Pięć lat temu ujrzałem pierwszy raz Korsykę płynąc promem z włoskiego Livorno kolo Florencji do Bastii. Wyspa albo lepiej można powiedzieć utopione góry w morzu (wygląda to bardziej dramatycznie niż w Chorwacji) przypomina kształtem stary telefon komórkowy z antenką.
Ja osobiście poznałem południowy teren wyspy w ramach ekologicznych wczasów niedaleko Col De Bavella. Kąpaliśmy się w basenikach rzecznych i na plażach morskich. Reszta czasu była spędzana na wędrówkach w góry i poznawaniu kultury Korsyki w licznych górskich wioskach i miasteczkach... A w Bonifacio widzimy juz z brzegu Sardynie.. Miasteczko ma bogata starówkę oraz schody Ludwika Aragońskiego który właśnie nimi uciekał z wyspy...
Brak komentarzy. |