Paryż! - miasto magiczne, wspaniałe, warte grzechu! Miasto poetów i artystów! miasto Obywateli świata! Kto był w Paryżu, zapewne wie co mam na myśli. Byłam w Paryżu przez 2 tygodnie, więc poczułam to miejsce, zdreptałam wzdłuż i w szerz, a jednak jest tam całe mnóstwo miejsc w których nie byłam, do których nie dotarłam. To miasto ma w sobie taką magię... ja zwiedzałam Paryż na zasadzie: gdzie trafię, gdzie mnie oczy poniosą - bo miałam ten komfort, że miałam na to czas.
Czas bądź co bądź mocno ograniczony, ponieważ moje zwiedzanie zaczynało się mniej więcej od godz 17-18!, ale że w czerwcu dni są dość długie- więc można było w zasadzie zwiedzać za dnia do późnego wieczora-
W pierwszym tygodniu oczywiście rzuciłam się na znane zabytki, a więc:
W drugim tygodniu po obejrzeniu większości znanych w świecie zabytków, zaczęłam chłonąć inny, mniej znany Paryż. Najwięcej doznań i przeżyć estetycznych mam ze spacerów do przecudownej dzielnicy Montmartre (gdzie mieszkałam w maciupkim hoteliku prowadzonym przez starszych Państwa i gdzie w recepcji zawsze sączyły się melodie Edith Piaf! i wszechobecny roztaczający się zapach cafe a laite i croissant z marmolade! Cóż to były za klimaty!) i również urokliwa dzielnica Marais ze wspaniałym Place de Vogez.
Paryż jest miastem, gdzie godzinami można łazić i chłonąc te widoki, zabytki, i tysiące detali: ozdobne kratki, balustrady, poręcza schodków, furtki, gargulce, rzygacze, ozdobne drzwi, bramy i okiennice, sztukaterie i attyki i tysiące innych szczegółów na które zwraca uwagę każdy nawet średnio zainteresowany turysta!
Również imponująca jest nowoczesna dzielnica La Defence gdzie jeździłam codziennie ze względu na cel mojej wizyty w Paryżu (szkolenie). Ale czułam się tam jak w jakimś mieście nieopodal Paryża. Jakoś nie identyfikuję Stolicy Świata z dzielnicą La Defance. Oczywiście warto tam pospacerować pomiędzy futurystycznymi gmachami wielkich banków i korporacji, czy popatrzeć na imponujący Grande Arche i te rewelacyjnie wkomponowane XIX wieczne karuzele w tej XXI-wiecznej dzielnicy!, ale jednak znacznie więcej do posmakowania jest w samym sercu Paryża.
Mogłabym tak opisywać to miasto po prostu bez końca: wjazd na Montparnasse i te zapierające w piersi widoki, rejs po Sekwanie, wizyta w pobliskim cesarskim Wersalu i Petit Trianon, gdzie wystarczy zmrużyć oczy, żeby móc nieomal ujrzeć przechadzającą się tu i ówdzie młodziutką Marię Antoninę bawiącą się w owczarkę..., czy stanąć oko w oko z Moną Lisą w Luwrze, czy nawet popróbować kasztanów, które - owszem nawet skosztowałam w dzielnicy łacińskiej (ale szczerze mówiąc: w ogóle mi nie smakowały, no ale być w Paryżu i nie zasmakować Kasztanów!!!).
Dość dużą frajdę stanowi też krążenie wśród mogił i duchów Pere Lachaise, gdzie drzewa i pomniki rzucają na to miejsce swe czarowne cienie. A wieczorem można posiedzieć w jednej z tysiąca caffeterii i poobserwować po prostu ludzi, lub poczuć życie miasta w którymś z tych imponujących parków-ogrodów i z zamkniętymi oczami poczuć Paryż znany nam z wyobraźni, kina, z literatury.
Oczami wyobraźni właśnie można zobaczyć te wszystkie wspaniałe koronacje w Notre Damme i wyobrazić sobie te wytworne damy paradujące 100 i więcej lat wcześniej w swych zachwycających toaletach i usłyszeć sączącą się muzykę naszego genialnego Chopina i zobaczyć tłumy na ulicach pozdrawiające generała de Gaulle'a.
To miasto tak właśnie działa... że wystarczy tylko zamknąć oczy a karty historii przelatują jak w kalejdoskopie. To miasto czuje się wszystkimi częściami ciała ale i też, a może przede wszystkim - sercem i duszą.
Brak komentarzy. |