Dwa lata temu (oj jak ten czas leci) postanowiłam namówić męża na samodzielny wyjazd do Berlina. Niby nic wielkiego, bo to tuż za naszą „miedzą”, ale dla mnie wyjeżdżającej przeważnie z biurami była to fajna przygoda. Korzystając ze zniżek na bilety kolejowe i ze stonki www.hostele.pl zorganizowałam szybko, tanio i bezproblemowo przejazd i nocleg w Berlinie.
Spaliśmy w bardzo przyjemnym hostelu, w dzielnicy troszkę oddalonej od centrum, w okolicach Pałacu Charlottenburg. Jednak bliskość kolejek U-bahnu i S-bahnu sprawiła, że przemieszczanie się w inne miejsca Berlina, a także Poczdamu odbywało się bez problemu. Byliśmy 4 dni, więc nasz „program” był bardzo napięty i tak naprawdę zdążyliśmy zobaczyć niewielką część z tego co Berlin ma do zaoferowania.
Miasto jest pełne życia, na ulicach odbywają się często różne pokazy, koncerty lub happeningi. pełno restauracji, kawiarni, sklepów kusi wnętrzami. Jednak my postawiliśmy na ciekawe miejsca i muzea, których w Berlinie nie brakuje.
Pierwsze kroki skierowaliśmy na uroczą, wysadzaną lipami aleję Under den Linden, która jest najsłynniejszą berlińską ulicą. Przy końcu alei znajduje się słynna Brandenburger Tor czyli Brama Brandenburska. Symbol Berlina, okazała z potężną, dorycką, pięcioprzejazdową kolumnadą. Na płaskorzeźbach przedstawione są sceny z greckiej mitologii, a dzieła dopełnia słynna Kwadryga. W pobliżu znajduje się bardzo znany Hotel Adlon, który w swoich wnętrzach gościł znakomite postaci, jak : Greta Garbo, Charlie Chaplin. Warto tam zajrzeć, choć kawa jest dość droga.
Potem skierowaliśmy się na tzw. Wyspę Muzeów. Położona nad wodami Szprewy jest w zasadzie kolebką Berlina. To tutaj znajduje się fascynujące Pergamonmuseum oraz ciekawy Berliner Dom. Do Pergamonmuseum - jednego z najciekawszych na świecie, chciałam pojechać od dawna. I nie zawiodłam się! Swą nazwę i sławę zawdzięcza ołtarzowi z Pergamonu. Mieści pod jednym dachem kolekcje sztuki: starożytnej, islamu i Bliskiego Wschodu. Oprócz wspomnianego ołtarza z Pergamonu warto zobaczyć Bramę Targową z Miletu, Salę Pałacową z Asyrii, kolekcje rzymskich mozaik. Ja jednak nadal jestem pod wrażeniem wspaniałej Bramy Isztar z Babilonu. Jest ona imponujących rozmiarów, w przepięknych odcieniach błękitu i bieli. Mimo, że tak potężna nie jest zrekonstruowana w całości.
Z muzeum udaliśmy się w stronę Berliner Dom, czyli katedry kościoła ewangelickiego. Najstarszym zabytkiem katedry jest płyta nagrobna z 1530 r. Podziwialiśmy też przepiękne organy i marmurowy ołtarz główny. Mając jeszcze troszkę czasu przed wieczorem poszliśmy w okolice Rotes Rathaus czyli Czerwonego Ratusza. Sam budynek ratusza nie wzbudził naszego zachwytu, za to Fontanna Neptuna wydała nam się bardzo urokliwa. Przypomina rzymskie fontanny np. Berniniego. W centralnej części znajduje się postać Neptuna, który otoczony jest czterema personifikacjami największych rzek niemieckich. Warto odwiedzić to miejsce wieczorem. Z daleka zobaczyliśmy znaną Fernsehturm czyli Wieżę Telewizyjną. Jest atrakcją samą w sobie, gdyż z jej tarasu widokowego umieszczonego na wysokości 203m wspaniale widać panoramę całego Berlina. Chętni mogą skorzystać z Tele - Cafe czyli obrotowej restauracji. My z racji bardzo długiej kolejki musieliśmy zrezygnować. Wróciliśmy na noc do hostelu.
Za to następnego dnia z samego rana udaliśmy się do słynnego Muzeum Fur Naturkunde, jednego z największych na świecie tego typu muzeów. Zgromadzono w nim ponad 60 milionów! obiektów, w tym wspaniały oryginalny szkielet dinozaura (największy na świecie). Są tam kolekcje muszli, motyli, wypchanych zwierząt, minerałów. Warto!!! Potem czekało na nas Muzeum techniki - raj dla dużych chłopców :) Są tu lokomotywy, wagony kolejowe, kolekcje starych samochodów, ekspozycja poświęcona lotnictwu, wystawy dotyczące papiernictwa, drukarstwa, tkactwa. Wielką atrakcją jest Spectrum - oddział w którym można przeprowadzać doświadczenia. Nad wejściem do budynku głównego wisi Rosinenbomber - czyli Rodzynkowy bombowiec, jeden z samolotów zaopatrujących mostem powietrznym Berlin Zachodni w czasie blokad.
Widzieliśmy też piękny Pałac Charlottenburg, znajdujący się bardzo blisko naszego hostelu. Odwiedziliśmy znane Zoo Berlińskiego z charakterystycznym wejściem głównym i zwierzęcymi atrakcjami - misiem Knutem i pandą Bao Bao. Na jeden dzień wyskoczyliśmy do Poczdamu zwiedzając piękny Pałac Sanssouci - letnią rezydencję Fryderyka Wielkiego. Nazwa oznacza „bez trosk, zmartwień” i jestem skłonna uwierzyć, że takie mogło być życie tam mieszkających. Nie można ominąć rezydencji Cecilienhof, w której odbyła się Konferencja Poczdamska. Wieczory warto spędzać na słynnej Ku’damn czyli najelegantszej ulicy Berlina z mnóstwem kawiarni i centrów handlowych; między innymi znanym Europa - Center.
Na koniec polecam zobaczenie Kaiser - Wilhelm-Gedachtniskirche; kościół pomnik o wymowie nie tylko religijnej, ale i pacyfistycznej. Charakterystyczny, poszarpany przez bomby dach wieży też jest symbolem Berlina.
Tak naprawdę miasto zwiedziliśmy tylko w 60 proc., więc mamy motywację, aby tam powrócić. Zwłaszcza, że jest tak blisko...
Brak komentarzy. |