Polska - Krótki wypad na Jurę Krakowsko-Częstochowską - relacja z wakacji
Wyjazd na Jurę Krakowsko-Częstochowską kusił mnie już od dawna, zwłaszcza ruiny zamków na Szlaku Orlich Gniazd. Jakoś nigdy nie było mi tam po drodze, a jak już byłam w pobliżu, to raczej tylko przejazdem. Udało mi się jedynie kiedyś – przy okazji pobytu w Częstochowie - odwiedzić malownicze ruiny zamku w Olsztynie k/Częstochowy i zamek w Bobolicach. Teraz postanowiłam wreszcie wyruszyć w ten region chociaż na kilka dni. Niestety wciąż nam się ten wyjazd odwlekał z uwagi na konieczność dostosowania terminu do możliwości przyjazdu moich dzieci w celu opieki nad naszym domem i kotem 😆 W końcu jednak jakoś udało nam się to wszystko zgrać, ale niestety mieliśmy do dyspozycji tylko trzy dni. Zarezerwowaliśmy pokój w hotelu Łokietek w miejscowości Czajowice, niedaleko Ojcowa. Dojechaliśmy na miejsce ok. godz. 14.00, więc mieliśmy do dyspozycji jeszcze całe popołudnie. Po szybkim obiedzie w pobliskiej pierogarni (Pierogarnia Babci Marysi – rzut beretem od hotelu – świetne pierogi w dużym wyborze) wyruszyliśmy na pieszy spacer w Dolinę Prądnika, zostawiając auto na parkingu w Czajowicach – na początku szlaku. Od parkingu niebieski szlak prowadził wąwozem Ciasne Skałki aż do Bramy Krakowskiej. Ta część szlaku wiodła przez urokliwy las liściasty – w przyjemnym cieniu, wśród bujnej zieleni i cały czas z górki, zatem łatwo było się domyśleć, że droga powrotna będzie już mniej przyjemna dla wrażliwych kolan. Wąwóz zamyka słynna skalna Brama Krakowska – miejsce niezwykle malownicze, zatrzymujące turystów przynajmniej na kilka chwil. Dalej, aż do samego Ojcowa, idziemy już drogą asfaltową wzdłuż szemrzącego Prądnika, podziwiając malownicze skały – Panieńskie i Kawalerskie Skały, Rękawicę, Igłę Deotymy i inne, których nazw nie pamiętam. Mamy też po drodze jaskinie, jednak na ich zwiedzanie nie mamy czasu. Dochodzimy do Ojcowa, gdzie zwiedzamy ruiny zamku. Najbardziej imponująco prezentuje się tu wieża bramna. Zachowała się ponadto baszta obronna i resztki murów. Kawałeczek dalej za zamkiem odnaleźliśmy jeszcze Kaplicę „Na Wodzie” – interesujący maleńki kościółek, wybudowany na betonowych podporach ponad potokiem. Wg. miejscowej tradycji kapliczka została w ten sposób usytuowana ze względu na wydany przez cara Mikołaja II zakaz budowy obiektów sakralnych na ziemi ojcowskiej. Przypomina mi to trochę sytuację z budową białostockiej katedry. Car nie zezwolił na budowę nowego kościoła w Białymstoku, ale zgodził się na rozbudowę istniejącego. Ta rozbudowa to dzisiejsza katedra, a mały, XVII-wieczny kościółek wygląda jak dobudowany do katedry. Widać Polacy potrafili skutecznie przechytrzyć władze carskie (i z pewnością też skutecznie skorumpować, by spowodować przymykanie oczu na takie sytuacje). Ale to na marginesie 😉 Na tym skończyliśmy popołudniowo-wieczorny spacerek w Dolinie Prądnika – łącznie z powrotem do hotelu mieliśmy w nogach ok. 10 km.
Następnego dnia mieliśmy zaplanowany objazd pobliskich zamków położonych na Szlaku Orlich Gniazd. Kolejno były to: Pieskowa Skała, zamek Pilcza w Smoleniu, Ogrodzieniec, Rabsztyn i zamek Tenczyn w Rudnie. Po drodze jeszcze – z punktu widokowego w miejscowości Chechło – rzuciliśmy okiem na Pustynię Błędowską.
Dodając do tego czas na obiad, który zjedliśmy w sympatycznej karczmie Podzamcze w Rabsztynie (dobre jedzenie, ale długi czas oczekiwania), to praktycznie objazd tej trasy i zwiedzanie wypełniło nam cały dzień. Zamki, niestety, czynne są tylko do godziny 18.00 (nie bardzo rozumiem dlaczego w środku lata nie są czynne dłużej). Dlatego po obiedzie musieliśmy mocno przyspieszyć, by zdążyć przez zamknięciem do zamku Tenczyn – bardzo nam zależało na zwiedzeniu tych imponujących ruin. Zrezygnowaliśmy więc z wchodzenia do środka w Rabsztynie – obejrzeliśmy ten zamek od zewnątrz i pognaliśmy do Rudna. Przyjechaliśmy niemal w ostatniej chwili i tu niemiła niespodzianka. Okazało się, że zamek jest obecnie w rękach prywatnych. Właściciel prowadzi prace restauratorskie i udostępnia ruiny do zwiedzania tylko w soboty, niedziele i święta. My byliśmy w dzień powszedni, więc musieliśmy się zadowolić oglądaniem tych niezwykle malowniczych ruin z zewnątrz – ale za to w ciszy i spokoju, w przeciwieństwie do niezwykle skomercjalizowanego, okupowanego przez tłumy ludzi i otoczonego straganami z chińskim badziewiem zamku Ogrodzieniec.
