Niemcy - BAWARIA - Piwo, Golonka i Zamki Ludwika Wariata :) - relacja z wakacji
Bawaria - przepiękna kraina... pełna zapierających dech w piersiach widoków, przepełniona tak nieprawdopodobną ilością zabytków, że odwiedzający mają zapewniony istny kołowrót w głowie…. kraina bogatych tradycji, średniowiecznych browarów do dziś warzących piwo, smaczków kulinarnych i mnóstwa ciekawostek… no i nade wszystko kraina baśniowych zamków budowanych przez króla Ludwika II Bawarskiego Wittelsbacha znanego światu jako - król Ludwik Szalony;
Bawaria – kraina tak bliska… a jednocześnie tak daleka i odległa….. w sensie, że tak rzadko odwiedzana przez Polaków, i nie wiadomo dlaczego taki stan rzeczy utrzymuje się od lat? w ogóle Niemcy to kraj wyjątkowo nie doceniany przez nas jako destynacja turystyczna… może te Niemcy źle nam się kojarzą z powodów „zaszłości historycznych” ? a może po prostu leżą „zbyt blisko”? … ja sama zachodzę w głowę, dlaczego tyle lat zwlekałam z odwiedzeniem Bawarii? Człowiek pałęta się gdzieś po tym świecie fundując sobie podróże w bardzo odległe miejsca…., leci gdzieś hen hen godzinami…. płaci za to wszystko „małą fortunę” … a tymczasem tuż za miedzą mamy takie cuda!
W moim przypadku odwlekanie Bawarii, do której od lat się wybierałam jak „sójka za morze”, spowodowane było głównie z przyczyn logistycznych, a ściślej tych ”dojazdowych” 😒 ; bowiem: wycieczki autokarowe to dla mnie niejako „koszmarek” 😱 ; samolotowych do Bawarii raczej nie ma 😩 a indywidualnie własnym autem... kiedyś nawet to planowaliśmy i liczyliśmy wszelkie koszta i wyszło nam jakoś zatrważająco drogo!, ponieważ noclegi w Bawarii ( nie w luksusowych hotelach, tylko w takich 2,3* i pensjonatach) mogą przyprawić o zawrót głowy! są naprawdę przerażająco drogie 😲 tutaj alternatywą na obniżenie kosztów mogą być campingi, ale my dawno już „wyrośliśmy” z namiotów 😉, nawet nie mamy już namiotu….a zakup na jeden raz mija się z celem 😖 ;
No i tak sobie ta Bawaria czekała na mnie latami….. w zasadzie od 16 lat, od kiedy wróciłam kiedyś z Monachium zachwycona tym miastem; no i uznałam, że skoro wycieczki autokarowe do tego miejsca są organizowane bez nocnych przejazdów, to dam radę 😌 no jakoś dałam….. ale mimo wszystko strasznie się umęczyłam tą prawie 12-godzinną jazdą!(choć w porównaniu np. z 12-godzinnym lotem- wychodzi tu lepiej bo przynajmniej są przystanki na rozprostowanie kości, jedzonko, kawkę, itd...) ; jednak te nawet bliższe autokarowe imprezy to nie jest już moja bajka… zdecydowanie jest to zbyt męczące(mimo mylnego tytułu wycieczki w wersji: Komfort, bo ja tego komfortu nie odczułam ani krztyny 😉) , ale za to nagrodą były atrakcje na miejscu! 😍
Mój Mąż początkowo jak tylko usłyszał hasło „Bawaria!” z radością stwierdził że: jedzie! , że wreszcie wymyśliłam jakiś ciekawy kierunek! , ale jak zaczął analizować opcję dojazdową, to entuzjazm szybko mu przeszedł 😂; ostatecznie skończyło się jak zawsze ostatnio… 😊 czyli szybka decyzja o wyjeździe na wariata z dnia na dzień w opcji babskiego wyjazdu z koleżanką 👍
To tyle tytułem przydługiego wstępu 😊 a teraz do rzeczy…
zatem Willkommen in Bayern! 😍
ale z góry uprzedzam, że nie będę się trzymać planu wycieczki, nie będzie tu żadnej kolejności ani chronologii; będę pisać o tym co mi się akurat w danym momencie „nawinie” i przypomni 😝 i rzecz jasna będą to jakieś informacyjne fragmenty, więcej i szerzej postaram się opisać jak zawsze pod zdjęciami, a sama relacja z przyczyn czasowych będzie powstawać długo.... czyli etapowo w odcinkach, rozciągnięta w bliżej nieokreślonym czasie; (zresztą coraz trudniej mi się zebrać za pisanie jak się człowiekowi „za dużo nazbiera” zaległości; bowiem goni mnie już nie skończona wciąż Majorka, ba! goni mnie jeszcze wciąż zeszłoroczna Portugalia, bo z przerażeniem odkryłam właśnie, że to co Wam tu pokazałam, to nawet nie jest jeszcze połowa tego co tam było i co chciałabym pokazać….) ;
Bawaria zawsze ciągnęła mnie głównie za sprawą tych słynnych zameczków Szalonego Króla Ludwika…, które wciąż od lat były wysoko na liście moich podróżniczych marzeń, ale jednak na miejscu okazało się, że to wcale nie te zamki mnie tam najbardziej zachwyciły (choć są doprawdy wspaniałe), tylko zaskakująco ciekawe i piękne średniowieczne bawarskie i frankońskie miasta naszpikowane przewspaniałymi zabytkami… ze strzelistością gotyku i ociekającym od dekoracji i złota barokiem i rokokiem … 😍 i oczywiście widoki….., bo wiadomo… widoki gór nigdy się nie znudzą…., bez względu na to jakie to są góry….
Bawaria – to największy niemiecki region (ponad 70 tys km2 powierzchni) jako Kraj Związkowy obejmujący 5 mniejszych regionów: Frakonię Górną i Dolną, Palatynat reński, Szwabię i Bawarię Górną i Dolną; oczywiście na tygodniowej wycieczce nie da się zobaczyć wszystkiego co warto tam zobaczyć! Ba! już wiem, że tego wszystkiego nie da się zobaczyć w cały miesiąc czy nawet w rok! to kraina do poznawania na całe lata…. dlatego wróciłam stamtąd z olbrzymim niedosytem…. i już wiem, że będę kombinować aby kiedyś jeszcze tam wrócić i poznać nieznane…. ; więc ta wycieczka pozwoliła mi jedynie tylko „polizać” malutki kawalątek tego bawarskiego tortu i mam tego pełną świadomość, ale jak to niektórzy mawiają : lepiej mniej niż wcale! 😍
Nie będę opisywać tu suchych faktów, dat i zawiłych historii, bo to wszystko Ci którzy są naprawdę zainteresowani tematem - znajdą sobie z pewnością w sieci, gdzie roi się od takich informacji; ja wolę się bardziej skupić na własnych wrażeniach, oczywiście subiektywnych, zatem na pierwszy ogień niech będą te słynne zamki króla Ludwika II Bawarskiego Wittelsbacha, w tym ten najsłynniejszy - bajkowy zamek: Neuschwanstein, tak, ten który wszyscy doskonale znamy poznając w mig jego kształt i wieżyczkową bryłę, zamek rozsławiony na cały świat przez Walta Disneya jako czołówka – logo jego filmów;
zamek, który jak się dowiedziałam na miejscu jest najczęściej odwiedzanym miejscem/zabytkiem w Europie! (ponad 10 mln turystów rocznie) ;dopiero za nim jest wieża Eiffla w Paryżu a jeszcze za nią Bazylika Św. Piotra w Rzymie i Koloseum, Luwr, Wersal, itd…. co nieco mnie zaskoczyła taka kolejność, ale tak ponoć mówią najświeższe rankingi; zostawmy jednak rankingi, bo to są zawsze nieco takie „sztuczne miary”;
Neuschwanstein był trzecim odwiedzonym przez nas zamkiem Bawarii, i powiem szczerze, że po tych dwóch pierwszych – już nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia! Oczywiście jest piękny, i przeciekawy w środku, ale te dwa wcześniej odwiedzone pałace Linderhof i Hierrechiemsee- powaliły mnie dosłownie na kolana pod względem przepychu wnętrz, których nie powstydziłby się sam Car Rosji!
