Kazimierz Dolny nie był oczywiście jedynym celem naszej wrześniowej szwędaczki; bo chociaż był planem głównym, to „po drodze” do i z Kazimierza postanowiliśmy zajrzeć jeszcze do kilku ciekawych miejsc tego zakątka kraju.
Zdjęcia zaczęłam wstawiać jakoś nie wiem czemu „od d.....strony” , bo Czarnolas był na samym końcu:), no ale nie będę już tego zmieniać, ale opis tych miejsc postaram się stworzyć w miarę chronologicznie.
Po opuszczeniu więc kazimierskich plenerów udaliśmy się jeszcze do pobliskiego Janowca. Nie przeprawiliśmy się tam jednak promem, tylko pojechaliśmy na okrętkę przez most w Puławach.
Celem były oczywiście ruiny zamku i mały Dworek zatopiony w pobliskim Parku.
Ruiny Janowieckiego Zamku najokazalej prezentują się od strony Wisły, ale są na tyle ciekawe, że będąc w pobliżu warto tu na chwilę zajrzeć i od drugiej strony.
Zamek w Janowcu wzniesiono w latach 1508-1526, który na początku należał do Mikołaja Firleja- hetmana wielkiego koronnego; później , przez kolejne wieki zamek był stale rozbudowywany przez kolejnych właścicieli by stać się w końcu jedną z najpiękniejszych rezydencji magnackich ówczesnej Polski.
Często przebywał w tym zamku Jan Kochanowski, który przyjeżdżał do Firlejów z pobliskiego majątku w Czarnolesie; miała tu nawet miejsce wizyta samego króla Zygmunta III.
W czasie Potopu Szwedzkiego zamek podzielił jednak los wielu innych wspaniałych budowli tamtych czasów i został kompletnie zniszczony przez szwedzkich wandali; potem jednak w posiadanie zamku weszła magnacka rodzina Lubomirskich, która go odbudowała nadając mu dawny blask, gdzie nawet w tym czasie w roku 1672 ucztował tu raz król Michał Korybut Wiśniowiecki.
Ostatni z Lubomirskich, Marcin, trwoniąc rodową fortunę sprzedał w końcu ów zamek, który przez cały XIX wiek zmieniał stale właścicieli nie mogących go utrzymać.
Kolejne zawieruchy wojenne niszczyły zamek, który popadł ponownie w całkowitą ruinę, którą po latach, bo dopiero w 1931 r. nabył ostatni prywatny właściciel - Leon Kozłowski.
W 1975 roku zamek stał się własnością Skarbu Państwa przekazując go Muzeum Nadwiślańskiemu w Kazimierzu Dolnym. Obecnie na terenie zamku trwają prace konserwatorskie, dlatego zwiedzanie ruin jest dość ograniczone.
Okazało się, że zamek nie stoi tu tak zupełnie samotnie; w parku nieopodal zamkowych ruin znajdziemy piękny ukryty wśród starodrzewu sarmacki Dwór z Moniak wzniesiony w XVIII wieku przez żytomirskiego chorążego Jakuba Wierzbickego w oddalonej stąd o kilkanaście kilometrów wsi Moniaki ; po latach wnuk twórcy Dworu sprzedał majątek rodzinie Zembrzuskich na początku XX wieku , którzy przeprowadzili tu całkowitą rewitalizację pod okiem świetnego ówczesnego architekta Kazimierza Skórewicza (tego, który był głównym projektantem azerbejdżańskiej stolicy Baku i naszego Gmachu Sejmu).
Po II wojnie, w Dworze mieścił się komisariat Milicji, a pod koniec lat 70-tych zrujnowany już Dworek postanowiono przenieść z Moniak do Janowca, gdzie udostępniona jest wystawa dworu ziemiańskiego wraz z pamiątkami po ostatnich właścicielach.
Nieopodal dworku znajdziemy jeszcze malutki mini skansen z typową zabudową wsi lubelskiej, w którym stoi stodoła ze wsi Wylągi, lamus z Kurowa, Spichlerz z Podlodowa, czy wiślana krypa z przed ćwierć wieku.
Wracając już w stronę Warszawy spojrzałam sobie w turystyczny Atlas Polski, który już wprawdzie jest nieco stary i nieaktualny, ale z sentymentu wciąż wożę go ze sobą i moją uwagę przykuła nazwa Czarnolas; szybka więc decyzja, wprowadzamy nazwę w nawigację i już jedziemy po wąskich dróżkach tutejszych wiosek w stronę czarnoleskiego dworu.
Czarnolas nie jest daleko od Janowca, ale bez nawigacji ciężko by tu trafić po tych mijanych, zapomnianych wioskach, a która bezbłędnie zaprowadziła nas pod sam dwór jak po sznurku:);
Wchodzimy na teren okazałego Parku; już od głównego wejścia widać w oddali schowany biały Dwór który jest symetrycznie posadowiony na osi bramy wjazdowej.
Muzeum mieści się w klasycystycznym XIX-wiecznym dworku Jabłonowskich otoczonym urodziwym i pięknie utrzymanym parkiem w stylu angielskim; gdybyśmy przyjechali tu wcześniej, zwiedzilibyśmy z pewnością dworek z ekspozycją stałą z zebranymi tu pamiątkami po poecie - naszym ojcu literatury narodowej, ale niestety za późno tu dotarliśmy i pocałowaliśmy przysłowiową klamkę, ponieważ ostatnich zwiedzających wpuszczają do wewnątrz na pół godziny przed zamknięciem Muzeum.
Obeszliśmy więc dworek dookoła i pospacerowaliśmy po Parku, w którym oprócz dworu znajduje się też neogotycka kaplica, w której miejscu stał niegdyś właściwy, nieistniejący już Dwór Kochanowskich, a w miejscu gdzie rosła niegdyś słynna lipa stoi pamiątkowy obelisk z wyrytym Trenem poety.
Przy podjeździe przed dworkiem stoi pomnik Kochanowskiego odlany w brązie, przy którym mierzyliśmy nasze stopy z nóżką poety, bowiem buciki Pana Jana wielkością dorównują stopie chyba tylko podolskiego złodzieja:), tak na oko-to męski numer 48 :).
Tak oto zakończył się kolejny piękny i słoneczny dzień września i wyruszyliśmy już w stronę domu planując kolejne wycieczki.
Na początku napisałam, że prawie udało mi się opisać to wszystko chronologicznie, a słowo ”prawie” oznacza, że muszę jeszcze na chwilę cofnąć się o dwa dni, ponieważ jadąc do Kazimierza wstąpiliśmy jeszcze do Puław, aby pospacerować i popodziwiać jedną z najważniejszych rezydencji Czartoryskich, ale o tym napiszę już wkrótce....
Brak komentarzy. |