Moja podróż związana była z uczestnictwem na konferencji naukowej w tym uroczym mieście. Swoją podróż zaczęłam najpierw od kupienia biletu na pociąg relacji Lublin - Toruń;) Pociąg bezpośredni o 5:45 :( i to już nie wesoło. O mało co się na ten pociąg nie spóźniłam, z powodu godziny oczywiście, wsiadłam do niego na 2min przed odjazdem.
Dzień zapowiadał się pięknie i słonecznie, choć temperatura przed 6 tego nie wskazywała. Dojechałam do Torunia przed 12. Gdyby nie to że za 30 min mam mieć obiad konferencyjny a po nim swoje przemówienie, to przeszłabym się na piechotkę ze stacji kolejowej do miejsca swojego noclegu oddalonego o 3km, ale musiałam ratować się taksówką, które są dość tanie w Toruniu. Na szczęście o tej godzinie nie ma korków ulicznych, jakie tworzą się ok. godz. 15 z powodu powrotu ludzi z pracy oraz istnienia jednego jedynego mostu na Wiśle :( podobno ma się to zmienić dość niedługo. Mam nadzieję.
W Toruniu spędziłam 3 dni, a właściwie 2 ponieważ w ostatni dzień pojechaliśmy na wycieczkę do „walentynkowego” miasta - do Chełmna.
Kiedy obrady się skończyły poszliśmy na zwiedzanie miasta Kopernika. Poszliśmy na rynek, oczywiście koniecznie zdjęcie z Mikołajkiem! No i pierniki rzecz konieczna! Trzeba posmakować tych pysznych toruńskich specjałów ;).
Uwielbiam takie piękne, ceglaste miasta - ratusz, dom Artusa, kościoły, krzywa wieża - to trzeba zobaczyć.
Moim celem było także zwiedzenie Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika, które jest niedaleko rynku. Znajduje się tam stała wystawa „Urodzony dla przygody” - są tam zdjęcia orz pamiątki zebrane podczas podróży Tony’ego Halika oraz Elżbiety Dzikowskiej.
Brak komentarzy. |