Niemcy - BAWARSKIE MIASTA - relacja z wakacji
Zanim ”ruszę” z moją kolejną, świeżą relacja z interioru Tunezji, postanowiłam nieco pouzupełniać stare zaległości, bo tych - trochę mi się ostatnio uzbierało)));
zatem czas powrócić do mojej ”porzuconej” Bawarii, wszak nie da się ukryć, że minęło już ponad 1,5 roku od tamtego czasu- zatem lepiej późno niż wcale))
Moja istniejąca tu na TM bawarska relacja napisana ”na świeżo” po powrocie dotyczyła jednak tylko samego clou tego wyjazdu - czyli wszystkich tych pięknych, odwiedzonych zamków szalonego Króla Ludwika Bawarskiego i przyrodniczego oblicza niemieckich Alp - masywu Zugspite; ale oczywiście ten wyjazd nie ograniczał się tylko do gór i bawarskich zamków; na trasie wycieczki znalazły się też urocze, bawarskie miasta i miasteczka, które tam odwiedziliśmy, zatem ta część Relacji będzie zdecydowanie miejska; a myślę, że bawarskim miastom należy się osobny opis; sami zobaczycie dlaczego?
Pierwszym odwiedzonym miastem było niewielkie i raczej rzadko odwiedzane przez nas- (czyli turystów z Polski) - BAYERUTH, miasteczko o którym w ogóle byśmy pewnie nie słyszeli gdyby nie koncerty wagnerowskie, które się tutaj regularnie odbywają i przyciągają znanych melomanów (m.in. stałą bywalczynią tych koncertów jest tu co rocznie Pani Angela Merkel) ;
Jednakże większość z nas nawet nie słyszała o takim mieście i pewnie nie wie gdzie to dokładnie jest? przynajmniej tak było w kręgu moich bliskich i znajomych ; którzy pytali mnie: jakieś tam Bayeruth? co to jest? gdzie to jest? ))
no fakt, miasto jakoś nie za specjalnie jest znane i kompletnie inne ”w urodzie i w klimacie” jak pozostałe bawarskie miasta-perełki, ale nie można odmówić Bayruth uroku; i choć niczego szczególnego tu niema (poza jednym obiektem), to jest dość klimatyczne i niesamowicie czyściutko (jak to zawsze u Helmutów); miasteńko jest jak spod igły, ani papierka, ani peta, czy rzuconej puszki czy butelki tutaj nie znajdziecie; nawet kawałeczka ”porzuconej bez opieki” i niezagospodarowanej ziemi: wszędzie rabatki, klombiki, kwiatki, trawniki do tego zadbane kamieniczki bez obdrapanych elewacji, no taki helmutowy porządeczek-cukiereczek, wszak ordnung musi być))
ale my oczywiście nie przybyliśmy tu na festiwal wagnerowski, tylko zahaczyliśmy o Bayeruth jako miasteczko które znalazło się ”po drodze” do dalszych atrakcji Bawarii, ale warto było, zwłaszcza dla jednego miejsca w czasie wolnym, do którego trafiłam przypadkiem, a które rzuciło mnie tu na kolana;
Bayruth położone jest w górnej Frankonii na terenie Bawarii północnej ; jest dość starym tworem miejskim, pierwsze wzmianki pochodzą z lat 1190-1200; przez kolejne stulecia raczej bardzo wolno się rozwijało, było napadane i niszczone przez husytów, którzy dokonywali tu rzezi wśród kleru oraz podpalali kościoły i ratusz, oraz późniejsze wydarzenia, które nawiedzały ten ówczesny gród: liczne pożary, epidemia dżumy a potem wojna Trzydziestoletnia; to wszystko mocno spowolniło rozwój miasta, ale w 2 drugiej połowie XVII wieku z inicjatywy tutejszych margrabiów wzniesiono pierścień murów miejskich, gimnazjum, barokowy kościół pałacowy i rozbudowano istniejący tu pałac, który stał się letnią rezydencją margrabiów; Okres największego rozkwitu Bayreuth przeżyło w XVIII wieku za panowania margrabiego Fryderyka a raczej za sprawą jego ?nowoczesnej? jak na owe czasy małżonki- niejakiej Wilhelminy, siostry ówczesnego króla Prus; to właśnie wtedy dzięki tej Wilhelminie powstają tu liczne budowle reprezentacyjne w tym ta najważniejsza ”perła” tego miasta- słynna Opera Margrabiów, która tak mnie zachwyciła! ale dość historii, resztę- jak zawsze dopiszę pod zdjęciami.
