Polska - Kraków 2020 - relacja z wakacji
KRAKÓW W JEDEN DZIEŃ- warto czy nie ?!
W akcie desperacji- wiadomo Covid i duże ograniczenia w przemieszczaniu się po świecie- postanowiłam choć na jeden dzień wyskoczyć ze środka Polski do jednego z moich ukochanych miast Polski- no pewnie! do Krakowa:) Dodatkowo udało mi się namówić znajomą na ten „bardzo szybki rekonesans” miasta. Wykorzystałyśmy fakt, że z Warszawy do Krakowa dostaniemy się Pendolino w niecałe 3 godziny; kupując bilet na 30 dni przed podróżą zapłacimy zaledwie 45 zł w jedną stronę. Wyruszyłyśmy o 6. 30 z Dworca Zachodniego, a o godzinie 9.20 siedziałyśmy już nad filiżanką wspaniałej kawy i talerzykiem z rewelacyjną szarlotką- niestety jedyne co nam się nie podobało to cena za te smakołyki- jednak takie „delektowanie się” z widokiem na Sukiennice ma swoją cenę. Oczywiście nie jest możliwe w jeden dzień zobaczyć wszystkie z atrakcji Krakowa- dlatego tym razem większość miejsc oglądałyśmy z zewnątrz... Czy w takim razie ma sens przyjeżdżać do Krakowa na jeden dzień? Oczywiście! Trzeba tylko z góry założyć, że nie chcemy zobaczyć wszystkiego, nie chcemy wejść do każdego muzeum, którego nie powinno się ominąć, nie chcemy nawet zatrzymać się przy każdej interesującej atrakcji. Skupiamy się po prostu na kilku wybranych wcześniej punktach i jednocześnie dajemy sobie czas, aby mieć trochę swobody, posiedzieć, przejść się w jakieś niezaplanowane miejsce, popatrzeć na ulicznych artystów. Drogę do Starego Miasta otwiera nam Brama Floriańska - jedyna pozostałość średniowiecznych murów. Jak już przez nią przejdziemy, to warto obejrzeć się za siebie i spojrzeć na umieszczoną na niej figurę św. Floriana - od tego patrona pochodzi nazwa bramy. W dawnych czasach wkraczali przez nią do miasta królowie po zwycięskich bitwach, dyplomaci i znamienici goście odwiedzający Kraków. Dziś Brama Floriańska to jeden z symboli miasta, który wita przybywających do Krakowa turystów. Od średniowiecza była główną spośród siedmiu bram wiodących do miasta. Opiekę nad nią powierzono cechowi kuśnierzy. Jej nazwa pochodzi od kościoła św. Floriana na Kleparzu, ale zwano ją również Porta Gloriae, czyli Bramą Chwały, ponieważ to tutaj rozpoczynał się główny trakt królewski wiodący na Wawel (Via Regia – Droga Królewska). Wymieniana jest w miejskich dokumentach już w 1307 roku, a jej najstarsza kamienna część pochodzi prawdopodobnie z przełomu XIII/XIV wieku. Po powstaniu Barbakanu (koniec XV wieku) została połączona z nim warownym korytarzem, tzw. szyją. Po zniszczeniach w wyniku najazdu szwedzkiego w XVII wieku otrzymała nowy, zachowany do dziś, barokowy hełm. Licząca 34,5 m wysokości brama Floriańska jest dziś pięknym akcentem perspektywy ulicy Floriańskiej i Drogi Królewskiej. Idąc prosto doszłyśmy do Rynku Głównego na którym królują turyści i krakowskie gołębie. Rynek Główny to serce Krakowa. Warto wiedzieć, że zanim go wytyczono (w 1257 roku!) to stały już przy nim różne budowle, np. Kościół Mariacki czy św. Wojciecha, a zatem architekci musieli jakoś wkomponować istniejące budowle w projekt Rynku. Jak widzimy udało im się to dość dobrze, skoro po niemal ośmiuset latach Rynek wciąż zachowuje swój kształt.
