Gdańsk to moje rodzinne miasto, z którego jednak wyprowadziłam się jednak dość dawno. Gdy tylko mogę, powracam tu, aby przypomnieć sobie te wszystkie piękne miejsca zapamiętane z dzieciństwa i młodości.
W zeszłym roku, korzystając z odbywającego się w Gdyni zlotu żaglowców z całego świata odwiedziliśmy też Gdańsk. Spacer po ulicy Długiej i Długim Targu, rzut oka na piękne kamieniczki i fontannę Neptuna, a także wspaniale odrestaurowany Dwór Artusa, przejście się nad Motławę znów sprawiło mi ogromną przyjemność. Jest to miasto, które nie żyje w tak szybkim tempie. Nie czuć tam tej gonitwy - nie wiem czasem za czym. Za to można wyobrazić sobie jak kiedyś żyli tu patrycjusze gdańscy. Czasem w oknie jednej z kamieniczek pokazuje się panienka z okienka.
Latem organizowany jest festiwal szekspirowski, na który przyjeżdża plejada polskich aktorów. A bardzo długoletnią już tradycją Gdańska jest organizowanie Jarmarku Dominikańskiego. Jest to najstarsze i najsłynniejsze święto Gdańska, sięgające tradycją do 1260 roku. Przed wiekami do portu gdańskiego w związku z jarmarkiem zawijało ponad 350 statków z przeróżnymi towarami. Dzisiaj można tu kupić, lub tylko pooglądać przepiękne wyroby z bursztynu, srebra, skosztować produktów regionalnych. Co roku na jarmark przybywają tysiące turystów, nie tylko z Polski, ale i z Europy. Mądre przysłowie mówi : „Cudze chwalicie, swego nie znacie - sami nie wiecie, co posiadacie” - i to w odniesieniu do Gdańska sprawdza się idealnie. Wraz z mężem chcieliśmy więc utrwalić na zdjęciach piękno tych okolic.
Brak komentarzy. |