Polska - Wschodnie Podlasie - relacja z wakacji
Podlasie to wspaniała kraina, choć niektórym może wydawać się, że to koniec świata. Może i koniec, ale jakże urokliwy. Można pojechać na Podlasie i zwiedzić jego stolicę – Białystok oraz takie perełki jak Tykocin czy Supraśl. Ja jednak proponuję coś innego, bardziej romantycznego i mniej znanego, a jednocześnie coś, czego nie zobaczycie nigdzie indziej. W środku lata wybrałam się wraz z mężem na objazd po Podlasiu trasą, którą na własne potrzeby nazwałam „Klimaty prawosławnego Podlasia”. Zaczęłam od tzw. Krainy Otwartych Okiennic. To zaledwie ok. 30 km od Białegostoku. Ze stolicy województwa wyjeżdżamy w kierunku na Zabłudów i dalej trasą na Hajnówkę. Około 9 km za Zabłudowem mamy skręt w prawo do wsi Soce. Jedziemy wąziutką, dziurawą drogą. Po około 3 km docieramy do wyjątkowej wioski: drewniane domy usytuowane w większości szczytami w kierunku ulicy, koślawe płoty, wiejskie, gruntowe drogi bez utwardzenia – wszystko jak z innej epoki. Ale to, co od razu rzuca się w oczy, to bogate zdobienia okien, narożników i szczytów domów – piękne wycinane w drewnie ornamenty, malowane na różne kolory. Nie spotkacie tego w innych regionach Polski, najwyżej gdzieś na białoruskich i rosyjskich wioskach. Na Podlasiu tego rodzaju zdobnictwo – nawiązujące do rosyjskiego budownictwa ludowego - spotykane jest w wielu miejscowościach, ale w szczególności powstał pomysł zachowania tej tradycji zdobienia domów w rejonie wsi Puchły-Soce-Trześcianka, gdzie stworzono i rozreklamowano tzw. Krainę Otwartych Okiennic. Dzięki temu na tym obszarze w znacznym stopniu rozwinęła się agroturystyka, co wielu mieszkańcom pozwoliło wyjść z ubóstwa. We wsi Soce urzekło mnie jeszcze jedno. Przy piaszczystych ulicach – oczywiście - nie było betonowych chodników. Były za to po obu stronach ulic pięknie zadbane i równiutko wystrzyżone trawniki. Widać było, że gospodarze dbają o wygląd tych trawiastych dywanów i koszą je na czas – każdy na długości swojego obejścia. Można więc było spacerować po nich nie tylko w domowym obuwiu, ale nawet i boso. Było to naprawdę przeurocze i bardzo pasowało do wiejskiego klimatu „wsi na końcu świata”. Wart zauważenia był również fakt usytuowania drewnianych kapliczek i krzyży na każdym rozstaju dróg i przy każdym wyjeździe z wioski. Jest to zresztą charakterystyczne dla wszystkich wsi regionu.
Z miejscowości Soce udaliśmy się polną drogą do Trześcianki. To już większa wieś, położona wzdłuż asfaltowej ulicy, częściowo z chodnikami. Jest sklep, bar, przystanek autobusowy – jest zatem i większy ruch turystyczny, więcej kwater dla turystów. Domy, oczywiście, bogato zdobione i dobrze utrzymane. Po niektórych zagrodach widać, że gospodarze nastawieni są włącznie na obsługę wypoczywających tu mieszczuchów. Z przyjemnością przyglądałam się kolorowym okiennicom i bogatym ornamentom nad oknami i na narożnikach domów. Centralną atrakcją miejscowości jest przepiękna cerkiew p.w. Świętego Michała Archanioła. Kiedy byłam tam przed kilkoma laty była ona w kolorze beżowym, z szarą blachą na dachu i szarymi kopułkami na wieżyczkach. Robiła wrażenie, jednak uwagę zwracała łuszcząca się farba na ścianach i stolarce okiennej. Teraz zastałam świątynię pięknie odmalowaną na kolor zielony, ze złoconymi kopułkami. Od strony ulicy – nowy, duży parking, z którego do bramy prowadzi wygodny podjazd dla niepełnosprawnych. Na głównej ścianie cerkwi znana wszystkim tablica z niebieską flagą Unii Europejskiej i tekstem świadczącym o tym, że unijne fundusze miały istotny wpływ na obecny wygląd świątyni .
