto było ważnym ośrodkiem portowym w czasach rzymskich. Później miasto przeszło w ręce Swebów, Wizygotów, Maurów, aż wreszcie zostało podbite przed portugalskiego hrabiego. Pod koniec XIV wieku król Portugalii, Jan I poślubił Filipę Lancaster z angielskiego, królewskiego rodu. Ślub odbył się w Porto i zaowocował długoletnią współpracą Anglii i Portugalii. Dzięki Anglikom wino produkowane w Porto stało się słynne poza granicami kraju i takie pozostało do dziś.
Zwiedzanie
Porto ma do zaoferowania sporo atrakcji, ale wymagają one dobrej kondycji i wygodnych butów. Porto leży na wzgórzach i spacerowanie po wpisanej na listę UNESCO starówce może zmęczyć. Oprócz starówki warto zajrzeć do jednej (albo kilku) z piwnic z winem porto, do Muzeum Sztuki Współczesnej i przejechać się zabytkowym tramwajem wzdłuż wybrzeża rzeki Douro. Nie można też pominąć doznań kulinarnych i odpuścić wizyty na targowisku.
Starówka
Piękna, aczkolwiek mocno zniszczona starówka Porto prosi się o spacer bez konkretnych punktów na mapie, choć warto mieć na uwadze kilka ciekawych obiektów. Jeśli do Porto przyjeżdża się pociągiem, to dworzec Sao Bento siłą rzeczy zostanie odwiedzony. Jeśli jednak nie tutaj rozpocznie się zwiedzanie, to i tak warto na dworzec zajrzeć, bo wewnątrz pięknego, zabytkowego budynku znajdują się malowidła ścienne w formie azulejos (charakterystyczne biało-niebieskie kafelki) przedstawiające historię Portugalii. Z dworca niedaleko jest do katedry Sé, sprzed której roztacza się widok na rzekę, słynny most oraz dachy pobliskich kamienic. W różnych miejscach starówki można trafić na kolejne tarasy widokowe, tzw. miradouro, z których można podziwiać panoramę miasta. Warta wspięcia się na szczyt jest również wieża kościoła Clérigos. Nieopodal niej, przy Rua das Carmelitas mieści się piękna, zabytkowa księgarnia Lello z niesamowitymi schodami i zdobieniami na suficie, która podobno była inspiracją dla J.K. Rowling podczas pisania książek o przygodach Harrego Pottera. Warto do niej zajrzeć, choć nie wolno robić zdjęć i ochrona mocno tego pilnuje. Będąc na starym mieście w Porto dobrze byłoby pójść na Avenida Dos Alliados, na której końcu stoi piękny budynek ratusza.
Most i wino
Cais de Ribeira, czyli ulica przy wybrzeżu Douro z kolorowymi kamienicami wiedzie do imponującego, dwukondygnacyjnego mostu Ponte Dom Luis I. Warto przejść się tą ulicą, a potem mostem (w zależności od lęku wysokości górą lub dołem) przejść na drugą stronę do Vila Nova de Gaia, czyli miejsca winem płynącego. To tutaj znajdują się wytwórnie porto, których piwnice można zwiedzać, poznając historię produkcji trunku oraz degustując jego różne rodzaje. Stąd też rozpościera się widok na starą część Porto po drugiej stronie rzeki.
Wybrzeże, tramwaj i muzeum
Wracając do Porto warto wsiąść do zabytkowego tramwaju i pojechać trasą wzdłuż wybrzeża aż do Foz do Douro („usta Douro”), gdzie rzeka wpływa do oceanu i zaczyna się promenada, po której miło pospacerować przy dobrej pogodzie. Stamtąd niedaleko jest do Fundaçao de Serralves, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej oraz dużego i pięknego ogrodu, który przy nim się znajduje. W Muzeum można trafić na bardzo ciekawe ekspozycje czasowe, a będąc tam w niedzielę nie trzeba płacić za bilet.
Jedzenie
Docierając do ratusza, warto pójść dalej i dotrzeć do Mercado do Bolhao - targowiska z pysznymi, świeżymi owocami, serami, wędlinami, kwiatami i... pamiątkami. Targowisko jest tanie, a co ważniejsze na stoisku z pamiątkami można kupić te same produkty, co w centrum, ale po znacznie niższych cenach. Jest jeszcze jedna hala targowa warta uwagi: Mercado Ferreira Borges. Wprawdzie obecnie nie działa tu market, ale przestrzeń eventowa i ciekawie urządzona restauracja. Serwują tam lokalną specjalność (ale w nietypowej formie - w cieście do pizzy zastępującym chleb): Francesinha, czyli francuzeczkę. Pewien Portugalczyk po powrocie z emigracji we Francji tęskniąc za smakiem francuskiej croque-monsieur (tost z serem i szynką) wprowadził miejscową wersję, która zyskała ogromną popularność. Trudno znaleźć ją w innych częściach Portugalii, jest to specjalność typowa dla Porto. Francesinha to kanapka z szynką, dwoma rodzajami kiełbas i stekiem, utopiona w piwnym sosie i zapieczona pod serem. Fakt, że to prawdziwa mięsna bomba kaloryczna, ale przecież dobrze jest poznawać lokalne smaki.
Porto świetnie nadaje się na weekendowe intensywne zwiedzanie lub kilkudniowe, ale powolne. Mając do dyspozycji kilka dni, warto pomyśleć o wypadzie poza miasto, bo region północnej Portugalii bogaty jest w dziedzictwo naturalne, jak i kulturowe.
Brak komentarzy. |