Niemcy - KOLONIA - relacja z wakacji
Przedsmak Świąt w Kolonii
W grudniu postanowiłam poznać atmosferę Świąt przeżywaną na Jarmarku Bożonarodzeniowym w niebyle jakim miejscu bo w Kolonii. Do tego miasta dolecieliśmy z Modlina. Wylot był w piątek późnym wieczorem, więc tak naprawdę nasz wyprawa zaczęła się w sobotę z samego rana.
Po zjedzeniu śniadanka najpierw postanowiliśmy zakosztować „rozkoszy” wodnych w Aqualandzie znajdującym się w Kolonii. Bilet całodniowy to koszt 20 Euro – niemało; jednak myślę, że dla zwolenników taplania się w wodzie to ciekawe miejsce. Znajdziecie tu 7 przeróżnych zjeżdżalni, od długiej na 150 metrów „Aquacondy” po zjeżdżalnię „Boomerang”. Za największą atrakcję uchodzi tzw. „Looping-Rutsche”, czyli zjeżdżalnia kręta.
Sauna&Wellness: Jeśli nie interesują Was groty solne czy łaźnie parowe, możecie się skusić na jedną z 12 różnych saun, zlokalizowanych na 80 metrach kwadratowych, mogących pomieścić łącznie 120 osób.
Po południu wyruszamy na podbój miasta. Zaczynamy od centrum miasta gdzie znajduje się katedra jedyna w swoim rodzaju.
Najwyższa katolicka świątynia na świecie, najważniejszy kościół Niemiec, przez dziesięć lat najwyższy budynek świata, jeden z najbardziej znanych przykładów gotyku, główny obiekt inspiracji twórców neogotyku. To katedra św. Piotra i Najświętszej Marii Panny w Kolonii. Nie sposób jej nie zauważyć. Potężne, ponad 157-metrowej wysokości wieże widać z daleka. A najlepszy widok jest z drugiej strony Renu. I wcale nie psuje go potężny kolejowy Most Hohenzollernów, też zresztą zabytkowy Jeśli wierzyć archeologom, w miejscu, gdzie obecnie wznosi się największy niemiecki kościół już w roku 50 n.e. istniała świątynia rzymska. Zapewne była poświęcona Marsowi, albo Wenus, od której wszyscy z rodu Juliuszów, a więc przybranych potomków Juliusza Cezara i zarazem imperatorów, wywodzili swoją genezę. Miasto o nazwie Colonia Agrippinensis powstało wskutek kaprysu żony cesarza Klaudiusza, Agrypiny Młodszej, być może było prezentem ślubnym od niezbyt urodziwego cesarza. Miasto zyskało sławę ok. 1164 roku, kiedy to Rainald z Dassel sprowadził do Kolonii relikwie Trzech Króli. Sfinansował bowiem także, przynajmniej częściowo, relikwiarz w formie trzynawowej bazyliki, zaprojektowanej przez Francuza Mikołaja z Verdun, którą dołączył do wcześniejszego, romańskiego korpusu katedry. Decyzję o budowie nowej katedry, gotyckiej, podjął w 1248 roku abp Kolonii Konrad von Hochstaden. W tym samym roku położył kamień węgielny pod jej budowę i przystąpiono do prac. W pierwszym rzędzie wyburzono stary romański korpus katedry i położono solidne fundamenty pod nową budowlę gotycką. Pieczę nad całością robót miał sprawować mistrz Gerhard z Kolonii, który również nakreślił ostateczny kształt katedry. Kiedy już nasyciliśmy oczy urokami katedry zaczęliśmy podążać w stronę jarmarku – a w zasadzie jarmarków bo jest ich kilka. Jarmarki świąteczne w Niemczech cieszą się ogromną popularnością. Gdy rozpoczyna się Adwent, Niemcy - bez względu na pogodę - wychodzą ze swoich domów, żeby spotkać się ze znajomymi na jarmarku, napić grzanego wina i zjeść wurst. A tam unosi się przepiękny zapach świątecznych przypraw, migoczą kolorowe światełka, a w tle wybrzmiewają świąteczne melodie. Co jak co, ale stworzyć magiczną atmosferę, to oni potrafią!
Jarmark Bożonarodzeniowy w Kolonii to bez wątpienia jeden z najlepszych jarmarków w Europie. Jest to właściwie kilka osobnych jarmarków, na których każdy znajdzie coś dla siebie. Jarmark Skrzatów, Jarmark Anielski, Jarmark Portowy, czy mogący budzić pewne kontrowersje jarmark LGBT.
Kolońskie Jarmarki Świąteczne (Kölner Weihnachtsmärkte) odwiedziliśmy w dniach 13-15 grudnia. Wszystkie jarmarki działały już w pełni .Kolonia jest miastem, gdzie odbywa się kilka niepowiązanych ze sobą jarmarków świątecznych, każdy z nich ma nieco inny charakter, inny wystrój kramów, odmienną nazwę, a nawet odmienny kubek.