Ta sama sytuacja w trzeciej wiosce należącej do trójkąta Krainy Otwartych Okiennic – w Puchłach. Tu przepiękna cerkiew p.w. Opieki Matki Bożej niedawno odmalowana na kolor ciemnoniebieski, z białą stolarką okienną i szarym dachem. Wygląda jak z bajki. Mieliśmy szczęście, bo świątynia była otwarta, mogliśmy więc zobaczyć zachwycające wnętrze. Sama wieś Puchły – nieduża, również ze zdobionymi, drewnianymi domami przy brukowanej „kocimi łbami” ulicy, z trawiastymi „chodnikami”. Tak samo jak w Socach i Trześciance – przed domami ławeczki, gdzie w ciepłe, letnie popołudnia przesiadują najstarsi mieszkańcy, prowadząc sąsiedzkie pogawędki: o wnukach, o polityce, o trudnych czasach… W Puchłach też co krok spotykamy jakieś prawosławne krzyże przydrożna – czasem stare, drewniane, bardzo zniszczone, złamane - stojące w częściach, czasem nowsze – kamienne lub nawet lastrykowe. Każdy coś upamiętnia. Ale najdziwniejszy pamiątkowy krzyż spotkaliśmy niedaleko wsi Puchły – w Ciełuszkach. Ten kamienny obelisk mieszkańcy wioski wystawili chcąc uczcić pamięć wszystkich bohaterskich wyzwolicieli tych terenów. Na jednym pomniku zobaczycie tu obok siebie i krzyż, i gwiazdę Armii Czerwonej. Czy ktoś widział gdzieś coś takiego?
Charakterystyczną cechą Krainy Otwartych Okiennic, oprócz kolorowych, bogato zdobionych drewnianych domów, przepięknych cerkwi i dużej ilości przydrożnych krzyży i kapliczek jest, zaskakująco duża liczba gniazd bocianich – zarówno we wsiach na ulicznych słupach, drzewach, dachach domów i stodół, jak też na drzewach poza ludzkimi siedzibami. Te piękne ptaki spotykamy właściwie na każdym kroku – odpoczywające na gniazdach lub żerujące na łąkach. Dlaczego? Otóż przez obszar Krainy Otwartych Okiennic przebiega Podlaski Szlak Bociani – jeden z najpiękniejszych i najbardziej malowniczych szlaków rowerowych w Polsce. Ale to już inny temat.
Z Krainy Otwartych Okiennic wyjechaliśmy w kierunku wsi Narew. Znajduje się tu cenny zabytek architektury drewnianej - XVIII wieczny katolicki kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Stanisława Biskupa Męczennika, powstały prawdopodobnie z inicjatywy Jana Klemensa Branickiego. Na placu przed kościołem znajduje się urocza maryjna kapliczka, wykonana z pnia drzewa. Katolickich kościołów we wschodniej części Podlasia niewiele się spotyka, bowiem większość wiosek tego regionu zamieszkuje ludność wyznania prawosławnego. Królują tu zatem cerkwie, a ten drewniany kościół w Narwi wielu zaskakuje. Nie dziwi natomiast widok znajdującej się nieopodal, przeuroczej, XIX-wiecznej drewnianej cerkwi pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Cała pomalowana na niebiesko, z białą stolarką, granatowym dachem, otoczona kamiennym murkiem, z otynkowaną na biało murowaną bramą – wygląda fantastycznie, zwłaszcza w słoneczny dzień, na tle błękitnego nieba. Całość jest tak zachwycająca, że nie chce się stąd odjeżdżać i wprost nie można przestać fotografować.