Kolejne odwiedzone bawarskie miasteczko- to już istna ”Perła nad Perłami”- wspaniały, naszpikowany zabytkami średniowieczny BAMBERG malowniczo położony nad rzeką Regnitz, bo Bamberg to miasto (a tam zaraz miasto!- to małe miasteczko!) ale z serii tych doprawdy czarujących...; dziejowym fartem udało się Bambergowi uniknąć alianckich bombardowań, a wcześniej miasto też jakoś szczęśliwie ocalało unikając plag, pożarów i wszelkich innych nieszczęść tamtych czasów; zatem wszystko tutaj jest autentyczne, stareńkie, prawdziwe, piękne.... więc nie powinno nikogo zdziwić, że miasteczko znalazło się na zaszczytnej liście Unesco, no i jak to w takich miejscach- niestety w miasto nawiedzają istne tłumiszcze turystów, które tutaj dało się odczuć dość dotkliwie.
Bamberg - podobnie jak Rzym - położone jest na siedmiu wzgórzach, więc często będzie tu pod górkę...ale to tylko dla zdrowia)); jednym z najprzyjemniejszych widoków w Bambergu jest tzw. Mała Wenecja (niem. Klein Veneding), ; (hmm... która to już moja ”Wenecja”?), szczerze mówiąc wkurzają mnie trochę te ”wenecjopodobne” określenia każdego miasta nad wodą i z mosteczkami.... mam wrażenie, że to takie ”na siłę” przyciąganie turystów samą nazwą ! no ale tutaj w Bambergu Klein-Veneding to naprawdę urocze miejsce i wcale nie potrzebuje tego rodzaju ”przyciągaczy”; sami zobaczycie na zdjęciach jak tam sielsko i anielsko.... a samo Klein Veneding - to rządkiem przy nabrzeżu, bezpośrednio nad rzeką - dawne, malownicze domki tutejszych rybaków; niskie, kolorowe budyneczki wyróżniające się pięknymi, drewnianymi fasadami; niektóre cukierkowo śliczne, inne nieco mniej, ale razem do kupy tworzą widoczek wręcz idylliczny..,;
Najważniejszym miejscem w całym mieście jest Katedra i Domplatz, czyli Plac Katedralny, który usytuowano na jednym z siedmiu wzgórz, zwanym Wzgórzem Katedralnym, okalają go najważniejsze budowle w mieście: takie jak Katedra, stary kompleks pałacowy (Stary Dwór) i Rezydencja biskupa.
No i kolejne, najważniejsze miejsce po Katedrze to słynny bamberski Stary Ratusz... pocztówkowa budowla na wodzie..., taki bamberski landmark z ciekawą historią...
ten piękny, XIV-wieczny Altes Rathaus, którego mieszkańcy nazywają ”Ratuszem Niezgody” bo był wyjątkowym miejscem ”sporu i waśni”; a dlaczego niezgody? ano jak w wielu innych miastach tego okresu dochodziło tu do kłótni i sporów między władzą świecką i duchowną)); czego kwintesencją jest właśnie to cudo- Altes Rathaus i to niecodzienne miejsce, na którym go wybudowano - tuż nad samą rzeką; było to, bowiem jedyne miejsce, które nie należało do roszczącego sobie prawa do wszelkich własności biskupa.
Dzięki tej waśni - powstał budynek doprawdy unikatowy w skali światowej! wzniesiony na specjalnych palach wbitych w rzekę Regnitz, z częścią budynku ”wiszącą” nad wodą;
Altes Rathaus był takim właśnie wyrazem buntu mieszkańców przeciwko dominacji władzy ówczesnego biskupa; ów kapłan bowiem nie chciał oddać w ręce świeckie ani kawałka swojej ziemi
(no patrzcie go: jaki chytry!), ale nieustępliwi obywatele wbili w dno rzeki drewniane bale, usypali na nich piach i sami wybudowali sobie Ratusz na neutralnym gruncie, nad którym kościół nie miał już władzy...)));
Bamberg to też prawdziwy raj dla koneserów piwa ! bowiem historia browarnictwa sięga tu początków XI wieku... więc już bardzo dawno temu...; zresztą tu w Bawarii, w ogóle w Niemczech - nikogo to chyba nie zaskoczy, wszak tutaj browary mają setki lat!. większość jest mocno historyczna a piwo leje się wszędzie strumieniami...i to wcale nie tylko w czasie Octoberfest; a co drugi tutejszy szyld to browar z XVI, XVII, XVIII... itd... wieku!
ciekawostka: Miasto podpisało Piwne Prawo Czystości Bambergu i to 27 lat przed ogólnym Bawarskim Prawem Czystości! a jest to naprawdę najwyższy poziom dbałości o jakość piwa!!!
