Tysiące minaretów, będące tak silną częścią krajobrazu Stambułu, przypominają nam, że jest on jedną z największych metropolii muzułmańskiej części świata. Religijność jego mieszkańców jest jednak wątpliwa, a bliższe poznanie przywołuje na myśl największe, kosmopolityczne i wyzwolone miasta zachodu.
Na styku kultur...
Potężny Konstantynopol! Piękny Nowy Rzym, jak zwykł być nazywany Stambuł. Miasto, które w czasach kiedy na ziemiach Polski rodziła się państwowość, miało już prawie tylu mieszkańców co dzisiaj Warszawa. Obecnie Stambuł to prawie osiemnastomilionowa aglomeracja, której zaułki i zabytki przypominają o jego historycznej randze. Położony jest między Morzem Czarnym i Morzem Marmara wzdłuż wód Cieśniny Bosfor, którą przebiega granica między Europą i Azją. Dzięki temu jest jedynym miastem na świecie leżącym na dwóch kontynentach.
Stambuł tętni codziennie setkami tysięcy ludzi przemieszczającymi się między jego dzielnicami. Sieć skwerów, skrzyżowań i ulic przypomina bez wytchnienia funkcjonujący organizm lub szwajcarski zegarek, któremu ani się nie śni zatrzymać chociaż na chwilę. Wśród zgiełku tramwajów, tłumów, taksówek wodnych i aut pięć razy dziennie rozbrzmiewa modlitwa, płynąca nad głowami pędzących gdzieś Stambulczyków. To muezini ze wszystkich meczetów, których jest ponad 2000, przypominają o religijnym obowiązku. Jedynie turysta przystanie na chwilę, aby ich posłuchać i aby chłonąć tę niepowtarzalną chwilę tak dobrze korespondującą z widokami miasta. Wśród tubylców religia już dawno zeszła na dalszy plan i nie stanowi, tak jak w innych krajach muzułmańskich, nieodłącznej części codziennej rutyny. Jedynie w piątek, w święty dzień muzułmanów, zobaczymy większą ilość osób śpieszących do meczetu. Zobaczymy całe rodziny pokornie zdejmujące buty przed świątynią i udające się w odpowiednie jej części - mężczyźni w swoją, kobiety w swoją. Dla Europy jednak i dla świata biznesu piątek jest dniem pracy. Większość więc osób zapomina tego dnia o zobowiązaniach wobec Allaha i dalej goni za swoimi, bardziej przyziemnymi, obowiązkami.
Stambuł po bliższym poznaniu nie jest miastem islamu. Jest kosmopolityczną mieszanką na wzór miast zachodniej Europy. Nie czujemy się w nim mniej europejsko niż w Paryżu, Londynie czy Madrycie. Jedynie ten przeszywający głos muezina, dym zapalonej sziszy i wchodzący głęboko w nozdrza zapach szafranu składają się na niepowtarzalną orientalną atmosferę, która przypomina nam, że jesteśmy u bram świata arabskiego i całej Azji.
Niech Allah patrzy!
W wielu muzułmańskich krajach ludzie żyją w przekonaniu, że w odpowiedni sposób, przy zachowaniu odpowiednich reguł, zakazy Koranu można łamać bez konsekwencji. Uczty, zakrapiane niejednokrotnie alkoholem, odbywają się w zaciszu domowym, po zachodzie słońca, przy zasłoniętych kotarach tak, aby stwórca nie mógł dojrzeć tego występku. Szczególnie podczas Ramadanu, kiedy muzułmanie zobowiązani są pościć cały dzień, po zmroku odbywają się największe rauty. W Stambule jest inaczej. Tutaj, mimo religijnego zakazu, alkohol dostępny jest na każdym kroku i na każdym kroku dojrzymy tak młodszych jak i starszych korzystających z tego przywileju i raczących się anyżowym trunkiem Raki czy piwem Efez.
W Stambule również inaczej traktowane są kobiety. Mają one poczucie wolności i silną chęć pokazywania swojej niezależności. Kobieta w Stambule może zrobić karierę, zostanie zaproszona do jednego stołu z mężczyznami oraz założy jeansy czy krótką spódniczkę idąc na dyskotekę. Tylko w oczach starszych, pamiętających dawne czasy, postępowanie takie uznane zostanie za niegodne. Spośród wielu miejsc w Stambule, gdzie można spędzić wolny czas lub udać się wieczorem z przyjaciółmi, najbardziej znanym jest plac Taksim z odchodzącym od niego, spacerowym deptakiem Istiklal. Tutaj przenosimy się w ułamku chwili na madryckie Puerta del Sol, berlińskie Kurfürstendamm czy londyńską Oxford Street. Sklepy najlepszych światowych marek kuszą wystawami, luksusowe centra handlowe zachęcają najnowszymi samochodami zachodnich marek prezentowanymi przy wejściach, dyskoteki i bary przyciągają muzyką i różnorodnością serwowanych trunków. Rzeka ludzi płynie dwoma nurtami bez wyraźnego porządku. Spacer jest slalomem między okazującymi uczucia parami, wesoło rozmawiającymi młodzieńcami czy głośno i zalotnie śmiejącymi się dziewczynami. Stambuł nie zasypia. I tylko te modlitwy muezinów przelatujące nad głowami... chociaż tak jakby coraz ciszej.
Tak wygodniej
Wygodny, zachodni styl życia, którym kusi telewizja i internet, szybko wydostał się poza granice Stambułu. Prowincje w części azjatyckiej, chociaż bardziej konserwatywne, chętnie przyjmują nadbosforskie wzorce. Jedynie na wschodnich rubieżach kraju pamięta się i przestrzega muzułmańskich tradycji.
Dzisiaj w Turcji każdy zadaje sobie pytanie o najbliższą przyszłość. Kraj ten, jak się prognozuje, będzie w przyszłości potęgą gospodarczą Europy. Turcy mogą więc spać spokojnie nie martwiąc się, że kraj popadnie w kryzys. Obawiają się oni jednak czegoś innego, tego, że ktoś położy kres ich swobodzie i bezpowrotnie odbierze dotychczasowe przywileje. W 2011 roku, po wyborach, większość w parlamencie uzyskała Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) z premierem Erdoganem na czele. Jak zapowiada sam przywódca, będzie on starał się o konstytucyjne zmiany, które miałyby ograniczyć dostęp do alkoholu oraz do sieci internetowej. Jak w każdej takiej sytuacji zdania są podzielone. Część obserwatorów uważa, że teraz Erdoganowi nic już nie przeszkodzi, aby uczynić Turcję wierniejszą Koranowi. Inni z kolei są przekonani, że zachodnie wzorce już za bardzo wkomponowały się w codzienne życie i wyzbycie się ich graniczy z cudem. Czas pokaże kto miał rację. Póki co pijmy i bawmy się...!
Brak komentarzy. |