Co roku staram się zimą tydzień urlopu przeznaczyć na narty. Choć mam swoje ulubione regiony i trasy w Alpach, lubię wyjeżdżać za każdym razem w inne miejsce (choć i tak - w większości przypadków - już dobrze znane z warunków letnich). W tym roku wybrałam Karyntię. Byłam - co prawda - na nartach w tym landzie Austrii, ale dotychczas jeździłam na stokach lodowca Moltaller (3120m n.p.m.) k./ Flattach, sąsiedniego Ankogel (2780m - z cudownie stromymi i długimi trasami zjazdowymi) i w rejonie Grossglockner’a od strony Heiligenblut. Teraz wybrałam południowe krańce Karyntii, przy granicy z Włochami - w Ośrodku narciarskim Nassfeld (Nassfeld - to nazwa przełęczy pomiędzy Austrią a Włochami). Jazda na nartach odbywa się po stronie austriackiej. A na samej przełęczy, przy drodze, po włoskiej stronie, można zatrzymać się... w barze :).
Podróż z Bielska (przez Cieszyn - Brno - Mikulov - Wiedeń - Graz - Villach) zajęła nam 11 godzin w tamtą i 10 godzin w powrotną stronę. Z Polski wyjeżdżaliśmy w warunkach obfitych ilości śniegu, a w miarę podróży - obserwowaliśmy za oknami coraz to skromniejsze ilości białej pokrywy. Już jadąc przez Czechy nawierzchnie dróg były całkowicie czarne, podobnie w Austrii... Karyntia przywitała nas zielonymi połaciami wokół, tylko wierzchołki gór były białe i widoczne gdzieniegdzie trasy zjazdowe miały utrzymywaną (sztucznie) pokrywę śniegową. Nie wyglądało to zbyt optymistycznie... Jednak, nazajutrz, po naszym przyjeździe zaczęło tak intensywnie sypać, że początkowo bardzo nas to cieszyło, a z czasem aż mieliśmy nadmiar śniegu... Opady trwały nieustannie, nocą i w ciągu dnia, przez kilka dni.
Mieszkaliśmy w Kotschach-Mauthen, pensjonacie o nazwie Erlenhof prowadzonym przez wielce sympatyczną rodzinę Guggenberger. Cały obiekt składa się z hotelu, pensjonatu i apartamentów. Miejsce - warte polecenia! Kuchnia wyśmienita, warunki noclegowe - pełny komfort, dodatkowo w hotelu sauna. W pokojach Wi-Fi, obok recepcji darmowa kawiarenka internetowa dla wszystkich gości (czy to z hotelu, czy pensjonatu czy z apartamentu).
Kotschach-Mauthen to jeden „organizm miejski”, który powstał z połączenia odrębnych kiedyś miasteczek: Kotschach i Mauthen, oddzielonych przepływającą pomiędzy nimi rzeką. Nieco większa jest część Kotschach - tam też mieści się ratusz, większość dużych sklepów, a także ogólnodostępny basen - „Aquaarena”.
Z naszej miejscowości dojeżdżaliśmy 20 min. na narty do oddalonego (na wschód) o ok. 24 km Tropolach, leżącego na wys. 610 m. n.p.m., skąd brał początek długi wyciąg gondolowy - Millenium Expres - wywożący w góry, na trasy ośrodka Nassfeld.
Pomiędzy Topolach a Kotschach, jak i innymi miasteczkami w okolicy kursują też regularne linie Skibusów (przejazd w ramach skipassów). Przystanek mieliśmy bezpośrednio przed naszym hotelem, a rozkład jazdy wywieszony był też przy recepcji. Skibusy jeżdżą bardzo punktualnie, według rozkładu (z Kotschach do Topolach 25 min.).
Przez pierwsze 3 dni jeździliśmy w warunkach ciągłego opadu śniegu. Hm, niby wszystko OK, tyle że widoczność ograniczona była do kilkunastu, chwilami do kilkudziesięciu metrów najbliższej okolicy. Widzieliśmy więc głównie śnieg, najbliższe drzewa na obrzeżu trasy,... i niewiele więcej. Na szczęście pod koniec, na 2 ostatnie dni aura się zmieniła, chmury odpuściły, a nawet zaświeciło słońce! I wreszcie była pełnia szczęścia! Nie tylko było widać śnieg pod nartami, ale i całe, górskie otoczenie tras, po których jeździliśmy... miejscami z panoramą 360 stopni, z nieskończonymi pasmami szczytów górskich, aż po horyzont. Jazda nabrała pełniejszego wymiaru! A ponieważ tak było na koniec, więc te ostatnie wrażenia wycisnęły najsilniejsze piętno i pozostały nam najbardziej w pamięci z całego tygodnia jazdy w malowniczym i świetnie zagospodarowanym ośrodku Nassfeld.
Ośrodek narciarski Nassfeld jest opisany na naszym portalu w rubryce „NARTY” - http://www.travelmaniacy.pl/narty,austria,karyntia,nassfeld-hermagor,69.html. Wszystko zgadza się z opisem :).
Trasy dobrze przygotowane, duży wybór (łącznie 111 km tras), najdłuższa: czerwona nr „80” - ma 7,5 km długości, ale nie jest to ciągły zjazd, bo mniej więcej w połowie jest całkowite wypłaszczenie, trzeba też kawałek przedreptać...
Holel (i pensjonat) Erlenhof: www.erlenhof.at w Kotschach-Mauthen wart polecenia! Dobre warunki, wspaniała kuchnia, bardzo życzliwa atmosfera!
Fresh | Super! będziemy cierpliwie czekali :) |
AniaMW | Wszystko będzie ... i relacja i znacznie więcej zdjęć :) jednakże po malutku, za jakiś czas..., w miarę wolnego. Pozdrawiam! |
Fresh | Ania czekamy na relację i więcej zdjęć o tym jak było w Karyntii. Widzę, że śniegu nie brakowało :). Ja w tym sezonie dopiero planuję narty... |