Waży się tu mnóstwo różnego rodzaju piw, bo i browarów jest całe multum, a najsłynniejsze jest tu piwo dymione lub wędzone, oprócz tego piwo marcowe, wszelkie frankońskie lagery, piwa pszeniczne, w stylu pilzneńskim oraz bock i kilka innych pysznych klasyków jak np. Weissbier.
To najsłynniejsze, wędzone tutaj piwo: Rauchbier powstało w średniowieczu, można by rzec, że he, he... z rozsądku, bowiem ziarna celowo podwędzano, by nic się nie zepsuło; smak wędzenia przy warzeniu piwa pozostawał, ale zwolennikom tegoż trunku wcale to nie przeszkadzało i tak zostało do dziś...
(Obecnie w Bambergu wędzone piwa produkują dwa browary: Schlenkerla i Spezial-Keller) ; my zmierzamy w wolnym czasie do tego najsłynniejszego szynku: najbardziej znanej w Bambergu piwiarni Schlenkerla;
Kolejne bawarskie, miasto z serii Istne Cudo- to wspaniała historyczna NORYMBERGA - miasto z bardzo długą historią..... i choć było przeorane przez wichry wojny (bombardowania alianckie) - to dzięki solidnej i dość wiernej odbudowie zachowało swój fantastyczny, średniowieczny charakter, którym możemy się dziś zachwycać; Norymberga jest drugim po Monachium największym miastem w dzisiejszej Bawarii, a w średniowieczu jednym z kluczowych miast historycznej krainy Frankonii; do dzisiaj możemy odczuć tu historyczną odrębność tego miasta porównując ją do innych miast na północnej mapie Bawarii;
Miasto wyróżnia zachowana średniowieczna fortyfikacja; historyczna część Norymbergi otoczona jest długim na cztery kilometry murem; zachwycają tutaj stare, drewniane fasady domów znajdujące się w obrębie starego miasta oraz znajdujący się na szczycie wzgórza - norymberski zamek (Nürnberger Kaiserburg). Zachwycił mnie również wspaniały, stary, historyczny, zabytkowy cmentarz św.Jana (Johannisfriedhof)niezwykle klimatyczne miejsce pełne starych, wiekowych mogił tonących w kwiatach- to właśnie tutaj odwiedziliśmy m.in. grób Wita Stwosza;
Przyjmuje się nawet, że do wydarzeń jakie miały tu miejsca pod koniec wojny, Norymberga była jednym z najpiękniejszych miast w całych Niemczech!
A powojenna odbudowa, choć nie odtworzyła miasta w 100 %, to jednak sporo odbudowano (ok 90% zniszczeń) i ta odbudowa okazała się bardzo wierna historycznie pierwowzorom i dziś jest tu zarówno wspaniała zabudowa, jak i wyjątkowo przyjemna atmosfera i to tutaj skupiają się najważniejsze zabytki Norymbergi, o które w tym mieście można się wręcz co krok potykać....
W Norymberdze trafiliśmy na fenomenalną lokalną przewodniczkę - Panią Marię Schmidt-Holzhauser - to Polka mieszkająca w Niemczech od 40 lat (jest prokuratorem i tłumaczem przysięgłym jęz.niemieckiego); wspaniała, przeciekawa kobieta! niezwykła osobowość! człowiek tak ciepły i miły- że aż przyjemność sprawia przebywanie z kimś takim! opowiadała nam z pasją ciekawe rzeczy o Norymberdze i zasypywała przeróżnymi ciekawostkami, których nie przeczytacie w najlepszym przewodniku świata! ; m.in. pokazywała nam średniowieczne zegarki kieszonkowe ale słoneczne! czy miejsce zwane Kunstbunker-do którego nas zaprowadziła; znajduje się pod norymberskim zamkiem, gdzie w wykutych w skałach tunelach (to takie stare skalne podziemia) ukrywano podczas II wojny najcenniejsze skarby m.in. niemieckie regalia cesarskie, średniowieczne obrazy, rzeźby oraz dzieła złotnictwa artystycznego, aby uchronić je przed bombardowaniami i rabunkami, ale niestety też, a może przede wszystkim - trzymano tu właśnie te wszystkie arcydzieła sztuki zrabowane przez Niemców w czasie wojny; to właśnie tutaj schowano zdemontowany i rozebrany na części nasz Ołtarz Wita Stwosza z Kościoła Mariackiego w Krakowie, który na szczęście został odzyskany i wrócił na swoje miejsce zaraz po wojnie...