Z Narwi tylko kilka minut drogi autem dzieli nas od miejscowosci Łosinka, gdzie już na skraju wsi bez problemu odnajdziemy kolejna przepiękną cerkiew – pw. Świętego Apostoła Jakuba – ze ścianami w kolorze beżowym, z białą stolarką, brązowymi dachami i niebieskimi kopułami. Kolejna urocza świątynia, od której oczu nie można oderwać. W wiosce jeszcze znajdziemy tradycyjne drewniane domy, ale już nie tak utrzymane, jak w Krainie Otwartych Okiennic. Spotkamy też – jak w całym regionie - przydrożne krzyże na rozstajach dróg i ławeczki do sąsiedzkich pogawędek. Ulica przez wioskę ma utwardzoną, choć dość kiepskiej jakości, nawierzchnię i po jednej stronie betonowy chodnik. Wzdłuż płotów ciągną się szerokie, ładnie wykoszone trawniki, a przed domami podziwiać możemy pełne kolorowych kwiatów wiejskie ogrody. Opuszczamy Łosinkę i po ok. 10 minutach dojeżdżamy do wsi Nowoberezowo. Na skraju wioski wita nas urocza kapliczka p.w. Aleksandra Newskiego – murowana, biała, z zieloną kopułą. Jadąc dalej przez wieś spotkamy dwie światynie: cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego – z połowy XIX w., murowaną, o białych, tynkowanych ścianach i blaszanym, zielonym dachu oraz cerkiew p.w. Św. Apostoła Jana Teologa – z XVIII w., drewnianą, z dwuspadowym dachem i wieżą od frontu, ze ścianami w kolorze jasnobrązowym i szarym dachem. Murowana cerkiew zdecydowanie wymaga remontu, ale drewniana wygląda ładnie i świeżo. W tej wiosce jednak, bardziej niż świątynie, zachwycają domy. Można tu spotkać bogato zdobione i pięknie pomalowane, kolorowe chaty. Szkoda tylko, że wciąż jeszcze odnajdujemy takie relikty czasów słusznie minionych, jak eternit na dachach – zwłaszcza, gdy „zdobi” on dachy tradycyjnych podlaskich chat. W Nowoberezowie spotkać też możemy miejsca, gdzie można wynająć pokój. Tu wyróżnia się wyjątkowa zagroda agroturystyczna zabudowana tradycyjnymi, drewnianymi budynkami o białych ścianach, niebieskiej stolarce i strzechą na dachach. Atrakcją tej zagrody jest prywatny skansen, który goście mogą zwiedzić.
Dalej trasa nasza prowadziła do wsi Dubicze Cerkiewne. To spora, zadbana wieś, będąca siedzibą gminy. Mieszkańcy są w przeważającej liczbie prawosławni – jak we wszystkich okolicznych miejscowościach. Jednak jadąc przez wieś zauważyliśmy ze zdziwieniem, że jest tam również zbór Kościoła Zielonoświątkowego oraz Zbór Kościoła Chrześcijan Baptystów. Ale, oczywiście, najważniejszym obiektem dla mieszkańców, a jednocześnie najbardziej interesującym dla turystów jest prawosławna Cerkiew Opieki Matki Bożej – wybudowana w połowie XX w., drewniana, z wieżą-dzwonnicą zwieńczoną kopułą, ze ścianami obitymi szalówką pomalowaną na niebiesko, pokryta szarym, blaszanym dachem. Pięknie wygląda w otoczeniu zieleni, na tle błękitnego nieba. W sąsiedztwie cerkwi – po przeciwnej stronie ulicy - można jeszcze zobaczyć interesujący, tradycyjny dworek, w którym mieści się izba tradycji OSP. Jednak najdziwniejsze, co spotkaliśmy w tej wiosce, to stojący w niewielkim parku Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej, wystawiony przez mieszkańców w 1985 r., poświęcony żołnierzom Armii Czerwonej poległym na terenie gminy Dubicze Cerkiewne w latach 1941-44. Muszę przyznać, że widok czerwonoarmisty na cokole to już w Polsce rzadki widok. Podobno były już podejścia do likwidacji pomnika, różne na ten temat rzeczy lokalne gazety pisały. Ale jak na razie, mieszkańcy swego pomnika bronią i pewnie mają na to jakieś swoje uzasadnienie. Mnie nic do tego.
