By dotrzeć do Turobina skręcamy na wschód z drogi Nr 835 w stronę Szczebrzeszyna. Już po 3 kilometrach wyłania się zabudowa dawnego miasta, ponad którą góruje smukły kościół Świętego Dominika.
Zaintrygował nas już od początku, i to nie tylko dlatego, że jest pięknie odnowiony. Bo ma taką ciekawą architekturę. Fronton wskazuje na barok, podtrzymujące mury skarpy mają niewątpliwie rodowód gotycki, zaś dwie przyległe kaplice to przecież cecha renesansu. Wkrótce wszystko się wyjaśnia: kościół powstał w 1530 roku, a więc w okresie późnego gotyku, przebudowano go na początku XVII wieku w stylu tzw. renesansu lubelskiego, co tłumaczy kaplice zewnętrzne, a barokowy fronton mógł być dodany jeszcze później, ewentualnie podczas tej samej przebudowy, gdyż barok już wtedy zyskiwał na popularności.
Rewelacyjny jest środek świątyni, a to głównie za sprawą dekoracji sklepień, charakteryzujących tzw. nurt lubelski. Są naprawdę imponujące, zresztą wiele elementów wystroju jest godnych uwagi. Jak chociażby kaplice, a zwłaszcza ta północna, która poza funkcją sakralną służy jako ... barometr. Otóż jeszcze w XIX wieku jeden z proboszczów zauważył, że jej ołtarz jest wilgotny, gdy zanosi się na deszcz, a gdy jest suchy zapowiada ładną pogodę. Jest jeszcze coś, co wyróżnia turobińską świątynię, a mianowicie są tu przechowywane relikwie Świętej Faustyny.
Kilkadziesiąt metrów od kościoła znajduje się stara plebania o nietypowej bryle architektonicznej. Gdy robimy zdjęcia, ponad wejściem dostrzegamy wyblakłe wyobrażenie oka opatrzności, a obok herb Jelita, którym pieczętowali się Zamoyscy, właściciele rozległej ordynacji, obejmującej również Turobin.
Z Turobina udajemy się do wsi Czernięcin, którą Jan Zamoyski podarował kiedyś Szymonowi Szymonowicowi, wychowawcy swych dzieci. To nie jedyna znana postać związana z tą wsią: pod koniec XVIII wieku proboszczem był tu Stanisław Staszic, we wcześniejszym od istniejącego obecnie kościele, datowanym na 1857 rok. Poniżej kościoła w bardzo rozległej dolinie wije się mała rzeczka Por, dopływ Wieprza, zaś na południe od tej doliny wyrastają wzgórza Roztocza Zachodniego.
Jakże smakuje nieśpieszna wędrówka po roztoczańskich szlakach. Pusto na nich, więc człowiek może w ciszy i spokoju chłonąć otaczającą go przyrodę wszystkimi zmysłami. I to nie tylko przyrodę. Niedaleko od wsi Gródki natykamy się na stary wiatrak, już tak rzadki w polskim krajobrazie. Ten jest wyjątkowo malowniczo położony i widać go z daleka. A jaki to fascynujący temat fotograficzny! Wyobrażam sobie jak musiał bajecznie wyglądać, gdy miał jeszcze skrzydła i gdy się one obracały.
Na pierwszym miejscu wśród turobińskich atrakcji znajduje się kościół pw. Świętego Dominika w Turobinie, reprezentujący tzw. renesans lubelski. Warto przyjrzeć się też starej plebani, mającej ciekawą bryłę architektoniczną. W Turobinie do obejrzenia są także kaplica Świętego Marka z 1822 roku, stara zabudowa drewniana oraz malowniczo położony cmentarz. W okolicy Turobina na uwagę zasługuje wieś Czernięcin ze 150 letnim kościołem drewnianym, sieć wąwozów lessowych oraz efektowny wiatrak pod wsią Gródki.
Turobin znajduje się około 60 kilometrów na południe od Lublina, blisko drogi przelotowej prowadzącej w stronę Jarosławia i Przemyśla.
Brak komentarzy. |