Są momenty w codziennej rutynie Brazylijczyka całkowicie niezmienne. Głównym i nieodłącznym kompanem każdego Brazylijczyka jest kubek kawy. Nie jest to bynajmniej mała czarna, a filiżanka jest tu nie tyle luksusem co zbędnym europejskim gadgetem.
Piękno brazylijskiego poranka
Miejscowa padaria (piekarnia) w Belo Horizonte wypełnia się miejscowymi od najwcześniejszych godzin. Wokół roztacza się charakterystyczny zapach dający znać o klasycznym początku brazylijskiego dnia. Pośród ludzi zajętych rozmową, przeglądaniem gazety, czy zapatrzonych w telewizję da się dostrzec jeden wspólny atrybut. Kubek kawy. Kelnerka nie pytając o zamówienie ogranicza się do pytania: „z mlekiem czy bez?” i takim oto sposobem w lipcowy poranek 2010 stałem się miłośnikiem brazylijskiej kawy - najwierniejszego kompana na brazylijskiej ziemi.
Bo kawa jest najważniejsza!
Trudno znaleźć w Brazylii element kulinarnej kultury tak mocno wpisany w codzienność jak kawa. Przygotowywana obowiązkowo w ekspresie, ze świeżo mielonych ziaren jest podawana w dwóch wersjach. Dużo cukru i kawa, bądź dużo cukru, mleko i kawa. Innych opcji nie ma. W restauracjach można oczywiście znaleźć cappuccino czy late, ale prawda jest jedna. Kawa ma być mocna i równie słodka. Rzeczywiście trudno przełknąć łyk tej zawiesiny bez porządnej dawki cukry. Nie dziwi zresztą fakt, że klasyczne cukierniczki nie spełniają tu swojej roli. Nikt nie ma cierpliwości na ładowanie 4 czy 5 łyżeczek kawy. Stąd też cukierniczki przypominają raczej solniczki bez przykrywki. Każdy przechyla sobie takie ustrojstwo i w mgnieniu oka na dnie szklanki osadza się centymetrowa warstwa słodkich grudek. Starzy wyjadacze, nawet nie obserwują ile wsypują do swojego kubka. Przechylają po prostu pojemnik nie odrywając nawet wzroku od rozmówcy.
Kawa, o darze przekonania
Trudno uciec od wszędobylskiej dużej czarnej. Jej zapach niesie się przez wiele ulic przypominając o sobie mieszkańcom miast czy wiosek. Może właśnie z tego powodu, jest ona tak wszędobylska. Czy to na środku zatłoczonej Avenida Paulista w Sao Paulo, gdzie setki ludzi co chwila wyrzucają plastikowe kubki do koszy, czy w kameralnym barze w Ouro Preto, zatłoczonym przez oglądających w telewizji mecz kibiców.
Może właśnie dlatego, dar przekonywania kawy jest tak silny i widoczny. Każdy turysta, którego spotkałem po kilku dniach pobytu w Brazylii zaczynał pojmować kawowy porządek brazylijskiego świata i zaczynał wg. niego funkcjonować.
Sam porządek jest o tyle ciekawy, że kawa zdaje się wyznaczać ramy czasowe funkcjonowania społeczeństwa. Czas pracy dzielony jest przez liczne przerwy na kawę, każde spotkanie towarzyskie zaczyna i nieraz kończy kawą. Poważna rozmowa biznesowa czy osobista, toczy się przy kawie. Kawa serwowana jest w restauracjach, knajpach, na budkach z przy ulicach kończąc. Można by to porównać do kultury wódki w Rosji, jednak związek społeczeństwa z kawą będącej nieodłącznym elementem niemal każdej czynności jest urzekający i egzotyczny jak smak kawy.
Aromat
Kawa rozpuszczalna w Brazylii chyba jest. Na prawdę trudno mi się do tego odnieść, bo nie spotkałem jej nigdy, czy to w sklepie czy w barze. Brazylijski sposób przyrządzania kawy opiera się na ekspresach bądź tzw. kawiarenkach, do których wsypuje się zmielone ziarna do jednej komory, oraz wodę do drugiej. Całość stawiamy na gazie bądź palniku i spokojnie czekamy aż z kawiarenki zacznie uchodzić parująca woda. Oznacza to, że kawa jest gotowa. Przesiąknięta aromatem, czystym smakiem i energią.
Miłośnicy kawy, zapewne znajdą miejsca gdzie kawa odgrywa rolę magiczną i otaczana jest aurą. Brazylia jest inna. Kawa nie jest tu traktowana jako coś nadzwyczajnego. Przypisać jej można raczej rolę kumpla, niezawodnego kompana wielu chwil, momentów przez które przechodzi każdego dnia każdy członek tego wielomilionowego, słonecznego kraju.
Brak komentarzy. |