Luty i marzec jak co rok rozgrzewają Brazylię do czerwoności, nie tylko z powodu sięgających czterdziestu stopni upałów, ale również z powodu hucznego i gorącego karnawału rozsławionego na cały świat. Dźwięki rytmicznej samby wprawiają w ruch biodra brazylijskich tancerek, kolorowa maskarada nabiera rozpędu, a cashaca i browar leją się litrami. Wszystkich tych doznań pragną liczni turyści, odwiedzający Rio każdego roku. W cieniu słynnego miasta swoje karnawałowe tradycje o jakże odmiennej formie kultywują także mniejsze miejscowości w których impreza choć bez świateł jupiterów jest równie pociągająca.
Luty na uniwersytecie w Ouro Preto zbliża się wielkimi krokami. Widać to nie tylko po pojawiających się dekoracjach, ale narastającym pośród studentów podnieceniu. Trudno się dziwić. Karanwał w Ouro Preto to wydarzenie o dużym rozmachu angażujące całe miasto. Zaczyna się naturalnie od zdobiących centrum miasta dekoracji. Główny plac miasta topi się w czerwono złotych barwach przyprawionych odrobiną zieleni. Trasa karnawałowej parady niezmienna od lat późnym popołudniem zaczyna się powoli wypełniać. Początek trwającej blisko miesiąc zabawy okupiony był trwającymi tygodnie przygotowaniami, którymi zajęły się poszczególne uniwersyteckie republiki, będące odpowiednikiem domów alfa czy beta znanymi z amerykańskich uniwersytetów. Prowadzą one ze sobą szczególną rywalizację w zorganizowaniu najlepszej karnawałowej imprezy, stąd poza klasyczną trwającą kilka godzin paradą karnawałową akcja toczy się w rozrzuconych po miasteczku domach republik. Najłatwiej opisać trwające festas jak te z amerykańskich filmów typu „American Pie” z latynoską muzyką w tle, chachacą zamiast ponczu i zapachem marihuany w tle.
Mierzy sobie ponad dwa metry. Przywdziewa czarny klasyczny frak, elegancką białą koszulę i gustowny cylinder spoczywający na liczącej sobie blisko osiemdziesiąt lat czuprynie. Znany wszystkim jako człowiek północy (homem da meia noite) otwiera dumnie imprezę karnawałową odbywającą się co roku w mieście Olinda, leżącym w stanie Pernambuco. „Homem da meia noite” to najsłynniejsza z przygotowywanych na karnawał gigantycznych liczących sobie ponad dwa metry lalek, która od 1932 roku otwiera jedną z najbardziej znanych imprez karnawałowych w Brazylii. Dziesiątki królujących nad tłumami lalek, odzwierciedlających postaci historyczne i legendarne z historii Brazylii, bohaterów popkultury stały się znakiem rozpoznawczym miasteczka Olinda, którego tradycyjna karnawałowa, oprawa przyciąga w północne regiony Brazylii imprezowiczów głodnych wycieczki w przeszłość i przyszłość jednocześnie.
Nordeste - północny region Brazylii w odróżnieniu od reszty kraju zabawę karanwałową rozkręca na dużo więcej niż pięć dni jak w reszcie kraju. Fortaleza - stolica stanu budzi się do życia już w styczniu, podczas gdy reszta kraju czeka na karnawałowe szaleństwa jeszcze kilka tygodni. Przez miasto przelewają się tony muzyki poczynając od tradycyjnych certanejo czy samby przez muzykę funky na brazylijskim rapie z favelas kończąc. Różnorodność stylów muzycznych wiąże się z wieloma odmiennymi lokacjami w których można się rozerwać. Dzięki temu Fortaleza poza centrum miasta oddycha karnawałem w każdej jego części, nadając miastu karnawałowy wydźwięk dający się słyszeć daleko poza krajem samby.
Tu poszukujący karnawałowych szaleństw w stylu znanym z reportaży karnawałowych w Rio raczej nie spotkasz. Karnawał w leżacym w stanie Sao Paulo Sao Luis de Paraitinga to tradycja w czystej, wręcz obsesyjnej formie. Liczący sobie niemal 10000 osób karnawałowy pochód podąża trasą wytyczoną przez przodków i nie odbiega od utrwalonych przez stulecia reguł, stawiając czoła obecnej, również w Brazylii, globalizacji. Muzyka, stroje, sposób zachowania to niczym obrazek sprzed stu, czy dwustu lat. Przez lata zmienił się jedynie dialekt i liczba osób odwiedzających miasto. Sao Luis de Paraitinga trwa w swoim karnawałowym radykalizmie ciesząc nie tylko jak mogło by się wydawać staruszki narzekające przed sklepem.
Karnawał jest zjawiskiem równie wielowymiarowym jak sam kraj samby. Liczne tradycje sięgające korzeniami do Europy i przesiąkające afrykańską kulturą stworzyły w zależności od regionu mieszankę zabarwioną hiszpańską salsą, portugalskim piri piri, czy holenederskim sznytzlem. Stąd poznanie wszystkich obliczy karnawału na raz jest raczej nie możliwe. Każdy kto będzie chciał dać się porwać w karnawałowe szaleństwo będzie musiał przemierzyć brazylię od południa na północ i nawet taka podróż może się okazać za uboga.
Brak komentarzy. |