Wyjazd na Litwę miał stanowić uzupełnienie moich podróży po Kresach Wschodnich. Wybrałam 6 - dniową ofertę bielskiego Biura Podróży ,„Tęcza”. Program wyjazdu obejmował następujące miejscowości: Wilno, Kowno, Troki, Druskienniki oraz Gruty.
Po całonocnej podróży przekroczyliśmy przejście w Ogrodnikach zbliżając się do Kowna. To drugie co do wielkości litewskie miasto, stolica państwa w okresie międzywojennym, dziś zaskakuje swą różnorodnością. Starówka jest odrestaurowana - możemy podziwiać ratusz, oraz fragment miejskich fortyfikacji. Ale są też i obiekty w stanie ruiny, co „zawdzięczają”, podobnie jak i na Ukrainie, sowieckiemu panowaniu. Olbrzymie wrażenie sprawia widok na szeroki, rozłożysty Niemen. Brzegi kowieńskiego Niemna łączy monumentalny, wzniesiony w ewidentnie socrealistycznym stylu, most.
Wilno przypomina miasta Europy Zachodniej, pełno tu turystów, kafejek, sklepów z pamiątkami (dominuje bursztyn...). Oczywiście symbolem miasta dla Polaków pozostaje Ostra Brama. Dotarcie do kaplicy, przed obraz jest praktycznie niemożliwe, panuje tam niewyobrażalny tłok (przynajmniej w sezonie wakacyjnym). Spokojniej możne spojrzeć w oblicze Matki Boskiej Ostrobramskiej (podobno w jej rysach można odnaleźć rysy ukochanej ostatniego z Jagiellonów - Barbary Radziwiłłówny) z ulicy... Przy ulicy, wiodącej od Ostrej Bramy a prowadzącej w głąb Wilna znajduje się kościół pw. Św. Teresy, istotny ponieważ to tu przez rok w urnie przechowywane było serce marszałka Piłsudskiego, zanim przeniesiono je na Rossę. Niestety, wnętrza kościoła nie udało mi się zobaczyć. Będąc w tym miejscu warto zwiedzić Cerkiew św. Ducha o bogatym wystroju oraz co ciekawe - wyeksponowano tu szczątki męczenników: Joana, Antoniusza i Eustachego.
Można zwiedzać Wilno śladami Mickiewicza - wtedy należy koniecznie odwiedzić muzeum wieszcza, pobyć przed klasztorem bazylianów, gdzie jak wszyscy pamiętają, młody Adam Mickiewicz więziony był przez władze carskie. Dokładne do tej pory, mimo licznych badań, nie udało się ustalić miejsca, gdzie zlokalizowana była owa „cela Konrada”. Dla mnie jednak wspaniałym akcentem zastosowanym przez naszego litewskiego przewodnika o polskich korzeniach, było odczytanie stosownego fragmentu „Dziadów”, właśnie wówczas gdy mogliśmy usiąść i wpatrywać się w klasztor....Jeśli ktoś uruchomi wyobraźnię i przywoła kadr z filmu Konwickiego „Lawa”, gdy Konrad odśpiewuje pieśń „Zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem i choćby mimo Boga” mamy gwarantowaną prawdziwą ucztę duchową!!!
Będąc w Wilnie nie można nie odwiedzić Uniwersytetu, którego początkiem była przecież Akademia założona w XVII w. przez Stefana Batorego. Obok Alma Mater Vilniensis znajduje się akademicki kościół pw. Św. Jana. Można by pokusić się o stwierdzenie, że Wilno to miasto kościołów - jest ich tu tak wiele, że nawet sporządzane notatki, wnikliwe wertowanie przewodników , sprawia że niektóre z nich umykają z pamięci. Nie należy do nich Kościół św. Anny - zbudowany w przepięknym, strzelistym czy też płomienistym gotyku. Przewodnicy powtarzają fakt, ze Napoleon I Bonaparte podczas pobytu w Wilnie tak zachwycił się świątynią, iż zamierzał „przenieść” ją do Paryża. Obok kościoła św. Anny znajduje się pomnik Adama Mickiewicza, pod którym tak chętnie fotografują się Polacy... Drugim, ulubionym pomnikiem jest postument Giedymina na Placu Katedralnym. Obok Placu znajduje się Katedra pw. Św. Stanisława, będąca pierwszą świątynią chrześcijańską na Litwie. Można by wiele pisać o historii tego miejsca, wspomnę jednak o tym, co może łatwe do zapamiętania. W podziemiach Katedry pochowano Barbarę Radziwiłłównę, Aleksandra Jagiellończyka oraz serce króla Władysława IV Wazy.