Niestety, ale te wszystkie przepiękne zabytki Norymbergi każą mierzyć nam się nie tylko z wybitnymi osiągnięciami i tym co stworzył tu człowiek, ale także ze zbrodniami dokonanymi przez nazistów i III Rzeszę.... , bo to właśnie tutaj narodził się nazistowski ruch i ta ideologia nabierała kształtu; to tu w 1935 roku zostały ogłoszone ”ustawy norymberskie”, które m.in. miały chronić czystość niemieckiej krwi i rasy aryjskiej;
i my, dzięki opowieściom Pani Marii - wysłuchaliśmy tych potwornych historii śladami nazistów.... bo tutaj działy się straszne rzeczy...; to tutaj odbywały się nazistowskie zjazdy NSDAP - jednej z najbardziej nieludzkich formacji politycznych znanych światu!
Norymberga jako przepiękne, zabytkowe, średniowieczne miasto niestety miała wielkiego ”pecha”, bo została na nieszczęście wybrana jako miejsce organizacji zjazdów partyjnych ówczesnych Niemiec; a wybór ten nie był wcale przypadkowy..., bowiem miasto już w czasach średniowiecznych było jednym z kluczowych ośrodków Rzeszy (Świętego Cesarstwa Rzymskiego), gdzie przez wiele wieków zatrzymywali się tutaj wszyscy niemieccy cesarze; dla nazistów miasto to stało się więc idealnym miejscem propagandowym - a przybywający tutaj mogli poczuć jego dawną wielkość..; chciano przekształcić to miasto w nazistowskie ucieleśnienie pomysłu stworzenia perfekcyjnego miasta idealnego!; niestety jak za te pomysły ”zapłaciła” sama Norymberga, wszyscy wiemy i znamy z historii..., tak samo jak wiele pięknych miast na świecie i ich ”Bogu ducha winnych” zabytków - chora polityka (wojny) obróciły to miasto w zgliszcza.... a chichot historii powrócił do tego miasta nazistowskich marzeń- jako miejsce, gdzie właśnie tu osądzono tych, którym nazistowskie wizje - porypały mózgi na wskroś!
Pani Maria pokazała nam również gmach Sądu (w którym wiele lat pracowała jako prokurator), w którym toczyły się słynne procesy norymberskie zbrodniarzy wojennych; tu w Pałacu Sprawiedliwości - znajduje się sala sądowa nr 600 - to właśnie tu odbywały się te procesy;
Poza zabytkami i historią - w tym mieście warto (a nawet trzeba) spróbować słynnych kiełbasek norymberskich i warto też zapamiętać, że ich historia sięga czasów zamierzchłych, bo aż 1313 roku! obecnie jest to produkt chroniony prawem europejskim i założonym wcześniej w Norymberdze Stowarzyszeniem dla Ochrony Nürnberger Bratwürste, co ma zapobiegać obniżeniu jakości tego słynnego tutaj produktu; Bratwursty te są małe, cienkie jak palec i przepyszne, podawane najczęściej z zasmażaną kapustą kiszoną na cynowych talerzach (tak jak w średniowieczu) ; istnieje tu też popularna ich wersja ”uliczna”, czyli sprzedawane kiełbaski w bułce i zawsze pakują w tą bułę po trzy sztuki; to tzw: ”Drei im Weggla”;
Kolejną ciekawostką o której być może nie wszyscy wiedzą - to coś, co ostatnio bardzo i u nas się spopularyzowało: w Norymberdze co krok spotkać można w sklepowych witrynach mnóstwo prawdziwych, drewnianych figurek Dziadka do Orzechów, kupowanych chętnie jako pamiątki stąd, wszak Norymberga to miasto w którym ten słynny Dziadek ”się urodził”, bo to tutaj właśnie rozgrywa się akcja znanej w Niemczech opowieści dla dzieci Ernsta Teodora Amadeusza Hoffmanna z 1815 roku- pod takim właśnie tytułem ”Dziadek do orzechów” (tak! tak, to właśnie ta bajka powstała najpierw, a dopiero potem Czajkowski napisał swój słynny balet, któr zna cały świat inspirowany tą opowieścią dla dzieci...); tutejsze dziadki są prześliczne, solidne i dopracowane w szczegółach, różniące się znacznie od tanich, chińskich, kiczowatych podróbek, które zalały nam rynek; niestety są kosztowne tak samo jak te wszystkie piękne kufle do piwa pochodzące z bawarskich manufaktur.