Ilość w tych wnętrzach barokowych ozdób, złota, porcelany, malowideł, marmurów, pereł, haftowanych tkanin, żyrandoli, kandelabrów, luster, rzeźb, posągów – można by tak wymieniać do rana…. Tam po prostu razi od tego wszystkiego! (żeby nie powiedzieć: wali po oczach! 😆 )' Nie idzie nawet zauważyć detali, bo w tej nadmnogości nagromadzonych ozdób, kosztowności, mebli, i tysięcy innych rzeczy - to wszystko po prostu poraża! ; natomiast sam Neuschwenstain jest zupełnie inny w środku od poprzednio wymienionych…. zdecydowanie bardziej mroczny, ciemny, z panującą atmosfera średniowiecza... utrzymany w gotyckich klimatach, które Ludwik „urządził” sobie będąc pod wielkim wpływem zamku w Wurtzburgu!
Król Ludwik, który budował namiętnie swoje bawarskie siedziby – był człowiekiem niezwykle wrażliwym i romantycznym, będąc jednocześnie bardzo samotnym i zupełnie nierozumianym; był pod wielkim wpływem sztuki, piękna wszelakiego, muzyki (zwłaszcza oper Wagnera), był pod silnym wrażeniem legend o średniowiecznych rycerzach i rozmiłowany w tym wszystkim do tego stopnia, że jego wyobraźnia dawała upust w tych wszystkich dekoracjach jego zamków! jednocześnie zupełnie nie interesując się dworem, polityką, wojnami (był ich przeciwnikiem)- uciekał w swój świat sztuki jak i gdzie tylko mógł…. i popadał coraz głębiej w ten swój zamknięty świat… tak obcy dla innych ; Będąc pod silnym wrażeniem Wersalu, który odwiedził, kupił wyspę Hierrenchiemsee na jeziorze Chieemsee w południowej Bawarii i postanowił na niej zbudować sobie kopię Wersalu 😆 , zamek który miał zdusić blask siedziby Króla Słońce wielkością i rozmachem! i choć boczne skrzydła pałacu nigdy nie powstały ( pałac jest wciąż nieukończony) to główne, ukończone skrzydło dosłownie powala blaskiem wszystkiego co się w nim znajduje a sala Zwierciadlana (Lustrzana) pobija Wersal w przedbiegach! (byłam, widziałam i potwierdzam!) ba! nawet są dwie sale Lustrzane- duża (ogromna! i mniejsza) ;
malutki Linderhof natomiast to nieomalże „kopia” petersburskiego Peterhoffu; oczywiście nie wielkością, ani nawet nie bryłą , tylko kaskadowo położonym przepięknym ogrodem; sam zameczek jest najmniejszy ze wszystkich ludwikowskich pałacyków i jedyny ukończony; jest dosłownie prześliczny i robi silne wrażenie; podobał mi się ogromnie a wnętrza utrzymane w barokowych złotościach – powodują tam istny oczopląs i zachwyt jednocześnie; człek ogląda to wszystko oniemiały z podziwu… doszłam nawet do wniosku, że mieszkając/przebywając w czymś takim - dosłownie można by oszaleć! nie dziwota że Ludwika nazwano Szalonym; ja też bym zwariowała w czymś takim 😵) ;
Wiadomym jest, że Ludwik zadłużył potwornie Bawarię, bowiem koszty wzniesienia tych zamków i ich wykończenie wraz z wyposażeniem pochłaniały jakieś wręcz astronomiczne kwoty, których bawarski skarbiec nie posiadał…. ; ostatecznie „wmówiono” światu jego chorobę psychiczną (choć jednak tak do końca on nie był normalny!:)) i pozbawiwszy tronu wtrącono go w zamknięcie….. ; żył krótko (41 lat), ale gdyby się nie utopił , nie wiadomo ile jeszcze takich niezwykłych zamków mogłoby powstać? Może znalazłby w Europie