Tajlandia zwana „Krainą Uśmiechu” ma swoje drugie, niekoniecznie radosne dla wszystkich oblicze. Przemysł seksualny to tutaj taki sam biznes jak rejsy na rajskie wyspy czy przejażdżki na słoniach, a wielu turystów przybywa do popularnych kurortów wyłącznie po seks jak z katalogu.
Ping - pong show, czyli pokaz umiejętności nie-sportowych
Ping - pong show to najbardziej kultowa seks - impreza w tajskich kurortach - i bynajmniej nie polega ona na nocnych turniejach tenisa stołowego.
Koncerty na gwizdkach i trąbkach, otwieranie butelek z kapslem, palenie papierosa czy wreszcie jednoosobowa gra w ping - ponga - to tylko niektóre z atrakcji, jakie czekają w programie wieczoru. Łączy je jedno - wszystkie te triki wykonywane są przez prezentujące się na scenie Tajki, i to nie przy pomocy rąk czy ust, ale pochwy. Gwoździem programu bywa nierzadko pokaz seksu na żywo w różnych konfiguracjach.
Zdarza się także angażowanie ochotników z publiczności do zaprezentowania poszczególnych sztuczek - gwiazdy show często okazują się jednak bezlitosne i piękna dziewczyna uwodząca na scenie turystę w ostatniej chwili zdejmuje bieliznę i okazuje się być... mężczyzną.
Aby zobaczyć ping - pong show, nie trzeba szukać daleko - bardzo prawdopodobne, że odnajdzie nas on sam: na ulicach popularnych kurortów aż roi się od naganiaczy zapraszających do klubów na tę imprezę.
W świetle czerwonych latarni
Choć prostytucja jest oficjalnie w Tajlandii zakazana, znalezienie adepta czy adeptki najstarszego zawodu świata nie jest trudne. Władze przymykają oko na sprzedawanie swojego ciała, dążąc raczej do poprawy sytuacji osób prostytuujących się, niż do walki z prostytucją.
Wynika to w dużej mierze z religii - dominujący w Tajlandii buddyzm nie pochwala prostytucji, ale też jej nie potępia. Wiele kobiet oddaje się tej pracy, bo zachęca je (lub wręcz zmusza) do tego rodzina - dla mieszkańców prowincji córka pracująca w mieście jako prostytutka to często podstawowe źródło utrzymania. Za zarobione przez nią pieniądze remontuje się gospodarstwo czy edukuje młodsze rodzeństwo.
Handel ciałem nie jest społecznie piętnowany - wiele osób prezentuje ekonomiczne podejście, uznając, że skoro można na nim zarobić więcej niż np. ciężko harując w polu, to dlaczego by nie spróbować?
Trzecia płeć
Do popularnych show należą też popularne w kurortach występy ladyboyów, czyli transwestytów, mniej kontrowersyjne niż ping pong show. Zazwyczaj są to pokazy utrzymane w konwencji musicalu czy kabaretu; patrząc na prezentujące się na scenie długonogie piękności o zalotnym spojrzeniu aż trudno uwierzyć, że tak naprawdę mamy do czynienia z mężczyznami!
Ladyboyów można spotkać nie tylko na scenie, ale także na ulicach miasta - najłatwiej ich zidentyfikować po ostrym makijażu i jabłku Adama na szyi (choć niektórzy usuwają je operacyjnie).
Przykre pamiątki
Wielu turystów przywozi z upojnych wakacji przykrą pamiątkę w postaci choroby wenerycznej czy nawet wirusa HIV. Częstym pourlopowym scenariuszem jest też sytuacja, w której Tajka zaczyna pisać do swojego kochanka listy z prośbą o finansowe wsparcie. Wielu mężczyzn pozostających pod wpływem seksualnej przygody choć raz decyduje się na wysłanie prostytutce pieniędzy.
Seksturysta - czyli kto?
Najczęściej seks turystyka kojarzy się z podstarzałymi panami z piwnym brzuszkiem; w Tajlandii łatwo znaleźć potwierdzenie tych stereotypów, kiedy na ulicach, plażach czy w centrach handlowych mija się panów w wieku emerytalnym z uczepioną ich ramion młodziutką Tajką. Taki układ jest korzystny dla obu stron - nieatrakcyjny według realiów swojego kraju mężczyzna podbudowuje swoje ego i zyskuje substytut prawdziwego uczucia, zaś Tajka może liczyć na dłuższą relację finansową, niż tylko jednorazowa przygoda.
Coraz częściej na seks-przygody decydują się też młodsi mężczyźni - oni nie szukają miłości, tylko seksu, tak więc często przybywają do Tajlandii w większych grupach i zaliczają przygody z kilkoma kobietami.
Niektórzy turyści jadąc do Tajlandii w ogóle nie planują seksualnych podbojów, ale i tak kończą pewnego dnia w salonie masażu z możliwością dokupienia opcji „happy end”. Wisienką na torcie są podróżnicy, którzy zupełnie niespodziewanie znajdują w „Krainie uśmiechu” miłość swojego życia i na stałe związują się z Tajką - ale to już temat na zupełnie inną historię...
mariaP | Nieświadomi co to ping-pong show daliśmy namówić się na tą "imprezę". Wstęp gratis za to drinki masakrycznie drogie.Nas nie kręcą takie imprezy więc po 1/2 godz.wyszliśmy z mieszanymi uczuciami:-( |