Spędzając urlop w Turcji nie lada wyczynem jest nie zapamiętanie choć jednej z fanatycznie granych w hotelach i na bazarach piosenek. Turcy rodzimy przemysł fonograficzny stawiają ponad zachodnie produkcje. Czy choć przez chwilę zastanawialiśmy się kogo tak naprawdę słuchamy?
Turkopolo
Grane w niemal każdym miejscu przeboje nadają kolorytu każdemu urlopowi. Spora grupa turystów zaraz po powrocie do domów spędza godziny przed komputerami szukając kolejnych zapamiętanych hitów, inni turecką muzykę zapamiętują jako irytujące zestawienie tradycyjnych melodii i Dance’owych brzmień oraz chrzczą miejscowy pop mianem „turkopolo”. Jedno jest jednak pewne - Turcy uwielbiają własną muzykę, a wokalistów traktują z szacunkiem godnym bożków.
Męski głos w kobiecym ciele
Ogromną popularnością w Turcji cieszą się damskie wokale. Zapomnijmy jednak o słodkim głosiku Britney Spears, oktawach Edyty Górniak czy czystych niczym kryształ popisach Christiny Aguilery. Idealne brzmienie kobiecego wokalu według Turków jest mocne i nieco męskie. Dla turysty zestawienie tak silnych głosów z delikatną urodą piosenkarek niejednokrotnie wywołuje poczucie zdziwienia, jednak w Republice to standard i powinniśmy do niego przywyknąć.
Podobnie jak w innych krajach, również w Turcji na fali popularności muzyki popowej na rynek muzyczny trafia co roku zawrotna ilość debiutanckich piosenek. Niemal identycznych śpiewających pań jest przynajmniej kilkanaście. Wszystkie wyglądają niczym własne kopie, których głosy dla laika (bądź nie-Turka) brzmią identycznie. Obowiązkowo śpiewają o miłości, często mają farbowane na blond włosy oraz ubrania warte kilkadziesiąt średnich polskich pensji. Owe wokalistki tworzą swoiste tło dla artystki, którą kochają wszyscy Turcy w każdej części ogromnego kraju.
Królowa jest tylko jedna
Dla Europejczyków posiadających świetną pamięć Sertab Erener to pani, która parę lat temu wygrała Eurowizję, natomiast dla Turków jest to najjaśniejsza gwiazda na muzycznym firmamencie. Wokalistka wydała kilkanaście płyt, niemal wszystkie wypuszczone przez nią single stały się hitami, zaś ona sama awansowała do miana królowej tureckiej muzyki. Erener jest osobą powszechnie szanowaną i wielbioną - wyważona i inteligentna, nigdy nie popełnia gaf ani nietaktów. Do tego posiada głos, który nie potrzebuje żadnej obróbki studyjnej.
Sertab wypracowała sobie pozycję, której od lat nie potrafi zachwiać żadna z wokalistek (a próbowało wiele). Ten niewzruszony ideał najprawdopodobniej nigdy nie zostanie zrzucony z piedestału. Jedyne co mogą zrobić wytwórnie to wypromować gwiazdę stanowiącą zaprzeczenie Erener. Ostatnimi czasy taką rolę przyjęła Nil Karaibrahimgil, która niewiele ma w sobie z ułożonej divy.
Nil zdobyła tureckie listy przebojów w zaledwie parę tygodni. Jej kolejne single, które stanowią mieszankę popu, soft rocka, elektroniki i alternatywy były grane w rozgłośniach radiowych niemal bez przerwy, doprowadzając do spazmów bardziej radykalną część społeczeństwa. Nil nie jest ani wyniosła, ani chłodna. W teledyskach poraża ekspresyjnością, energią i oryginalnymi strojami (niekoniecznie od znanych projektantów). Wokalistka stała się idolką tureckiej młodzieży, której jest bliżej do roztrzepanej małolaty niż nieco protekcjonalnej Erener.
