Przelot do Antalyi i objazdówka po Turcji - od Konyi przez Kapadocję, Stambuł do Pergamonu i Efezu.
W Antalyi lądujemy nocą - rozwóz po hotelach i pierwsza niesprawiedliwość: pierwsi wysiadają ci którzy przylecieli na pobyt i jutro będą się byczyć, a kiedy my docieramy na końcu do hotelu to dowiadujemy się, że dziś skoro świt podjeżdża autokar więc spać trzeba szybko.
Rankiem przez góry jedziemy do Konyi. To nasza pierwsza wizyta w tym kraju, który już z okien autokaru jawi się jako kraj kontrastów. Byle jak sklecone domostwo, ale obowiązkowo talerz anteny satelitarnej no i baterie słoneczne. Te baterie to rozumiem sposób na obniżkę kosztów utrzymania. Po obejrzeniu mauzoleum Mevlany mamy jeszcze trochę wolnego czasu wchodzimy zatem na leżący naprzeciw cmentarz.
Po Konyi przejazd na nocleg do Kapadocji. Po drodze postój na lunch - my wchodzimy do karawanseraju zbudowanego tu w 1229 r. (Aksaray). Potężne mury, zdobiona brama - szkoda czasu na jedzenie. Po dojechaniu do Kapadocji zwiedzamy podziemne miasto wykute w tufie - Kaymakli. Robi wrażenie. Potem nocleg w hotelu. Dobrze, że człowiek mimo iż nie zna żadnego obcego języka jest taki obrotny i przed porannym wyjazdem zdążył co nieco wymienić w pobliskim banku. Fakt, że większość uczestników objazdówki była po pobycie, ale tym świeżym po przylocie nikt (pilot) nie umożliwił wymiany pieniędzy.
Rano wyjazd do Goreme skansenu skalnych kościołów i tu gdyby nie poranna wymiana nie zobaczylibyśmy jednego z kościołów. Punkty widokowe i podziwianie, mimo nieszczególnej pogody, cudów natury dopełnia plan dnia.
Następnego dnia zaliczamy jeden punkt widokowy i przejazd do Ankary. Tutaj mauzoleum Ataturka (ach ten kult jednostki), a później wizyta w ciekawym muzeum kultur anatolijskich. Po obejrzeniu zbiorów muzeum przejazd na nocleg do Stambułu.
Nazajutrz zwiedzanie - Hipodrom, Błękitny Meczet, pałac Tokapi i dalej Hagia Sophia i podziemna cysterna na wodę Yerebatan Sarayi. W pobliżu Błękitnego Meczetu spotykamy dziwnie wystrojonego chłopca. Okazuje się, że to strój na jego dzisiejsze święto - święto obrzezania.
Największe wrażenie robi na mnie podziemna cysterna - człowiek z gwarnej ulicy nagle znajduje się w innym świecie oraz potęga Błekitnego Meczetu i ogrom kolumn dźwigających ten cały ciężar.
Po przerwie rejs po Bosforze w którym oprócz śmieci pływają również meduzy.
Wieczorem wyjazd na Taxim - krótki spacer głównym deptakiem i zajęcia w podgrupach: liczne knajpki zapraszają.
Następnego dnia jedziemy do Troi, w tym kawałek promem. Właściwie tego się spodziewałem po wcześniejszych opiniach - Troja nie powala na kolana, a jedynie jest dowodem na to, iż czytając poematy można coś odkryć.
Następnie Pergamon. Wjazd kolejką na górę i ruiny kolejnego starożytnego miasta. Wspaniały, położony na stromym zboczu amfiteatr, dalej ruiny miasta i świątyni. Można sobie wyobrazić jak w tej scenerii prezentował się słynny ołtarz z berlińskiego muzeum.
Następnego dnia przejazd do Efezu; na początek domek Maryi, baptysterium i powiewające prośby, a później starożytny Efez. Rozległe ruiny miasta robią wrażenie i szkoda, że nie starcza czasu aby wejść do muzeum i zobaczyć za dodatkową opłatą najlepiej zachowane domy. Zawsze, gdy jest taka możliwość staram się na terenie starożytnych ruin wejść do muzeum, bo zazwyczaj zgromadzono tam rzeczy najciekawsze.
Po dokładnym obfotografowaniu biblioteki jedziemy do cudów natury czyli Pamukkale. Białe wapienne tarasy gdzieniegdzie lekko niszczejące wskutek braku przepływu wody są atrakcją od czasów starożytnych. Szkoda, że zamiast słońca ciemne chmury - fotki będą bardziej szare. Oczywiście kobiety szukają poprawy urody zażywając kąpieli w tzw. basenie Kleopatry. Mnie szkoda czasu - aż tak piękny być nie muszę. Ponieważ nocujemy tutaj w hotelu wieczorem wybieramy się do parku nad staw gdzie żaby rechocą i widać podświetlone wapienne tarasy. Jutro wracamy.
sarita | Turcja jest cudowna,magiczna,niepowtarzalna,warta zobaczenia. Nigdy nie zapomnę cudnych widoków,niezwykłych zabytków... Objazdówka po Turcji,dokładnie, tak było:) |