Co na Rynku? Wychodząc z ul. Floriańskiej natknęliśmy się prosto na Kościół Mariacki. To z jego wieży co godzinę odzywa się w Krakowie hejnał, czyli pamiątka po trębaczu, który w czasie XIII-wiecznych najazdów tatarskich miał długo i wytrwale ostrzegać mieszkańców miasta przed najeźdźcami. Tak długo, aż strzała przeszyła mu gardło i stąd właśnie urwany koniec tej znanej melodii. O godzinie 12:00 hejnał jest transmitowany na całą Polskę przez Program 1 Polskiego Radia. Nie spiesząc się z Rynku podeszłyśmy do Sukiennic.
Sukience, czyli dawne obiekty handlowe, w których można było nabyć sukno dzisiaj niewiele mają wspólnego ze swoją historią (zarówno pod względem architektonicznym, jak i asortymentowym). Dzisiaj kupicie tam bursztynowe pamiątki, pocztówki, matrioszki i kopie ludowych kreacji. Są jednym z najbardziej obleganych miejsc przez turystów, bowiem sam spacer dla wielu jest niezwykle atrakcyjny. Sukiennice swój początek miały w XIII za panowania księcia Bolesława Wstydliwego, który wybudował uliczkę pośrodku rynku. Dzisiejszy kształt zawdzięczamy Tomaszowi Prylińskiemu. Hala dolna została ozdobiona herbami i pieczęciami, górną zaadaptowano na potrzeby muzeum.
Tuż obok znajduje się wejście do podziemnego muzeum Starego Rynku. Z Rynku spokojnym krokiem podążyłyśmy w stronę jednej z najnowszych atrakcji Krakowa- wielkiego koła młyńskiego.
Koło Widokowe w Krakowie to jeden z najnowocześniejszych oraz największych diabelskich młynów w Polsce. Wysokość koła wynosi 50 metrów. Urządzenie posiada 34 klimatyzowane i ogrzewane gondole oraz dwie specjalne gondole VIP. Dwie gondole przystosowane są do potrzeb osób niepełnosprawnych. Przejażdżka w Diabelskim Młynie trwa około 10 minut. Jednocześnie wszystkie gondole naszego Diabelskiego Młyna mogą przewieźć aż 216 osób. Warto skorzystać przy pięknej pogodzie- widok wspaniały, widać piękną panoramę miasta, Wawel...Jednak moim zdaniem cena 30 zł za 3 okrążenia jest trochę wygórowana; w sumie przejazd trwa około 10 minut. Po wyjściu z gondoli poszłyśmy przez Most Grunwaldzki w stronę dzielnicy Kazimierz. Krakowski Kazimierz reklamowany jest w mediach całego świata jako piękna dzielnica z niezwykłą atmosferą z dziedzictwem pozwalającym poznać historię krakowskich Żydów. Nic dziwnego, że przeżywa najazd turystów chcących poznać zabytki Kazimierza i zjeść coś dobrego, w którymś z licznych lokali gastronomicznych serwujących dania według najnowszych trendów. Krakowski Kazimierz znajduje się na dawnej wyspie leżącej tuż pod murami miasta. Osiadali tam liczni kupcy, ponieważ przez wyspę przebiegał szlak łączący Kraków z Bochnią i Wieliczką – ośrodkami wydobycia i handlu solą. Wschodnia część Kazimierza, o czym przypominają tablice na niektórych kamienicach, leży na terenie dawnej wsi Bawół. Kazimierz Wielki chciał tam wybudować siedzibę Uniwersytetu Krakowskiego, lecz plany te przerwała śmierć króla. W XV i XVI w Kazimierzu osiedlali się Żydzi wypędzani z innych krajów. W czasie potopu szwedzkiego Kraków i Kazimierz zostały zniszczone, a Żydzi stanęli po stronie Szwedów. Odrodzenie Krakowa i Kazimierza datuje się na przełom XIX i XX wieku. Okres rozkwitu przerwała druga wojna światowa. Początkowo nic nie zapowiadało późniejszych wydarzeń. W 1940-1941 Żydów wysiedlono do getta na Podgórzu. Niewielu przeżyło wojnę i pozostało w Krakowie. Niestety...obecnie ta dzielnica jest trochę zaniedbana, wiele kamienic to brudne i szare budynki, niewielu turystów-dlatego też wiele restauracji czy lokali gastronomicznych nie działa. Nie skosztowałyśmy słynnych zapiekanek jednak spokojnie w tym miejscu znajdziecie lokale w których można zjeść obiad „nie za miliony”. Wracając w stronę Rynku spotkacie wiele budynków które gościły lub były domami rodzinnymi sławnych aktorów, malarzy, kronikarzy... Na tablicach pamiątkowych widnieją nazwiska: Długosz, Matejko, Modrzejewska... Po powrocie na Rynek Główny poobserwowałyśmy kolorowe dorożki, zjadłyśmy pyszne lody... i trzeba było wracać. Kraków jest piękny … zawsze z chęcią tam wracam... nawet na jeden dzień.