Przed nami kolejne miasto - tym razem już wielka stolica Bawarii - MONACHIUM, (powiem tak:ja już byłam kiedyś w tym mieście i to p/ cały tydzień w samym Monachium, więc, mimo, że tamten wyjazd był służbowy, to jednak całkiem dokładnie poznałam to miasto, choć tylko popołudniami, ale było to na tyle już dawno (w 2006 roku) że z przyjemnością sobie odświeżyłam te piękne i ciekawe monachijskie kąty;
jednakże tym razem Rainbow miało dla nas niestety inny plan co do Monachium (( bo postanowiło pokazać tu ludziom mniej ważne atrakcje; moim zdaniem bardzo źle ułożono program zwiedzania tego miasta, przede wszystkim było tu sporo miejsc na które straciliśmy bardzo dużo czasu a nie było to wcale aż tak bardzo warte odwiedzin, m.in. wizyta na wieży telewizyjnej; czy wizyta w centrum BMW (no każdy wie, że koncern BMW pochodzi z Monachium ,ale czy to jest aż takie warte uwagi w mieście tak naszpikowanym zabytkami!;
i kolejny niewypał to zbyt długa wizyta w Starej Pinakotece (aż całe 2 godziny!) - wspaniałej skądinąd Galerii Malarstwa (głównie sakralnego), gdzie znajdują się dzieła Wielkich mistrzów, ale już stanie przy każdym obrazie długie minuty i wysłuchiwanie szczegółowych informacji o których ”paplała” lokalna pani przewodnik- to już lekka przesada, zwłaszcza na wycieczce, która nie jest dedykowana dla koneserów malarstwa światowego, tylko odbiorcami są zwykli turyści, którym często brakuje po prostu wiedzy w tej dziedzinie, by się aż tak tym zachłystywać! - po dziesiątym obrazie stało się to już tak męczące i wręcz nudne, że ponad połowa grupy dosłownie wyszła stamtąd mając dość i tak nic z tego nie zapamiętując; resztę czasu przeczekaliśmy pod Pinakoteką czekając na garstkę pozostałych;
owszem, doceniam starania Rainbow, że chciało zafundować uczestnikom wycieczki trochę ”kultury wyższej”, ale takie miejsca powinny znaleźć się albo w długich programach wycieczek typu city-break, które nie będą ”poświęcone” kosztem innych ważniejszych miejsc do obejrzenia a nie w czasie wycieczki, która wizytuje miasto tylko na kilka godzin albo szybka krótka wizyta (max 30 minut); no cóż- ja na szczęście zwiedziłam już wcześniej to urocze miasto, ale dla tych, którzy byli tu pierwszy raz- był to programowy niewypał! ludzie czuli straszny niedosyt, bo niewiele zobaczyli tego zabytkowego, pięknego, historycznego Monachium, przez stratę czasu na mniej ważne atrakcje;
nie będę opisywać tu historii Monachium, ani zobaczonych zabytków, bo to zajęło by tu mnóstwo miejsca a mnie czasu; (to co udało się zobaczyć w Monachium bardziej szczegółowo opiszę pod zdjęciami skupiając się już na konkretnym zabytku, czy miejscu) ;
Kolejne (doprawdy wspaniałe i przepiękne) bawarskie miasto to urocza RATYZBONA -(Regensburg) leżąca nad Dunajem; miasto, które oferuje bardzo dużo zwłaszcza dla fanów historii w tym również tej starożytnej!; Szczególnie zachwyci ratyzbońska katedra, bo to najznamienitszy zabytek w mieście, ba! to najbardziej ”francuska” katedra w całej Bawarii! a nawet więcej: jest bowiem jedynym przykładem francuskiego gotyku w całych Niemczech;
Ratyzbona jest miastem z niemal 2000 - letnią historią... W 2006 roku wpisano ją na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO... dlaczego? bo to miasto niezwykłe, niecodzienne jak na Niemcy; zamiast typowo bawarskiego szachulca znajdziecie tu zupełnie inny rodzaj budownictwa; znajduje się tu przepiękna średniowieczna starówka (największa w całych Niemczech!); a samo miasto charakteryzuje się wysokimi wieżami budowanymi przez patrycjuszy dla uznania ich wielkości i bogactwa (Türme von Regensburg)- niczym jak te we Włoszech, bo właśnie przez te wieże mawia się o Ratyzbonie, że to: najbardziej na północ wysunięte ”miasto Włoch” )));