Wilno to wreszcie dzielnica Antokol - kojarzyć powinna się przynajmniej z dwoma miejscami. Pierwsze z nich to przepiękny barokowy kościół pw. Św. Piotra i Pawła ufundowany przez ród Paców. Kościół jest tak pełen przepychu i zdobień, ze oddać mogą to jedynie fotografie... Antokol to także cmentarz. Cmentarz właściwie litewski, to tu chowani są politycy, osobistości życia społecznego, czy kulturowego niepodległej Litwy. Ale przemierzając cmentarz antokolski natkniemy się i na polskie akcenty... na polski krzyż upamiętniający wszystkich poległych w walkach o Wilno (w czasach wojny z bolszewikami, jak i podczas Akcji Burza). Napotkamy także indywidualne nagrobki polskich żołnierzy, wiemy z relacji naszego przewodnika, że litewska Polonia dba bardzo o to, by miejsca te były otoczone należytym szacunkiem. Pisząc o litewskich nekropoliach czas wspomnieć o Rossie - to tu kierują się Polacy, by złożyć kwiaty, zapalić znicz na grobie Matki Józefa Piłsudskiego i Serca Jej Syna... Obok swego Marszałka szereg żołnierskich mogił - daty śmierci (1919 - 1920) wskazują, że to znowu okrutne „żniwo” wojny polsko - bolszewickiej... Rossa jest też miejscem spoczynku choćby Joachima Lelewela.
Niewątpliwą atrakcją stolicy Litwy jest także wieża telewizyjna, będąca zarazem najwyższym obiektem w państwie. Znajduje się w niej ruchoma platforma (jeden obrót trwa 45 minut) oraz kawiarnia. Dla Litwinów wieża ma znaczenie szczególne, należy pamiętać, że to tu w styczniu 1991 r. rozegrały się decydujące o niepodległości Litwy walki z armią sowiecką. W obronie wieży poległo 14 Litwinów. Historię walk obrazuje wystawa wewnątrz wieży - niektóre fotografie są bardzo drastyczne.
Ok. 30 km na zachód od Wilna znajdują się urokliwe Troki. Jeden z najstarszych grodów Litwy, niegdyś siedziba Wielkich Książąt Litewskich. Średniowieczny zamek wielokrotnie był przebudowywany, więc walorów historycznych zbyt wielkich nie posiada, natomiast zachwyca swym pięknem. Jest zlokalizowany między Jeziorem Galve, Jeziorem Bernardyńskim i Tatarskim.. Eksponaty zgromadzone we wnętrzach komnat przypominają o początkach państwa litewskiego, zmaganiach litewsko - krzyżackich, czy wreszcie informują o najnowszej historii Litwy. Ekspozycja jest więc niezwykle wartościowa. W tutejszej restauracji można spróbować specjałów litewskiej kuchni - cepelinów oraz kołdunów.
Troki to także największe skupisko wspólnoty karaimów, czyli ujmując problem w sporym uproszczeniu, pewnego odłamu religii judaistycznej. Pobyt karaimów na Litwie datowany jest od czasów średniowiecza. Świątynią karaimów jest kenesa. Jej wystrój jest dosyć ascetyczny, ozdobą umieszczoną na tyłach świątyni jest... szafa ofiarowana w okresie międzywojennym karaimom przez prezydenta Ignacego Mościckiego. Tak jak już nadmieniłam, karaimowie powiązani są z judaizmem, toteż nie dziwi w Trokach widok wycieczek ortodoksyjnych Żydów. Tym co zwraca uwagę w Trokach są niewielkie, drewniane domki karaimów, koniecznie z trzema oknami.
Zanim opuściliśmy Wilno i Troki jeden z wieczorów spędziliśmy na wzgórzu Belmontas - jest to właściwie duży park, i jak wynikało z obserwacji chyba jedno z ulubionych miejsc wypoczynku Litwinów.