Zdjęcia z wyjazdu zamieszczę później- na razie brak czasu na obróbkę...
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?
W jeden dzień chyba nie warto zwiedzać wielu atrakcji bo zabraknie po prostu czasu...no może Wawel bo to jednak wyjątkowe miejsce dla Polaków.
Porady i ważne informacje
Warto skorzystać z bardzo dogodnego połączenia między Warszawą a Krakowem-pociąg Pendolino jedzie zaledwie 2 godziny i 20 minut między tymi miastami; kupując bilet na 30 dni wcześniej zapłacimy jedynie 45 zł w jedną stronę.
Komentarze:
kawusia6 2020-08-19 | Papuas- zgadzam się z Tobą; w Krakowie byłam kilka razy, zawsze z chęcią tam wracam...i na pewno nie zobaczyłam jeszcze wszystkich wartych zobaczenia miejsc. Na szczęście Jamę Michalika, Collegium Maius i Piwnicę pod Baranami już kiedyś widziałam. Teraz to dosłownie był "express" po Krakowie, ale było warto :) |
AniaMW 2020-08-17 | Fajnie macie :) z Wa-wy 2h 20 min. pociągiem, a my z BB dużo bliżej, a czasowo - dłużej :( Pociągu bezpośredniego nie ma wcale, a drogą miejscowości jedna po drugiej, remonty dróg, 2,5h to najlepszy wynik możliwego dojazdu. Ale i tak kilka razy w roku obowiązkowo jestem w Krakowie :) Przyciąga jak magnes i zawsze coś ciekawego można odwiedzić. |
papuas 2020-08-16 | Kraków mam na wyciągnięcie ręki i od lat co najmniej kilka dni w roku tu bywam, a jeszcze nie obejrzałem wszystkich zabytków (wszystkiego co chciałbym).
Tutaj niemal każda kamienica ma swą historię, a i sporo ciekawostek z dawnych czasów, o których nie wszyscy słyszeli.
Na Wawelu, w Sukiennicach i w Mariackim pewnie każdy był, ale wiele w Krakowie miejsc, które odwiedzić po prostu trzeba.
I tak wg mnie obowiązkowo kawa w Jamie Michalika, Collegium Maius i wizyta w muzeum UJ (w godz nieparzystych gra ruchomy zegar na dziedzińcu) nieopodal kśc św Anny, kultowa Piwnica pod Baranami, Muzeum Czartoryskich dalej ......
I przynajmniej pół dnia na żydowskie miasto na Kazimierzu.
Nie do końca mogę się zgodzić, że Kazimierz zaniedbany, bo przecież typowe podwórka z galeryjkami nie muszą być kolorowe. Kazimierz ożywa w czasie tygodnia kultury żydowskiej i wtedy warto go odwiedzić, by posłuchać muzyki i poczuć dawne klimaty.
Z żydowskiego koszernego jedzenia warto spróbować czulentu, knyszy czy rybnych pulpetów; no i jeszcze pozostaje karp po żydowsku. :) |
danutar 2020-08-15 | Kraków zawsze wart odwiedzenia, chociaż ode mnie to na jeden dzień nie da rady. Trzeba planować dluższą wycieczkę :)
|