Na Jarmarku skrzatów znajdziemy wiele atrakcji dla dzieci, lodowisko i ogromną ilość niezwykle zdobionych kramów, na jarmarku portowym możemy zobaczyć bardziej minimalistyczne, białe kramy w stylu marynistycznym, na jarmarku anielskim poczujemy sielską i spokojną atmosferę, a na jarmarku Heavenue, osoby LGBT znajdą miejsce, gdzie będą mogły poczuć się swobodnie. Jarmarki oddalone są od siebie o kilkaset metrów, dystans między nimi pokonać można więc z łatwością pieszo. Dla osób, które nie mogą lub nie lubią zbyt dużo chodzić, alternatywą pozostaje kolejka hop-on hop-off, która kursuje pomiędzy jarmarkami: katedralnym, skrzatów, portowym oraz anielskim. W okolicach katedry odbywa się Jarmark Katedralny- jakżeby inaczej. Przyciągnie nas tutaj zapach pierniczków i korzennych ciasteczek.Odbywający się w sąsiedztwie największego zabytku miasta, jarmark oferuje zwiedzającym około 150 kramów z rękodziełem, pamiątkami, ozdobami świątecznymi oraz jedzeniem.
Najbardziej klimatyczny był dla mnie jarmark ”Nikolausdorf” na Rudolfplaz, czyli ”Wioska świętego Mikołaja”. Malutki, bardzo ciasny, ale wypełniony słodyczą niemal po szczyt wielkich wieży. No tak, ta brama przypomina nieco Torres Serranos w Walencji, ale to nie to sprawiło, że tak bardzo mi się tam spodobało. Bardziej chodziło o tego czarującego wokalistę, który na malutkiej scenie śpiewał znane wszystkim świąteczne hity i klasyki... Boba Marleya. Grzane wino smakowało najwyborniej. Po prostu czułam się jak w bajce.
Fantastyczny był również Jarmark Skrzatów (Heinzels Wintermärchen) Jarmark, liczący około 120 kramów, jest największy pod względem powierzchni – zajmuje aż 1800 metrów kwadratowych i mieści się w dwóch sąsiadujących ze sobą lokalizacjach. Wchodząc na niego będziemy musieli przejść przez jedną z okazałych bram, po przekroczeniu których przeniesiemy się w bajkowy świat skrzatów. Wszystko pięknie ze sobą współgra, a wśród karuzeli i innych atrakcji dla dzieci unosi się niesamowity zapach gorącej czekolady oraz niezwykle popularnych tu półmetrowych szaszłyków z różnych rodzajów mięsa – fleischspiesse. Nieomieszkałam zakupić dla siebie okolicznościowego kufelka ze skrzatem; za taką przyjemność trzeba zapłacić około 4-5 Euro. Pracowite skrzaty (Heinzelmännchen) otwierają co roku swój jarmark przed ratuszem na Starym Rynku w Kolonii i przenoszą odwiedzających w świąteczną atmosferę nostalgii. Według legendy, pomagały one kiedyś wszystkim rzemieślnikom w mieście, a ci mogli przez cały dzień odpoczywać. Niestety żona krawca tak bardzo chciała zobaczyć skrzaty, że postanowiła rozsypać w warsztacie męża groch. Skrzaty, przychodząc do pracy, ślizgały się na nim i przewracały. Zdenerwowane postanowiły więc odejść. Powracają jednak na jarmark i wystawiają na nim różnego rodzaju tradycyjne produkty świąteczne – m.in. wyroby rękodzieła i zabawki, pilnując by nie pojawiały się tu żadne nowoczesne gadżety. Dla uczczenia tradycji alejki na jarmarku noszą nazwy dawnych cechów. Osobne przeznaczono na stoiska gastronomiczne (Futtergasse) oraz odzież (Glitzergasse). Skrzaty nie zapomniały także o atrakcjach dla najmłodszych. Czeka tu na nich karuzela, wioska św. Mikołaja i lodowisko. Do regionalnych smakołyków należą pieczone jabłka z orzechami i cynamonem.
Warto wspomnieć, że w każdym miejscu były inne atrakcje, które czekały na turystów. Do wyboru (oprócz smacznych przekąsek i rozgrzewających grzańców) mieliśmy świąteczne koncerty, lodowisko, możliwość zagrania w curling z przyjaciółmi czy obejrzenie świątecznych pokazów świetlnych. Jeśli jesteśmy też w temacie jedzenia i picia to na pewno wiecie, że na turystów czekają również pamiątkowe kubeczki, w których mogą napić się grzańca z ulubionymi dodatkami. Na każdym jarmarku otrzymuje się zupełnie inny kubeczek.
Wpierw musimy zapłacić za ogrzewający i procentowy napój oraz wpłacić kaucję. Najtańszy grzaniec kosztuje około 3 Euro, a kaucja za kubeczek wynosi tyle samo. Od nas zależy czy będziemy chcieli zwrócić kubeczek, czy zabrać go na pamiątkę.
Oczywiście delektowaliśmy się grzanym winem; kiełbaskami z rusztu; pierniczkami- a dla rodziny i znajomych nakupiliśmy różnych świątecznych drobiazgów.
W niedzielę rano wypożyczonym samochodem pojechaliśmy do miasta Dusseldorf; chcieliśmy zobaczyć tamtejsze Aquazoo. Jest to ciekawe miejsce dla rodzin z dziećmi, które w przystępny sposób mogą poznać faunę i florę wodnych ekosystemów. Dorosłych z pewnością zainteresuje wystawa minerałów.
Podróż może nie należała do najtańszych- jednak wracałam bardzo zadowolona z tego wypadu i zachęcam Was, żebyście kiedyś odwiedzili ten jarmark w okresie przedświątecznym. Na następne Boże Narodzenie myślę, że powtórzę wypad- jednak już bliżej na przykład do Wrocławia.
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Niemczech:
Komentarze: