Oferty dnia

Szwecja - Laponia - relacja z wakacji

Zdjecie - Szwecja - Laponia

Z niedowierzaniem przecierałam oczy, gdy po wczorajszym pogodnym dniu (aż do późnego wieczoru!) obudziła mnie przytłaczająca szarzyzna za oknem i całe otoczenie - tak podziwiane wczoraj - zasnute dziś niskimi chmurami (nimbus i nimbo-stratus)... Nie chciałam wierzyć, a jednak to nie był sen. Perspektywa planowanego wczoraj, pięknego przejazdu z Narviku do Kiruny, z wieloma postojami po drodze, musiała pójść w niepamięć i ustąpić miejsca innej rzeczywistości. Zamiast w słońcu, jedziemy w chmurach i w deszczu, padającym ze zmienną intensywnością, zamiast postojów na podziwianie przyrody i krajobrazów - jedziemy widząc przed sobą nieustannie machające w lewo i w prawo wycieraczki na szybie, nawet zdjęć jakoś nie robimy... A przepiękna okolica, którą znamy z wcześniejszych przejazdów tym odcinkiem bajecznej Północy, była tym razem ... jak wypowiedź górala - przewodnika tatrzańskiego do ceprów: „to co widzicie, to są chmury, a to, czego nie widzicie - to są góry”.

I tak dojechaliśmy do Kiruny. Jeszcze po drodze był cień nadziei, że może przestanie padać, że choć po mieście pospacerujemy, pokazując towarzyszom naszej podróży co ciekawsze zakątki tego największego miasta, zlokalizowanego na dalekiej północy Szwecji ... Jednak i to ograniczyliśmy do niezbędnego minimum: ratusz, rundka przez miasto ze „zwiedzaniem” z okien aut, kościół kiruński, tankowanie (cena benzyny w Szwecji jest niższa, więc nie zabieraliśmy zapasu w baku z Norwegii!) i zamiast zakończyć dzień w Kirunie (w jednym z dobrze znanych miejsc noclegowych) jedziemy dalej. I mimo pięknych planów, wizji wędrówki po malowniczym Parku Narodowym Abisko, dojazd do Kiruny z Narwiku zajął nam czas ledwie do południa, więc reszta dnia pozostała czystą improwizacją. Jak się dalej okazało - całkiem ciekawą w realizacji.

Front przeszedł stosunkowo szybko i już we wczesnych godzinach popołudniowych nawet przestało padać. Gdy nadeszła pora lunchu, bez najmniejszych problemów, na parkingu bez zadaszenia mogliśmy spokojnie ugotować i zjeść ciepły posiłek.

Jadąc z Kiruny na południe, główną drogą E-45, mieliśmy co kawałek przemiłe, przydrożne spotkania z reniferami... Te zwierzęta nie są dla nas - mieszkańców środkowej części Europy - znane na co dzień, a mają w sobie tyle uroku, że nie sposób przejechać obojętnie, widząc je w pobliżu drogi. Dla miejscowych są raczej zagrożeniem (swobodnie wchodzą na jezdnię, są w końcu u siebie! a to my - ludzie gościmy w ich naturalnym środowisku życiowym), jednak miejscowi są już wyczuleni, jeżdżą ostrożnie... Takie to harmonijne współżycie ludzi i zwierząt.

Wzdłuż trasy przejazdu, poza reniferami, mijaliśmy super-spokojne, łagodne ukształtowaniem terenu okolice, pełne lasów, jezior, rozległych przestrzeni, nie skażonej działalnością człowieka. A widoczna - miejscami - ta ludzka działalność jest w tamtych stronach bardzo dyskretna, współbrzmiąca z naturą. Zresztą, w całej Skandynawii właśnie na tę harmonię kładzie się duży nacisk. Dobrze, że tam, na północy naszego kontynentu mamy jeszcze takie wielkie, zdrowe „płuca”...

Na tym odcinku drogi E-45 warto zatrzymać się przy jedynej w swoim rodzaju elektrowni wodnej, z charakterystycznymi malowidłami ludowymi Lapończyków, a nieco dalej, w pobliżu Jokkmokk - na kręgu polarnym. W każdym miejscu (lądowym), gdzie krąg polarny przecina drogę, czy jest to w Norwegii, Szwecji, czy Finlandii, takie miejsce jest specjalnie oznakowane i okolicznościowo „uhonorowane”. Miło jest tam właśnie zatrzymać się na kawę, można też kupić w takim miejscu stosowne pamiątki (jeśli ktoś lubi).

I jeszcze jedna niespodzianka/przygoda na koniec tego odcinka podróży przez szwedzką Laponię... związana z wyborem miejsca na nocleg.

Najpierw w Porjus - były różne domki, ale pora - jak dla nas - zdecydowanie zbyt wczesna, więc rezygnujemy i jedziemy dalej.

Drugie podejście - w Jokkmokk. Mała miejscowość, hostel tuż za biurem informacji turystycznej, jesteśmy gotowi tu zostać, ale... okazuje się, że na razie zamknięte. Recepcja czynna dopiero od godz. 17. A budynek hostelu niezbyt pokaźnych rozmiarów, na parkingu stoi już kilka samochodów, czeka też kilkoro pieszych turystów... Hm, nie mamy rezerwacji, nie mamy pewności, czy wystarczy dla nas miejsc, postanowiłam poszukać czegoś jeszcze w okolicy, w kierunku naszego dalszego przejazdu. Więc, siedząc jeszcze przed hostelem w Jokkmokk, wzięłam (otrzymany w Informacji Turystycznej) wykaz noclegów tego regionu i z mapą oraz telefonem w ręce próbuję coś znaleźć. Mam, znalazłam Kronogard: oferta wielu domków, cena tych 4-osobowych od 450 SEK, więc bardzo zachęcająco, lokalizacja kawałek od głównej drogi, ok. 60 km dalej na południe, ale w naszym kierunku, przy E-45, więc dzwonię. Jest wolny domek 4-osobowy, właściciel zaprasza i nawet nie zapisując nazwiska zapewnia, że zatrzyma dla nas miejsce (nie podając nawet przez telefon ceny, choć zwykle taka informacja pada na początku rozmowy).

OK, odjeżdżamy spod hotelu w Jokkmokk, do 3. razy sztuka. W miejscowości Kittajaur - zgodnie z mapą i oznakowaniem przy drodze - skręcamy w prawo, w tę boczną drogą, która ma nas doprowadzić do campingu i wszystko się zgadza ... poza jednym „drobiazgiem”... Tylko zjazd z głównej drogi i jakieś 200 metrów w las był asfalt, a dalej - po prostu - bita, kamienista droga, dobra dla aut terenowych, ale mało odpowiednia dla naszych pojazdów. Cóż było robić, ostrożnie, pomału jedziemy, z nadzieją, że za następnym zakrętem to już będzie to. Tych zakrętów i prostych odcinków trochę jednak jeszcze było (pełne 10 km!), ale wreszcie, czując już w ustach pył z podnoszonego - mimo wszystko piachu z drogi - zobaczyliśmy upragnione domki. Nasze auta zmieniły kolor na piaskowy (taką warstwę piachu na całym samochodzie mieliśmy ostatnio... dawno temu, w ’97 roku, jadąc po Saharze w Tunezji!) wróciły tamte wspomnienia. Gdy tylko podjechaliśmy, natychmiast pojawił się pan, który otworzył recepcję (ten sam, z którym rozmawiałam przez telefon), zabrał klucze i idzie pokazać nam domek. Otwiera - a w środku luksusowe wyposażenie: przestronna (w pełni wyposażona!) kuchnia z dużym stołem, obok fotele; oczywiście w kuchni jest bieżąca woda; w oddzielnych pokojach 2 sypialnie i również w domku - łazienka (z WC włącznie). No tak, fajnie jest, tylko ile to będzie kosztowało... zastanawiamy się chwilę, a pan - jakby odgadując nasze oczekiwania - nieśmiało dopytuje: - „4 osoby na jedną noc?” - Tak, na jedną. I pada kwota: 350 SEK za cały domek. Zostajecie? Hahaha, retoryczne pytanie, po takim wysiłku włożonym w dojazd i widząc taki komfortowy domek mamy zrezygnować? To chyba żart! Oczywiście zostajemy, ale (ponieważ pan raczej słabo mówił po angielsku) zanim nie zapłaciłam tych 350 SEK nie dowierzałam, że naprawdę tak niska miała być cena! A jednak.

Teraz, mając zapewniony nocleg, załatwione formalności, możemy spokojnie rozejrzeć się po okolicy - a miejsce jest wyjątkowe! Nie bez powodu camping został właśnie tu ulokowany. Jest tu Naturreservat Kronogard fjällurskog. Okolica rzeczywiście zachwycająca, zatopiona w głębi lasu, w bujnej, soczyście zielonej roślinności, wśród dziewiczych jezior, obfitujących w ryby (co potwierdza okazały szczupak, suszący się przy jednym z domków), niestety również to „rezerwat” komarów... żyją sobie zdrowo i szczęśliwie :( Ale i tak to miejsce niebanalne, pozwalające rozkoszować się ciszą, przyrodą, z zapomnieniem wszelkich (!) trosk.

Żeby było wszystko jasne, następnego dnia rano, gdy już nadeszła pora naszego wyjazdu - lunął deszcz, gigantyczna ulewa (z burzą!), 10-kilometrowy odcinek leśnej drogi powrotnej przejechaliśmy „na mokro” i jeszcze dość długo tak lało, więc mieliśmy mycie auta gratis, nie zostało na powierzchni ani jedno ziarenko uzbieranego wczoraj piachu... Po paru godzinach wreszcie przestało padać, a później nawet wyszło słońce :).

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?

W Kirunie:

  • drewniany kościół,
  • ratusz,
  • Hotel Lodowy, oddalony ok. 20 km na południe od samego miasta, ale bardzo dobrze oznakowany dojazd; latem jest tam tylko 1 chłodzone pomieszczenie z ekspozycją rzeźby lodowej... szczegóły na: http://www.icehotel.com/.

Kronogard - rezerwat przyrody; szczegóły na www.kronogard.com

Porady i ważne informacje

W Kirunie polecam noclegi w:
Kiruna Rumsservice: Hjalmar Lundbomsvägen 53
98139 Kiruna, Tel. 070-5944993; Fax. 0980-13147
www.kirunarum.se

Jest to obiekt oddalony 5 min. spacerkiem od centrum, ma pokoje od 1- do 6-osobowe, wszystkie z dostępem do łazienki i w pełni wyposażonej kuchni (kuchnia bywa na 2 pokoje), a do tego cena b. przystępna! - jaka jest w danej chwili, najlepiej sprawdzić bezpośrednio na podanej stronie kompleksu.

Autor: AniaMW / 2012.08
Komentarze:

eleni
2013-03-06

Przepiękny opis Szwecji. Byłam w Szwecji kilkakrotnie. Urzekła mnie czystość, cudowny krajobraz, spokój w jakim żyją ludzie, jak również architektura budynków. Ogromne ilości wody, które otaczają ten kraj i wiele różnorodnej roślinności rosnącej na górzystych terenach tworzą niezapomniane widoki, które na długo zapadają w pamięci.