Tam gdzie kończy się asfalt a zaczyna dzika przyroda. Tam gdzie tajga przechodzi w step, nad którym czuwa błękitne niebo. Olchon - zwycięstwo natury nad komercją zachodu - żadne miejsce nie zapewnia większego spokoju niż ta bajkalska wyspa.
Bajkowa wyspa
Olchon jest największą wyspą Bajkału. Na powierzchni 742 km2 mieszka 1500 rdzennych mieszkańców - Buriatów. Teren wyspy jest górzysty z najwyższym szczytem o wysokości 1274 m. n.p.m. Pozostałe górotwory tworzone są przez marmury i inne skały archaiczne. W oddali widać głównie step z trawiastą roślinnością i lasy tajgowe, głównie sosnowe i modrzewiowe. W połączeniu z Małym Morzem i urwistymi klifami, wszystko tworzy niezapomniany, bajkowy widok. Na wyspie znaleźć można 3 wsie, zamieszkane głównie przez buriatów i ludność rosyjską. Zabudowa do tej pory zachowała tradycyjną architekturę.
Sanktuarium szamana
Wokół wyspy Olchon namnożyło się bardzo dużo mitów i legend. Najważniejszą i tą, w którą do dnia dzisiejszego wierzą tutejsi mieszkańcy, jest opowieść o wielkim szamanie. Legenda mówi, że przybył on na ziemię w postaci Białego Orła, który miał połączyć siły ziemskie z duchowymi i być tym samym łącznikiem ludzi z bóstwem. Niestety orła chciał zestrzelić zły człowiek. Ten w poszukiwaniu osoby, której mógłby powierzyć swój cenny dar, zrzucił go żonie pewnego Buriata. Urodziła ona syna, a ten uznany został za pierwszego szamana na ziemi i swe moce przekazywał dalszym pokoleniom.
Przyjeżdżając na wyspę, da się odczuć swego rodzaju magię wiszącą w powietrzu. Wyspa zdaje się być zamieszkana przez duchy i bóstwa, które czuwają nad potrzebami ludzi. Legenda stała się na tyle głośna, że w ciągu kilku wieków, przyjeżdżali tu szamani z wielu zakątków świata. Na długo Olchon stał się miejscem pobytu szamanów z północnej Azji i Syberii. Wiara w szamanizm tak bardzo zakorzeniła się na wyspie, że do dnia dzisiejszego odprawiane są tutaj obrzędy celebrujące bóstwa i przodków zamieszkałych tu szamanów. U wybrzeżu Olchonu znajdziemy skałę Szamankę stanowiącą najważniejsze na świecie miejsce spotkania Nieba i Ziemi. Przyjeżdżają tu szamani i odprawiają różne rytuały oczyszczające świat ze złej energii. Obecnie, przy zachowaniu ostrożności i za wyjątkiem dzieci, skałę można odwiedzać by złożyć tam swoją ofiarę. Faktycznie da się odczuć jakąś dziwną energię, stojąc niedaleko skały. Nie jestem tylko pewny czy to kwestia czuwających tu duchów czy siła sugestii.
Przylądek Choboj
Najpiękniejsza panorama widoczna jest z północnego krańca wyspy. Przy dobrej pogodzie można z niego zobaczyć drugi brzeg Bajkału oraz oddalony Półwysep Święty Nos. Najlepiej przyjść tu o wschodzie słońca, kiedy pierwsze promienie wydostają się zza konturu Półwyspu by ruszyć w stronę jeziora. Mówimy tu o Przylądku Choboj przypominającym duży kieł jakiegoś zwierzęcia. Wyobraźnia jednak podsuwa również inne obrazy. Od strony morza wydaje się być z kolei żeńskim popiersiem.
U stóp skały znajdują się jaskinie, które najbardziej bajeczne są zimą kiedy pokrywa je warstwa lodu i zwisających sopli. Jaskinie idealnie nadają się na schronienie dla turystów lub na romantyczną noc. Czysty, suchy piasek stanowi dobrą bazę pod śpiwór, z którego wczesnym rankiem można podziwiać widowisko słoneczne. Przylądek Choboj pokryty jest rzadką trawiastą roślinnością z macierzanką na czele, znaną ze swych właściwości leczniczych. Niestety, miejsce to jest sukcesywnie niszczone przez turystów i mroźne wiatry. W skale pojawia się coraz więcej otworów. Odwiedzający budują kopczyki z kamieni wyrwanych z darni myśląc, że w ten sposób złożą hołd przodkom szamanów.
Stolica Olchonu - Chużyr
Pierwsze wrażenie jakie robi Chużyr to dziki zachód. Czujemy się tu trochę jak w dobrze zrobionym westernie. Mieszka tu zdecydowana część mieszkańców wyspy. Nie wiem jak ludzie potrafią funkcjonować w miejscu gdzie woda dowożona jest co jakiś czas specjalnymi samochodami. Brakuje kanalizacji, nie ma wodociągów. O asfalcie można zapomnieć. Drogi są piaszczyste, ale na szczęście szerokie tak, że samochody jeżdżą bez problemu. Architektura jest typowo bajkalska - drewniana zabudowa, kolorowe okiennice, wszystko ogrodzone tak samo drewnianym i kolorowym płotem. Życie toczy się bardzo leniwie. Wszędzie snują się bezpańskie psy, w cieniu wylegują się krowy. Jak na stolicę przystało, funkcjonuje tu kilka sklepów i barów, w tym jeden „supermarket” otwarty do godziny 23. W ciągu dnia na ulicach da się zauważyć pustki, gdyż okropny skwar nie pozwala ludziom na opuszczenie chat.
Miejsce pojawienia się pierwszego szamana na ziemi robi naprawdę imponujące wrażenie. Jest to świetne miejsce dla osób uprawiających trekking czy uwielbiających wyprawy rowerowe. Do ciszy trzeba się przyzwyczaić, ale jeśli już to zrobimy, największą nagrodą jest poznanie własnego „ja”. Po powrocie do domu, zapewniam, że nie łatwo będzie znowu włączyć telewizor i znosić hałas europejskiego życia.
Brak komentarzy. |