he he - francuska katerda..., włoskie wieże..., co jeszcze ciekawego kryje ta Ratyzbona?; stoi tu też do dziś zbudowany w XII wieku - jako pierwszy i długo jedyny ufortyfikowany kamienny most na Dunaju, bardzo ważny zabytek - średniowieczny Steinerne Brucke spinający trzy odnogi Dunaju...;
w Ratyzbonie znajdziemy też pozostałości po rzymskich legionach- Castra Regina zbudowana 2 tysiące lat temu w czasach Marka Aureliusza; znajduje się tu też niezwykły, bardzo klimatyczny i bardzo stary klasztor Św. Emmerama założony tu w roku 739 n.e ze spoczywającymi na wieki szkieletami leżącymi w szklanych trumnach wystawionych na widok publiczny i ubranymi od stóp do głów w klejnoty (bawarski fenomen takiego zdobnictwa); ale to taki nieco makabryczny choć typowy dla Bawarii widok- są to tzw. jewelled skeletons, które możecie spotkać w wielu bawarskich kościołach;
w Ratyzbonie znajduje się też wielki pałacowy kompleks rodziny Thurn und Taxis - jednego z najbogatszych niemieckich rodów, którego członkowie od 1748 roku cały czas mieszkają w Ratyzbonie, a dorobili się olbrzymiego majątku na ”działalności pocztowej” (Kaiserliche Reichspost) i do dziś pozostali jedną z najbardziej zamożnych rodzin w tym kraju; a sam pałac jest jedną z największych rezydencji świata - według zapewnień miejscowych posiada więcej komnat niż nawet Pałac Buckingham w Londynie !!!; jest tu też wiele innych zabytkowych perełek, jak np. barokowe cuda zdobnicze w nie jednym z kościołów autorstwa słynnych w całej Bawarii - genialnych braci Assamów (których dziełami zachwycałam się już w Monachium); no bardzo mi się podobała ta Ratyzbona i to pod wieloma względami, z ogromną przyjemnością wróciłabym kiedyś do tego uroczego miasta;
No i końcówka - ostatnim odwiedzonym miastem podczas tej wycieczki (już w czasie powrotu do kraju) był położony poza granicami Bawarii- zaskakująco ładny i ciekawy LIPSK (Leipzig), miasto położone już na terenie Saksonii i niesłusznie pomijane i raczej rzadko odwiedzane p/ turystów z Polski; jeśli już ktoś zapuszcza się w te strony- to raczej ogranicza się do Drezna, a tymczasem taki nieznany Lipsk - skrywa tak wiele ciekawostek; miasto na pierwszy rzut oka jest dość chaotyczne i już nie takie cukierkowo ładne jak wszystkie poprzednie; od razu tu widać, że to już nie jest Bawaria!, bo dawnego ducha wschodniego landu NRD ”czuć tutaj do dziś”; choć staromiejska część miasta jest naprawdę bardzo klimatyczna i nie można odmówić jej urody!
Historycznie Lipsk znany jest z kilku powodów, m.in. są to:
- Lipsk to miasto Johanna Sebastiana Bacha (który był kantorem w tutejszym kościele Św. Tomasza) ale i inni znani mieszkańcy tego miasta ?przewijali? się w dziejach Lipska - żyjąc, tworząc, bywając lub po prostu mieszkając tutaj przez jakiś czas, m.in. Johann Wolfgang von Goethe- związany z Lipskiem dość silnie, Felix Mendelsson czy Ryszard Wagner;
- miasto to przez całe wieki wyrosło na miejsce słynące z handlu i różnego rodzaju targów (słynne Targi Lipskie, gdzie prawa targowe miasto posiada od 1165 roku! ) , dlatego też z czasem zaczęły powstawać tutaj wspaniałe, wyjątkowe pasaże handlowe; kiedyś gromadzące głównie rzemieślników, kupców handlujących najróżniejszymi wyrobami np. mięsem, rybami, zbożami itd... a dziś te wszystkie kury, kaczki i prosiaki zastąpiły eleganckie butiki najsłynniejszych światowych marek w anturażu bardzo eleganckich pasaży handlowych z zachowaniem ducha historii; najsłynniejszy z nich to Pasaż Madlera, który kojarzony jest z mediolańską Galerią Vittorio Emanuele (ale myślę, że poza samą ideą jest niewielkie podobieństwo bo wnętrza utrzymane są tu w zupełnie innym stylu); Madler Passage znany jest najbardziej z historycznej piwiarni działającej do dziś ”Auerbachs Keller” znajdującej się podziemiach pasażu i to właśnie ona jest tłem fragmentu słynnego dzieła Goethe'go - ”Faust”, gdzie przed zejściem do piwnic Piwiarni Auerbacha stoją wspaniałe pomniki Fausta i Mefisto;