Obejrzawszy pomnik, pojechaliśmy wąską, asfaltową drogą do wsi Stary Kornin, gdzie przy głównej ulicy stoją obok siebie dwie urocze, cerkwie: jedna pw. Świętego Michała Archanioła, druga pw. Św. Anny. Obie pomalowane na niebiesko, z białą stolarką okienną i szarymi dachami. Dla tego widoku naprawdę warto było się tłuc wąską, byle jaką drogą. Przez wieś Mochnate i Stare Berezowo wróciliśmy do szosy Bielsk Podlaski-Hajnówka i kierując się w stronę Bielska, po drodze zboczyliśmy jeszcze w kierunku wsi Szczyty- Dzięciołowo. Zatrzymaliśmy się przy cerkwi pod zaskakującym wezwaniem Ścięcia Głowy Świętego Jana Chrzciciela, zlokalizowanej obok cmentarza, na skraju wioski. Ta świątynia jest nieco inna, niż oglądane dotychczas. Wybudowana jest na planie ośmioboku, drewniane ściany pomalowane są na niebiesko, a od frontu dobudowany jest murowany przedsionek o ścianach tynkowanych i malowanych na biało. Nad wejściem umieszczone jest malowidło przedstawiające Jana Chrzciciela. Kryty gontem dach posiada jedną wieżyczkę zwieńczoną kopułką i krzyżem. Obok cerkwi znajduje się dwukondygnacyjna, drewniana dzwonnica, również w kolorze niebieskim, kryta gontem. Całość otoczona jest kamiennym murem z elegancką, murowaną, otynkowaną na biało bramą. Obok cerkwi, już poza murem cmentarza przycerkiewnego znajduje się kamienna figura Św. Jana Nepomucena.
To był właściwie ostatni z planowanych do odwiedzenia punktów na naszej trasie tego dnia. Po drodze był jeszcze Bielsk Podlaski – miasto z przepiękną, drewnianą cerkwią Świętego Michała Archanioła. Jednak to miejsce z uwagi na późne już popołudnie, zostawiliśmy na inną wycieczkę. W końcu w okolicy Bielska jest jeszcze dużo innych miejsc do odwiedzenia – cudownych wioseczek, cerkiewek, kapliczek, malowniczych krajobrazów… Więc na pewno jeszcze nie raz wrócimy w te okolice. W drodze powrotnej do Białegostoku zatrzymaliśmy się tylko w interesującej wsi Ryboły. Mimo swojego położenia po obu stronach krajowej drogi Białystok-Lublin wieś ta nie utraciła swojego uroczego charakteru. Pomiędzy dwiema świątyniami: na jednym końcu wsi - niebieską, drewnianą cerkwią pw. Św. Jerzego na cmentarzu, a białą, murowaną, z zielonym dachem pw. Świętych Kosmy i Damiana – na drugim końcu, spotykamy kolorowe, drewniane, tradycyjne chaty, pięknie utrzymane, jak w zwiedzanej na początku objazdu Krainie Otwartych Okiennic. Charakterystyczną cechą tej wsi jest sprzedaż przez mieszkańców wprost na ulicy płodów rolnych ze swoich gospodarstw. Zapewne wykorzystując położenie wsi przy drodze o dość dużym ruchu, gospodarze wystawiają na chodnikach przed domami stoliki z owocami i warzywami oferowanymi do sprzedaży. Na tle kolorowych chat królowały więc dorodne żółte dynie, pasiaste, imponującej wielkości cukinie, białe kabaczki, a oprócz tego można było kupić świeżutkie pomidory, fasolkę szparagową, czosnek, młodą cebulę. Warzywa generalnie może nieco droższe niż na stoiskach w hipermarketach, ale za to jędrne, wprost z ogrodów i pól, a kupowanie w takim otoczeniu to sama przyjemność. Zatem i my nie odmówiliśmy sobie zaopatrzenia się w zapas cukinii.
Zakupami w tym oryginalnym sklepie zakończyliśmy naszą wycieczkę po magicznym Podlasiu, gdzie podziwialiśmy malownicze widoki, niczym nieskażoną przyrodę, cudowną, drewnianą architekturę i miejsca, które mieszkańcy starają się ocalić od zapomnienia.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?
Wszystko, co spotkamy po drodze.
Porady i ważne informacje
Na Podlasie można wybrać się o każdej porze roku. Najlepiej jednak, gdy jest słoneczna pogoda - wtedy niebieskie cerkwie na tle błękitnego nieba wyglądają szczególnie uroczo.