Pretendenci
Turecka scena muzyczna roi się od uzdolnionych panów. Co może zaskakiwać, męskie głosy brzmią dużo cieplej i bardziej kobieco od wokali damskich. Oprócz tego konwencja nie ulega zasadniczym zmianom. Ma być na bogato i z przytupem. Pretendentów do miana króla muzyki tureckiej jest wielu - począwszy od przystojnego Murata Boza skończywszy na niezbyt urodziwym i posiadającym trudny do akceptacji dla przeciętnego Europejczyka głos Serdarze Ortacu. Wszyscy panowie nagrywają piosenki utrzymane w podobnej stylistyce i każda ich kolejna płyta odnosi spory sukces.
Książę
Stopień wyżej w tureckiej drabinie muzycznej stoi Kenan Dogulu - wokalista zdolny i wszechstronny. Dogulu szczyci się wykształceniem muzycznym, doskonałą grą na gitarze, umiejętnościami tekściarskimi i kompozycyjnymi. Do tego ma to niezdefiniowane „coś”, które sprawia, że ludzie chcą go słuchać. Artysta nagrywa muzykę na światowym poziomie oraz kręci teledyski, którym rozmachu mogłyby pozazdrościć amerykańskie gwiazdy. To dla niego zatrzymano ruch na jednym z mostów nad Bosforem, ponieważ zamysłem producentów klipu do „Cakkidi” było pokazanie grupy tańczących pomiędzy Europą i Azją młodych ludzi. Wielkim rozczarowaniem był w Turcji konkurs Eurowizji z 2007 r., którego Dogulu nie tylko nie wygrał, ale i nie uplasował się w pierwszej trójce. Miłość Turków do artysty mimo chwilowego załamania nie osłabła- Kenan to bezsprzecznie książę tureckiej muzyki.
Cesarz, władca, car i tak dalej...
Jest w Turcji wokalista, który wzbudza zbiorową histerię, zawały i masowe omdlenia. Istnieje w Republice piosenkarz, który nawet produkując najgorszą piosenkę na świecie nie zostałby potępiony. Jego życie jest sprawą publiczną, jego słowa są traktowane niczym wyroki, zaś ubrania, które zakłada od razu wchodzą do mody. Imię jego brzmi Tarkan. I choć w innych krajach kojarzony jest wyłącznie z przebojem „Simarik”, w którym posyła całusy, to w Turcji każdy napotkany przechodzień potrafiłby wymienić tytuły przynajmniej dwudziestu innych piosenek.
Tarkan dla Turków nie jest człowiekiem, lecz półbogiem. Nie ma się zresztą czemu dziwić - oprócz (nie ukrywajmy) miłej dla oka powierzchowności jest „fajnym facetem” z ogromnym talentem. Wokalista jest zaangażowany w dziesiątki projektów mających za zadanie polepszyć sytuację kobiet i dzieci, część swoich dochodów przeznacza na wsparcie domów dziecka oraz szpitali. Do tego jest sympatycznym człowiekiem, który w licznych wywiadach pokazuje, jak wielki ma do siebie dystans.
Mówiąc o Tarkanie nie trudno uciec w uwielbienie i pochwalne tony, ponieważ postać wokalisty ma naprawdę niewiele skaz. Turecką miłość mogły zmącić jedynie wypuszczone parę lat temu plotki o domniemanym homoseksualizmie piosenkarza. Rewelacje poparte były zdjęciami gwiazdy obejmującej ramieniem innego mężczyznę. Po początkowym szoku, Turcy zaniechali jakichkolwiek dociekań odnośnie upodobań muzyka, zaś sam Tarkan związał się ze śliczną panią prawnik, z którą kolejno rozstawał się i schodził (dzisiaj w Turcji właściwie nikt już nie wie, czy Tarkan jest w tej chwili z Bilge czy właśnie się rozeszli).
Turecka muzyka stanowi niezwykłą mieszankę europejskich brzmień i tureckiej tradycji, amerykańskiego przepychu oraz miejscowego gustu. Lokalny przemysł muzyczny to machina zarabiająca setki milionów Lir rocznie, zaś gwiazdy niejednokrotnie osiągają status nadludzi. Popularne piosenki to nie tylko tło dla naszego urlopu, ale i pewien nośnik informacji o całym kraju. Warto zainteresować znanymi z basenów i barów melodiami, ponieważ stanowią one część kultury, którą podczas wakacji chcemy choć trochę poznać.
Brak komentarzy. |