chętnego na udzielanie kolejnych pożyczek? ; wtedy – za swoją „pałacową” politykę budowania na potęgę, i zbyt poufałą znajomość (na granicy nieomalże obłędu) z Richardem Wagnerem bawarski dwór go nienawidził (choć poddani go uwielbiali!) ; dziś Niemcy od lat czerpią z tego, co po sobie pozostawił nieprawdopodobne korzyści finansowe; te wszystkie zamki zwróciły się Niemcom z nawiązką kilkadziesiątkrotnie 😲; a dziś Ludwik jest uwielbiany i wspominany najczęściej ze wszystkich władców w historii rządzących od wieków Germanią, Niemcami, Rzymskim Cesarstwem Narodu Niemieckiego, Prusami, Rzeszą itd… , to zdecydowanie najbardziej znany władca w tym kraju!
********
jeszcze tylko wtrącę słówko na temat zakazu robienia zdjęć we wnętrzach wszystkich zamków Ludwika Bawarskiego! o czym pisałam pod jednym ze zdjęć; no niestety, też się buntuję przed taką głupotą, ale nie ma z tym co walczyć....? tak jest i nic tego nie zmieni! zakaz jest całkowity! absolutny i kategoryczny! nie można robić zdjęć, ani filmować ani nic publikować! nie ma również możliwości zapłaty za robienie zdjęć za żadne pieniądze! po prostu nie i już! a kary za złamanie tych zakazów potrafią być dotkliwe (w sensie utraty sporej ilości Euro😳); Niemcy nie chcą zaśmiecenia internetu tysiącami fotek z ich zabytkami (dziwne, że akurat tylko te?) ; a w wielu miejscach gdzie normalnie można cykać fotki (aparatami fotograficznymi!) wprowadzają jakies dziwne,nowe zakazy cykania zdjęć smartfonami i zabraniają wnoszenia tych selfi-stics,(z tym ja akurat się zgadzam, bo nie cierpię tegoż cholerstwa i nieraz dostałam tym dzidostwem przypadkowo ”po łbie”😓) ale komu i dlaczego przeszkadza sam telefon? 😳
***
Po dniu w którym zwiedzaliśmy dwa pierwsze zamki króla Ludwika (Herrenchiemsee i Linderhof) organizator zawiózł nas na nocleg do ślicznej, malutkiej wioski ukrytej pośród gór tuż za niemiecką granicą - już po stronie austriackiego Tyrolu; mieliśmy tutaj zaplanowane dwa noclegi (pewnie taki wybór padł z powodów cenowych?, (bowiem w Austrii taniej niż w Bawarii ☺️) ; nie wnikam, bo miejsce było bardzo urokliwe, pensjonat fajny i klimatyczny, a odległość naprawdę niewielka) , ale jadąc tam na nocleg - po drodze miał być jeszcze przystanek w Garmisch Partenkirchen…., wprawdzie krótki, ale miał być; niestety te kłębiące się nad nami przez cały ten upalny dzień burzowe chmury – dopadły nas w końcu w Garmisch; lało jak z cebra! i to tak, że świata nie było widać zza szyb autokaru! 😕 ; podjechaliśmy nawet pod skocznię narciarską, ale… nikt nie wysiadł, nawet Panowie „sportowcy” - miłośnicy skoków narciarskich 😉 ; do alpejskiego pensjonatu zajechaliśmy w strugach deszczu….; widoki na okolicę z pensjonatowego zadaszonego balkonu – przepiękne… ale ta ulewa i niskie chmury nie wróżyły niczego dobrego na kolejny dzień…. co mocno mnie martwiło, zwłaszcza że na nazajutrz były przewidziane największe atrakcje widokowe tej wycieczki: wjazd kolejką linową na najwyższy szczyt Niemiec – Zugspite, a potem przejazd do najsłynniejszego zamku Neuschwanstein ... więc jak te chmury gdzieś nie pójdą sobie gdzieś za góry - to będzie widokowa kiszka ...