Druskienniki - przed II wojną św. ulubione uzdrowisko Marszałka Piłsudskiego, nadal zachwyca. Pijalnia wód zachęca do degustacji a wszechobecne foldery i reklamy informują o bogatej ofercie zabiegów, jakim możemy poddać się w tym miejscu. W centrum miasteczka znajduje się niebieska cerkiew, nazywana puszkinowską. „Travelmaniaków” ostrzegam jednak przed pobytem w Druskiennikach w niedzielę. Wtedy może pojawić się prozaiczny problem... mianowicie zastaniemy wszelkie lokale gastronomiczne z informacją „Nie rabotajet”... Moja grupa z takim problemem miała do czynienia, zaledwie jedna z licznych restauracji otworzyła przed nami „swe podwoje” - obsługa jednakże przez dobre pół godziny nie zauważała naszej obecności. Po upływie wspomnianego czasu zauważono nas... oferując jednakże karty z menu w języku litewskim... Tak więc proste z pozoru zamówienie zupy pomidorowej graniczyło z cudem... a na stoliku i tak pojawiał się barszcz ;). Po tej językowej ekwilibrystyce większość grupy zamówiła uniwersalną „Coca - colę” ... :)
O Grutach, kolejnej miejscowości naszego litewskiego pobytu, nic nie wiedziałam. Żadnych efektów nie przenosiło surfowanie po internecie, ani też przeglądanie przewodników (przy okazji polecam przewodnik Wydawnictwa Bezdroża „Wilno. Barok z kamienia i obłoków” autorstwa Jadwigi Rogoż). Tak więc ciekawość była olbrzymia. I faktycznie, jest to dosyć nowe miejsce, w którym zatrzymują się turyści podróżujący po Litwie. Dzięki staraniom miejscowego notabla na terenie pięknego parku założono Muzeum Pomników Socjalizmu. Sama idea upamiętnienia historii totalitaryzmu w wydaniu stalinowskim wydaje się oczywiście godna uznania. Jednakże pewne kontrowersje może wzbudzać forma prezentowania tego miejsca i chyba zbyt mało podaje się tuż na wejściu informacji o tym, że miejsce to upamiętnia system zbrodniczy. Już pierwszy eksponat wywołuje refleksję... jest to wagon, którym okrutną podróż do łagrów odbywali „wrogowie ludu”. Wycieczkowicze wchodzący doń z zamiarem uwiecznienia się na fotografii z uśmiechem na twarzy powinni być bez wątpienia uświadamiani w jakim miejscu się znajdują... Przechadzając się po parku mijamy kilkadziesiąt pomników bohaterów minionego systemu... oczywiście dominują monumentalne pomniki Stalina, Lenina, ale także i miejscowych komunistów. Wstępujemy do budynków stylizowanych na partyjne świetlice, w których centralnym punktem jest mównica, widzimy „Dzieła zebrane” Włodzimierza Ilicza, legitymacje partyjne, odznaczenia, medale... Podsumowując - bardzo cenne eksponaty. Jedyne zastrzeżenie co do Grut dotyczy tylko zbyt małej świadomości zwiedzających, że ocierają się o Gułag i myślę, że w tym momencie nie przesadzam.
Podsumowując wyprawę „za Niemen” polecam ja wszystkim Travelmaniakom o „zacięciu” historycznym. Wrócicie pełni wrażeń. Żałuję jedynie, że ze względu na awarię sprzętu fotograficznego nie uwieczniłam tych wszystkich miejsc, które zamierzałam. Ale odbieram to jako znak, aby na Litwę wrócić...
Oczywiście należy być w Wilnie, Kownie i w Trokach - taki program zresztą oferują na ogół biura podróży. Nie powinno się także zapomnieć o uzdrowisku w Druskiennikach czy istniejącym od niedawna Parku Pomników Socjalizmu w Grutach. Jadąc z Wilna do Trok mija się las w Ponarach, w którym podczas II wojny św. dokonano masowej zagłady tutejszych Żydów...
Mogą zaistnieć problemy językowe... Litwini niechętnie używają języka polskiego, jak również rosyjskiego. O tym, że litewski jest podobny do rosyjskiego możemy zapomnieć. Zostaje więc angielski, o ile Litwini nim władają ... (niektórzy nie, więc czasami zapada prawdziwy „pat” w dziedzinie międzyludzkich kontaktów werbalnych :)
Brak komentarzy. |