Komentarze:
danutar 2017-08-25 | Alicjo, mieszkanie na magicznym Podlasiu ma, oczywiście, swoje zalety. Ma jednak też swoje wady - wszędzie mamy daleko - nie tak, jak mieszkańcy centralnej Polski. Mimo to kocham Podlasie, a mój Białystok uwielbiam. Cieszę się również, że klimat Podlasia jest doceniany też przez mieszkańców innych regionów. Pozdrawiam gorąco. |
piea 2017-08-24 | Cudowna relacja, wspaniale się czyta takie opisy - szczególnie z takich właśnie miejsc.
Białystok, Tykocin mają oczywiście swój urok i piękne miejsca, ale cała magia Podlasia jest ukryta własnie w takich maleńkich wioseczkach.
Sporo miejsc z Twojej trasy podziwialiśmy, ale jeszcze więcej ich wciąż przed nami..., kiedyś tam jeszcze wrócimy, bo moje serce bije mocniej na samą myśl o Podlasiu - takim cudnie cichym i spokojnym ... Dziękuję Ci bardzo za Twoje świetne opisy, i bardzo Ci zazdroszczę bliskości zamieszkania w tak klimatycznym regionie;
Pozdrawiam mocno,
|
danutar 2017-08-24 | Texarkana - ja zimą to tylko w ciepłym domku na fotelu. Ale jeśli lubisz takie klimaty, to i zimą Białystok, a tym bardziej Tykocin i Supraśl mogą okazać się piękne - jeśli będzie śnieg. Dla mnie osobiście, to najlepsze jest lato. Wtedy cudownie jest w ogrodach Branickich i innych białostockich parkach, pięknie prezentuje się Tykocin, a monaster w Supraślu na tle błękitnego nieba wygląda zachwycająco. Pozdrawiam. |
texarkana 2017-08-24 | Och, zagrały wspomnienia! Byłam w większości opisanych miejsc Krainy Otwartych Okiennic. Podlasie to taki trochę INNY ŚWIAT, jak nie w Polsce. Ale Tykocin i Supraśl wciąż przede mną, nawet w Białymstoku nie byłam turystycznie. Zastanawiam się tylko, jaka porę roku wybrać na wyjazd w tamte strony. A może... zimę? |
danutar 2017-08-23 | Dzięki, Aniu, że zajrzałaś. Cieszę się, jeśli uda mi się kogoś zainteresować moim ukochanym Podlasiem. Mam jeszcze trochę fotek z tej wycieczki, które będę zamieszczać w miarę, jak czas pozwoli. Zapraszam do obejrzenia. Pozdrawiam. |
AniaMW 2017-08-23 | Dla mnie to też biała plama (daleko i nijak nie po drodze!)... więc tym chętniej oglądam zdjęcia i czytam relacje z tych stron :)
To chyba jeden z niewielu regionów naszego kraju, gdzie tak bardzo pielęgnuje się utrzymanie "klimatu". Będę wypatrywać kolejnych odcinków... |
kawusia6 2017-08-22 | Wspaniała relacja; godna dobrego przewodnika po tamtych rejonach. Powiem szczerze, że niestety ja tylko "liznęłam" Podlasie będąc w Białymstoku; a tu okazało się, że jeszcze tyle wspaniałości do zobaczenia. Dzięki :) |
danutar 2017-08-21 | Przez przypadek dodał mi się komentarz, chociaż jeszcze nie skończyłam. Chciałam tylko dodać, że wybrałam niewielki fragmencik Podlasia. Oczywiście Tykocin, Supraśl czy Grabarka to perełki warte osobnego potraktowania (chyba zresztą Tykocinie już pisałam). Papuas - dzięki, że zechciałeś poświęcić czas mojej relacji. Pozdrawiam. |
danutar 2017-08-21 | Każdy ma gdzieś daleko. Ja np. narzekam, że mam daleko na Dolny Śląsk, gdzie masa zabytków do zwiedzania. Jest to dla mnie zupełnie nieznany jeszcze region. A co do Podlasia - tak, jest tu mnóstwo ciekawych rzeczy. |
papuas 2017-08-21 | Podlasie to piękny region (tylko dlaczego tak daleko ode mnie??) i super ciekawy etnograficznie. Do Tykocina niestety nie dotarłem, ale zobaczyłem leżący na uboczu dawny klasztor staroobrzędowców i wioski polskich Tatarów. Warto zatrzymać się na kilka dni np. w okolicy Hajnówki, bo atrakcji wokół mnóstwo; jest jeszcze przecież Puszcza i święta góra Grabarka. |