*******
no to dwa słowa o Zugspitze - góra która należy do pasma górskiego Wettersteingebirge znajdującego się w Alpach Tyrolsko-Bawarskich zwanych Alpy Wapienne); na szczycie przebiega granica niemiecko-austriackia okręgu Garmisch-Partenkirchen; nazwa tego szczytu pochodzi od dość częstych tu lawin zimą (z niem.: Lawinen-züge) ;
Na masywie Zugspitze spotyka się kilka grani: Wetterstein (to właśnie ta stanowi granicę), kolejna to grań Blassen i grań Waxenstein; również tutaj znajdują się dwa z kilku lodowców, jakie są na terenie niemieckiej części Alp – Schneeferner i Höllentalferner.
Na płaskowyżu Zugspitze, nazywanym tu Zugspitzplatt, znajduje się najwyżej położony i jedyny w Niemczech ośrodek narciarski na lodowcu; a na szczycie od ponad stu lat na stoi stacja meteorologiczna; Zusppite po raz pierwszy został zdobyty latem 1820 roku przez grupę niemieckich alpinistów prowadzoną p/ Jozefa Nausa, natomiast pierwsze zimowe wejście miało tu miejsce niespełna 2 lata później 7 stycznia 1882;
cdn....
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Niemczech:
Komentarze:
papuas 2022-08-26 | no nie, dziewczyny!! jestem przerażony tymi "nie bajkami" :(
dobre piwo nie jest złe, a golonka mniam!!
wszedłem tu żeby na coś rzucić okiem, bo czasu mam serdecznie mało (skoro świt jutro wybywam), a tu ... i muszę odpisać
Golonka po śląsku czyli po mojemu jest nieco inna niż ta bawarska i serdecznie Was na nią do mnie zapraszam. Wpadnijcie na nią przy okazji bytności na Czarnym Śląsku. Nie żartuję - zapraszam na golonkę i Nikisz. Jest tylko jedno ale - muszę znać termin jakieś 3 tygodnie wcześniej, bo golonka musi być zapeklowana. Jeśli nie możecie zgrać terminu i przyjechać wspólnie to mogę gotować 2X. Po powrocie z Francji potrafię zaproponować plan odwiedzin czyli co na Śląsku zobaczyć. Region niby turystycznie nie atrakcyjny, ale parę ciekawostek jestem w stanie podać. |
piea 2022-08-23 | Danusiu, z Warszawy wyjazd był dopiero o 8,30 (opóźniło się do 9,00); w hotelu w Niemczech (K/Lipska) na pierwszy nocleg byliśmy gdzies ok,godz. 21-21.30 i mimo, że w obie strony były noclegi tranzytowe to jednak jest to bardzo męczące! (tych imprez autokarem z nocką w autokarze na siedząco to już w ogóle nie biorę pod uwagę!!! (mimo ciekawych programów) bo to się jedzie dzień, noc i pól dnia następnego ponad 20 godzin non stop! często 24-25.... - to chyba tylko dla mocno zdeterminowanych! ; ja aż takiej męczarni sobie nie zaserwuję w imię zwiedzania czegokolwiek! 😖; co do golonki i piwa - to absolutnie nie moja bajka ! piwo pijam tylko na wakacyjnych wyjazdach 🍻; a golonki nie tykam w ogóle ! no ale w Bawarii... no raz trzeba! obowiązkowo!🐖 |
danutar 2022-08-23 | Szczerze się przyznam, że i piwo, i golonka to nie moja bajka. Ale zamki, to już tak, no i te widoki! Dlatego też i mnie ta Bawaria od lat chodzi po głowie. Jednak co do dojazdu - tu całkowicie zgadzam się z Alicją. Wycieczka autokarem to też już od lat nie moja bajka. A muszę tu dodać, że wycieczka, która dla mieszkańca np Śląska jest imprezą bez nocnych przejazdów, to ode mnie z Podlasia już taką nie jest. Wyjazd z Białegostoku np. o godz. 3.00 nad ranem to też jednak zarwana noc. A później calutki dzień jazdy... ech 🙄 Może kiedyś obmyślimy z mężem wycieczkę własnym autem - tak na luzie, ze zwiedzaniem czegoś po drodze i noclegami na trasie... Ale to dopiero w dalszych planach.
