Wycieczka odbyła się z biura podróży Aroka z Olsztyna. Była to wycieczka autokarowa.
Jednym słowem zawiodłam się na Lwowie, myślałam, że będzie piękny...okazało się, że jest szary, bury, smutny i ponury. Może jedynie rynek Lwowski ma w sobie trochę kolorów. Przejeżdżając przez miasto widać obdrapane kamieniczki, niektóre bez okien lub z wybitą szybą. Nie można przejść przez skrzyżowanie, bo samochody jadą jak im się podoba, a środkiem ulicy idzie babcia z laską i młoda dziewczyna z wózkiem...Zielone dla pieszych nie ma znaczenia. Żółte autobusy zatrzymują się na wyraźne polecenie pasażerów i nie zwracają uwagi na innych kierowców. Jednak, co jest bardzo dziwne, ilość wypadków jest znacznie mniejsza niż w Polsce. Ludzie są smutni i chyba nie lubią rozmawiać z turystami. Polacy mieszkający we Lwowie nie chcą wypowiadać się na temat swojego życia.
Trunkiem, jaki przywiozłam z Ukrainy było „lekarstwo na serce”, które kupuje się w aptece, ma ono 40% alkoholu, jest na bazie ziół, kosztuje około 5 zł :) Przewodnik doradził, żeby się spieszyć, bo gdy przyjeżdżają wycieczki z Polski - zapasy z apteki znikają :)
Brak komentarzy. |