Słonie od wieków są bardzo ważnym elementem tajskiego krajobrazu i tajskiej kultury. Łączy je niezwykle silna więź z Tajami, którzy dbają o to, by każde dziecko znało słowa „Piosenki o słoniu”. Obóz Maetaman w pobliżu miasta Chiang Mai pozwala przyjrzeć się tym zwierzętom z bliska.
Kornakiem być...
Maetaman to miejsce niezwykłe. Półdniowa wizyta na łonie natury stanowi doskonały przerywnik podczas zwiedzania kolejnych, tak licznych i imponujących w Tajlandii dzieł stworzonych przez człowieka. Do obozu Maetaman przybywają zwykle grupy zorganizowane, wybierając i rezerwując odpowiednio wcześniej „pakiet zwiedzania”. Na standardowy pobyt składają się:
Kto dysponuje jednak większą ilością wolnego czasu i jest zafascynowany nauką słoni, może zrealizować 2-, a nawet 3-dniowy program. Istnieje wówczas wyjątkowa okazja, by przyjrzeć się pracy kornaka (opiekuna słoni), a nawet samemu nauczyć się i zacząć pełnić te obowiązki. Po ukończeniu takiego szkolenia i zarazem na koniec pobytu w obozie otrzymuje się certyfikat od samego menedżera ośrodka. Jednak nawet kilkugodzinny pobyt w Meataman pozostaje w pamięci na długo, nie tylko ze względu na wrażenia, ale i zdobytą wiedzę o życiu i umiejętnościach tych niesamowitych zwierząt. To wszystko na własne oczy mogą zobaczyć osoby, które kupiły wycieczki po Tajlandii w biurze podróży.
„Słoniowy” papier
Przed wejściem do obozu czeka na przybyszy pierwsza ciekawostka - rozłożone, oprawione w drewniane ramki jasnobrązowe arkusze, przypominające pergamin. Materiał jest jednak nieco grubszy. To papier wyrabiany z... odchodów słoni. Tak tak, to nie żart. Stanowi to swoisty unikat, wykorzystywany dziś przez wiele ośrodków, których mieszkańcami są słonie. Papier ten znajduje wszelakie zastosowanie. Naturalny lub barwiony służy do wyrabiania rozmaitych i ciekawych pamiątek, chętnie kupowanych przez turystów. Należą do nich m.in. ramki i albumy na zdjęcia, koperty i pamiętniki. Alternatywnym rozwiązaniem dla tych, którzy do Tajlandii nie dotrą jest Pinnawela Concept Club, sierociniec dla słoni na Sri Lance. Przyświeca temu szczytny cel - dochód ze sprzedanych pamiątek jest zawsze przeznaczony na utrzymanie i rozwój ośrodka.
Słoniowy pokaz
W oczekiwaniu na występ słoni można obserwować ich kąpiel w rzece oraz zrobić sobie zdjęcie na trąbie słonia. To niesamowite uczucie zawisnąć na trąbie słonia w powietrzu. W podziękowaniu należy wręczyć słoniowi napiwek, który „ląduje” następnie w dłoniach kornaka. Goście urzeczeni tymi pierwszymi doznaniami zasiadają na trybunach oczekując na show. Pokaz umiejętności słoni jest imponujący. Tutaj na własne oczy można przekonać się, czego potrafią dokonać. Udany występ to także dowód owocnej współpracy pomiędzy tymi inteligentnymi zwierzętami i ich opiekunami. Goście obserwują więc m.in. krótki mecz piłki nożnej i koszykówki w wykonaniu słoni, ich grę w golfa, wspólny korowód w kole, ukłony dla publiczności, przechodzenie przez przeszkody. W przerwie pomiędzy kolejnymi elementami słonie podchodzą do trybun i zbierają nagrody. Przygotowani na to goście częstują pupili ich ulubionymi przysmakami: bananami i trzciną cukrową.
Słoń impresjonalista
Największy zachwyt i gromkie brawa wzbudza jednak ostatnia część spektaklu - malowanie obrazów. W rolę malarzy wcielają się oczywiście słonie. Okazuje się, że są prawdziwymi artystami, nie tylko potrafią ale i lubią malować. Opiekunowie wnoszą na scenę sztalugi i koszyczki z farbami. Maczają pędzle w odpowiedniej farbie i podają je słoniom, które zręcznymi ruchami trąby przekładają swoje wizje na płótno. Kornak przez cały czas tworzenia dzieła asystuje więc swojemu słoniowi. W obozie Maetaman pracuje 4 artystów-słoni: Haad, Hong, Somboon i Sojami, które malują najczęściej sylwetki słoni i kwiaty. Ich dzieła można nabyć w kilku sklepach rozmieszczonych na terenie obozu. Przy tej okazji warto również wspomnieć, że słonie z konkurencyjnego obozu Maesa dokonały w 2005 niesamowitego osiągnięcia. 8 słoni namalowało wówczas obraz o długości 12 m i szerokości 2,4 m, który został wpisany na listę Guinessa jako największe i najdroższe dzieło stworzone przez słonie. Przedstawia krajobraz Parku Narodowego Tajlandii i na to też wskazuje nazwa: „Cold Wind, Swirling Mist, Charming Lanna”, w tłumaczeniu: „Zimny wiatr, kłębiasta mgła, urzekajaca Lanna” (Lanna to „Królestwo Miliona Pól Ryżowych”, dawniej położone na terenie obecnej północnej Tajlandii). Słonie tworzyły dzieło przez 6 h z przerwami 15-20 min. co godzinę na jedzenie, picie i odpoczynek. Dzieło kupiła pani Panit Warin Sinanta (bizneswoman z Tajlandii, obecnie mieszka w Kalifornii) za 1,5 mln tajskich batów. Dzieło powstało na 2 płótnach: pierwsze (zakupione przez panią Warin) przekazano na ręce rządu jako narodowy skarb, a drugie pozostało w galerii obozu. Stanowi naoczny dowód na to, że niektóre słonie doskonale sprawdzają się w roli współczesnych impresjonistów.
Jedyny taki wóz, jedyna taka tratwa
Sporo radości i zabawy dostarczają też kolejne atrakcje. Przejażdżka na słoniu trwa na tyle długo, by móc nie tylko nacieszyć się tak bliskim kontaktem z tym przyjaznym zwierzęciem, ale też kontemplować uroki tajskiej dżungli z nowej perspektywy. Na każdym słoniu siadają 2 osoby. Na mecie tego przejazdu czekają już bryczki zaprzężone w woły, którymi dojeżdża się po wybojach z powrotem do obozu. Tam czekają już gotowe ramki ze zdjęciami gości na słoniu, które większość kupuje jako unikatową pamiątkę z tego miejsca.
Podczas lunchu można trochę ochłonąć i przygotować się na ostatnią atrakcję w tzw. pakiecie standardowym - rafting na bambusowej tratwie. Spływ po w miarę spokojnej rzece stanowi doskonały poobiedni relaks. Warto jednak zaopatrzyć się w udostępniane słomiane spiczaste kapelusze, które chronią przed rażącym słońcem. Pozostaje jeszcze tylko zamienić się na chwilę z flisakiem rolami, by sprawdzić jak steruje się tą nietypową „łodzią”.
Brak komentarzy. |