- z Bitwy pod Lipskiem znanej też jako ”Bitwa Narodów”- będąca wielkim starciem zbrojnym stoczonym pod Lipskiem w dniach 16-19 października 1813 roku pomiędzy wojskami francuskimi pod przywództwem Napoleona Bonaparte a wojskami koalicji antyfrancuskiej (złożonej z Austrii, Prus, Rosji, Wielkiej Brytanii i Szwecji). Była to największa bitwa w kampaniach Napoleona i jego najcięższa porażka !(aczkolwiek znacznie bardziej znaną i symboliczną stała się bitwa pod Waterloo); dla upamiętnienia tej bitwy wzniesiono tu ogromniasty pomnik , gigantyczny Völkerschlachtdenkmal- Pomnik Bitwy Narodów, który odwiedziliśmy;
- Kościół św. Mikołaja (zwany w oryginale: Nikolaikirche) jest jednym z najważniejszych kościołów w Lipsku (zaraz za św. Tomaszem); jest to kościół ewangelicko-luterański (jak większość w Lipsku); oryginalnie powstał w XII wieku, ale jak to w dziejach wieków - był wielokrotnie przebudowywany, dzięki czemu zyskał dzisiejszy wygląd;
Kościół stoi dumnie na placu, który ma przede wszystkim ogromne znaczenie dla historii zjednoczenia Niemiec, bowiem ta ewangelicka świątynia w dawnym NRD była swego rodzaju impulsem do powstania tutejszej opozycji; to tutaj bowiem od 1982 roku organizowano co poniedziałek nabożeństwa w intencji pokoju, które z czasem zaczęły przekształcać się w prawdziwe demonstracje;
Historycznie najważniejszą datą jest tutaj 9/10/1989 roku, kiedy to po mszy w tym kościele demonstranci wyszli na ulice domagając się wolności słowa, demokracji, zjednoczenia Niemiec; To właśnie to wydarzenie zapoczątkowało upadek NRD i zjednoczenie części wschodniej i zachodniej tego kraju; tuż przed kościołem zobaczyć można pomnik z charakterystyczną ”palmą pokoju” na jego szczycie, a przed nim tablicę upamiętniającą te wydarzenia z 1989 roku;
- należy też zaznaczyć, że Lipsk słynie z nietypowego tutejszego piwa- solonego-”Leipzig Gose”, którego historia trwa tu już od końca XVII wieku, kiedy to nieopodal w mieście Goslar, zaczęła się ”kariera” ważenia słonego piwa pszenicznego; w 2 poł XIX wieku jego sława rozprzestrzeniła się dalej m.in. na Lipsk, co spowodowało, że piwowarzy z Lipska ”przejęli” tą recepturę ale stworzyli swoją własną wersję Leipziger Gose w nieco innym stylu - o posmaku kolendry;
piwo to spożywane jest obecnie w ponad 80 lipskich piwiarniach, które ”specjalizują się” w serwowaniu piwa Gose ; mawia się, że nawet słynny tutejszy mieszkaniec, sam Johann Wolfgang Goethe był wiernym obrońcą i konsumentem słonego Leipzig Gose;
- oraz wielu wspaniałych zabytków jak np. piękny Stary Ratusz (Alte Rathaus) przypominający nieco w architektonicznym podobieństwie nasze krakowskie Sukiennice; czy wielki gmach Nowego Ratusza ; również wspomniany kościół Św. Tomasza, gdzie spoczywa na wieki Jan Sebastian Bach; warto też spojrzeć na metalowe nutki w chodnikach miasta - to ciekawy szlak nutek zwany ”Lipskim Szlakiem Muzycznym” - 5-kilometrowa ”muzyczna ścieżka” poświęcona znanym, tworzącym w tym mieście kompozytorom (Bach, Wagner, Mendelsson);
- w Lipsku znajduje się też znany i ponoć wspaniały ogród zoologiczny, którym szczyci się to miasto... bo to jeden z najstarszych na świecie ogrodów zoologicznych, założony w latach siedemdziesiątych XIX wieku, więc dla odwiedzających Lipsk, którzy mają sporo czasu i lubią oglądać takie miejsca (bo choćby to było najpiękniejsze zoo - to jednak jest to miejsce niewoli zwierząt)- z pewnością warte jest odwiedzin;
Jak sami widzicie (jeśli dotrwaliście i doczytaliście do końca, uff))) - Lipsk to zaskakująco ciekawe miasto; myślę, że warto poświęcić mu nieco uwagi i zatrzymać się tutaj będąc w okolicy.