Na szczęście pogoda całkiem znośna utrzymała się do końca dnia. Zapowiadany deszcz nie padał. Chwilami było pochmurno, ale od czasu do czasu pojawiało się słońce. Nie było więc powodu do narzekań tym bardziej, iż udało nam się wykorzystać ostatnie pogodne dni. Kolejnego dnia (był to dzień naszego powrotu do domu) od rana lał deszcz, więc jedynie podróż powrotna była męcząca.
Dodam jeszcze na koniec, że zupełnie byłam zszokowana widząc, jak miejscowi „biznesmeni” odrabiają na turystach covidowe straty. W sumie rozumiem, że każdy chce żyć, więc nie złoszczę się z powodu płatnych wstępów lub płatnych parkingów. Rozumiem też wzrost cen w restauracjach, bo i żywność ostatnio znacznie podrożała, i straty restauratorzy mieli duże podczas przymusowego zamknięcia. Jednak gdy czytam w przewodniku (wydanym 2 lata temu), że bilet wstępu do zamku np. w Ojcowie kosztuje 3 zł, a przy kasie okazuje się, że aktualna cena wynosi 18 zł, to myślę sobie, że sześciokrotna podwyżka to jednak przesada! Podobnie jest z parkingami. Wszystkie parkingi są prywatne i właściciele dyktują ceny z kosmosu. Potrafią żądać za miejsce parkingowe 12 zł tłumacząc, że to za cały dzień. Kto cały dzień parkuje pod jednym zamkiem? W rzeczywistości to samo miejsce parkingowe za te 12 zł jest sprzedawane mniej więcej co dwie godziny, bo zwiedzających jest naprawdę mnóstwo. Nikt nie przewiduje ceny za parkowanie na godziny, co jednak w sposób oczywisty byłoby uczciwsze, jednak pod warunkiem uczciwego ustawienia ceny za godzinę parkowania. Na jedynym spotkanym parkingu wyposażonym w parkomaty, tj. na parkingu pod zamkiem w Ojcowie cena za godzinę parkowania wynosi 8zł! Jeśli zwiedza się kilka atrakcji w ciągu dnia, to same parkingi nieźle podnoszą nam koszty wycieczki 😣.
Ale dość narzekania. Zapraszam do galerii.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?
Dolinę Prądnika, zamki na Szlaku Orlich Gniazd - wszystkie, jakie mamy po drodze, a czas nam pozwoli 😊
Porady i ważne informacje
Warto przewidzieć sporo kasy na parkowanie i wstępy, bo ceny ostatnio znacznie poszybowały w górę 😏
Komentarze:
kawusia6 2021-08-30 | Ciekawy wypad- w Bobolicach byłam laa świetlne temu i choć Jura jest w miarę blisko też jakoś tam na razie nie pojechałam. A przecież kusi piękny Ojców... co do cen- myślę, że niestety takie cenowe "perełki" obecnie spotkamy w wielu zakątkach Polski niestety dla naszych portfeli. Zdjęcia obejrzałam z chęcią-pozdrawiam :) |
danutar 2021-08-11 | Piea - cieszę się, że jesteś! Tak długo nie zostawiałaś tu śladu; już myślałam, że nas porzuciłaś ;) |
danutar 2021-08-11 | Papuas - bez przesady, teraz już nie to co kiedyś... Bez zbytniego pośpiechu w niecałe 6 godzin da się dojechać i to z przerwą na rozprostowanie kości. Jeszcze całe popołudnie pierwszego dnia mieliśmy przecież na spacerek do Ojcowa. A drugi dzień calutki na objazd. No wiadomo, że nie objechaliśmy całej Jury, a tylko kilka wybranych miejsc. Ale dobre i to :) |
piea 2021-08-11 | śliczna wycieczka; nie wiedziałam, że nie byłaś dotąd na Jurze, ale faktycznie, od Ciebie to kawał drogi....
a to wyjątkowo urodziwy kawalątek naszego kraju; będę czekać na kolejne zdjęcia, bo mniemam, że to nie wszystko :)); (a ta granda w biały dzień z tymi cenami za parkowanie, to nie tylko tam...! :)) |
papuas 2021-08-10 | no brawa za osiągnięcie - z Podlasia na Jurę, szmat drogi i tylko 3 dni :( no podziwiam |