Pozdrawiam Alicjo, i czekam na kolejne zdjęcia. |
piea 2022-08-22 | ech Papuas, no Ty jesteś nie do zdarcia:):)); nie mam nic przeciwko wycieczkom autokarowym, ale takim : na miejscu! co innego jak gdzieś sobie szybko lecisz do celu a potem wsiadasz po śniadanku do autokaru i jedziesz 2 godzinki, potem zwiedzasz 3 godz; dalej znowu jedziesz jakieś 1-2 godz i znów zwiedzanie....,i tak cały dzień przeplatanka.... a co innego jazda non-stop przez naście godzin! (15-20-to minutowe przerwy po drodze nijak nie zastąpią mi wygody ani komfortu) ; dlatego ja narzekam na taka forme podrózy! a juz jazda non stop cały dzień i noc z noclegiem po drodze na siedząco a potem jeszcze kolejne pół dnia jazdy do celu i od razu zwiedzanie: to koszmar nad koszmary! dla mnie rzecz już nieakceptowalna! (najwspanialsza nawet wycieczka nie zrekompensuje mi takiego horroru dojazdu!) ; więc jeśli już muszę- to tylko te bliższe lub z noclegami tranzytowymi; (PS. gratuluję Ci Normandii- też się wybieram, ale nie znalazłam jeszcze póki co odpowiadającego mi programu: samolotem nie ma:( a autokarowe fundują ludziom właśnie ten dojazdowy horror cały dzień i noc o czym wspomniałam; ja się na coś takiego już nie piszę! i dlatego nie jeźdżę na mnóstwo przeciekawych wycieczek, na które dawno bym się zdecydowała, gdyby były w opcjach z noclegami (nawet niech trwają dłużej i będą droższe... skoro płacę za coś np. 2,5 tys to zapłacę i 3, nie chodzi o te kilka zł, tylko właśnie o uniknięcie tejże męczarni!!! ; dla mnie jazda w dzień też jest ok, pod warunkiem, że oprócz jazdy również zwiedzam i zwiedzanie zajmuje mi znacznie więcej godzin w ciągu tego dnia niż jazda autokarem i "patrzenie p/ szybkę":)) |
papuas 2022-08-22 | ooo Piea się odnalazła i odżyła przy bawarskim pyfku :)
U mnie też Szalony na liście, ale ... zgodnie z poślubną umową decyduję o sprawach najważniejszych (o wypowiedzianych wojnach, paktach o nieagresji i uniach ze sprzymierzeńcami), a żona o mniej ważnych - co kupimy do czy zmienimy w mieszkaniu, gdzie pojedziemy na wycieczkę itp.
więc ... zasiadam do Twej relacji.
Już pisałem i powtórzę - nie rozumiem jak można narzekać na autokarową wycieczkę?? Na niewygody?? Siedzę se doopom na miękkim, oglądam zaokienne widoki, co jakiś czas przerwa - żyć nie umierać; wkrótce znów jadę (do Normandii). Przecie jak lecę na objazdówkę to na miejscu i tak poruszam się autokarem; więc o co chodzi??
Tak, nie trawię (już) nocnych powrotów i przejazdów, ale w ciągu dnia OK. :) odreagowałem |