I dobrnęliśmy do końca tej dość długiej (choć zupełnie nie wyczerpującej tematu) opowieści o ciekawych historycznie a niektórych ślicznych widokowo - bawarskich miastach;
po więcej, bo jest ich tutaj jeszcze całkiem sporo, trzeba będzie kiedyś tu wrócić... polecam szczególnie pasjonatom pięknych zabytków i miłośnikom historii; jak również wszystkim zwolennikom solidności i dobrego gustu i smaku, bo dziadostwa jako takiego u naszych sąsiadów raczej nie spotkacie!
a jak los da - to mam nadzieję, że kiedyś jeszcze tu wrócę po więcej...))
KONIEC
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Niemczech:
Co warto zwiedzić?
- Bayeruth;
- Bamberg;
- Nürnberg (Norymberga);
- Münich (Monachium);
- Regensburg (Ratyzbona);
- Leipzig (Lipsk);
Komentarze:
danutar 2024-05-17 | Wreszcie udało mi się znaleźć czas na obejrzenie Twojej galerii z bawarskich miast. Obejrzałam z przyjemnością, bo w zasadzie prawie nie znam kraju naszego zachodniego sąsiada. Jedynie w czasach "słusznie minionych" odwiedzałam kilka razy Berlin, a w zeszłym roku zobaczyłam fragmencik Saskiej Szwajcarii, a na północy miasta Stralsund i Greifswald. To w sumie rozbudziło mój apetyt na Niemcy, a teraz jeszcze Twoje relacje. Jednak prędko moja wizyta w Niemczech raczej nie nastąpi, bo na mojej liście ten kraj nie zajmuje na razie czołowych pozycji. Ale kiedyś z pewnością... |
papuas 2024-05-16 | Oczywiście BP i praktycznie tylko Londyn, takie liźnięcie, ale dość solidne z wejściem do muzeum, a w następnym etapie jakaś Anglia i Szkocja lub trochę inna składanka nigdy i nigdzie tam nie byłem więc wypada te mroki rozjaśnić |
piea 2024-05-16 | Aaaa... to w ten deseń:)) wyspy- jako liczba mnoga mnie zmyliły:); hi hi ja z Anglia mam tak nieco inaczej jak z Indiami, czyli wybieram sie od lat jak sójka za morze (odkąd przed laty wróciłam z Londynu (byłam tylko służbowo) i wtedy obiecałam sobie, ze kiedyś chciałabym zobaczyć i pozwiedzać ten kraj poza Londynem, z tym że u mnie mam tak, że ..... klinicznie nie cierpię tego narodu:)) , może dlatego że osobiście znam kilku osobników tej nacji i jakoś mi oni "nie podchodzą" :)) ; no ale kraj i zabytki to co innego ! kiedyś muszę schować "uprzedzenia" pod dywan i po prostu w końcu się tam wybrać:)) ;
a zdradzisz co to za opcja? wycieczka/biuro? |
papuas 2024-05-16 | cha cha :) w moim przypadku (kliniczny) chodzi o wyspy króla Karola |
piea 2024-05-16 | Papuas, Norymbergę, jak i resztę Bawarii bardzo Ci polecam; Ty miłośnik zabytków historii i pięknych widoków- będziesz zachwycony!
(O! wyspy... a to dopiero zaskoczenie; bo zawsze pisałeś, że Ty nie jesteś miłośnik wysp :)), ciekawe na jakie wyspy się wybierasz? (moja psiapsiółka mnie mocno "molestuje" na nową wycieczkę z naszej Tęczy na Cyklady..., zobaczymy? może w kolejnym sezonie? , bo ja jestem zawsze chętna jako zwolenniczka i miłośniczka wysp wszelakich :)) |
papuas 2024-05-13 | no jestem w połowie foto i .... oczarowany
jeszcze nie teraz bo plan zrobiony na wyspy, ale potem trza do Niemiec Norymberga, choćby przez Wita Stwosza, od zawsze w sferze marzeń |
papuas 2024-04-24 | ale przyspieszyło, wprost nie sposób nadążyć
na razie przeczytałem całość!! jednym ciągiem i wracam do Uniejowa :) |