Majówka w 2008. Najbardziej profesjonalnie zorganizowany rodzinny wyjazd w 8 osób jednym busikiem i pokazanie szwagrom 3 europejskich stolic. Wycieczka pomyślana nie jako intensywne zwiedzanie i wchodzenie do każdego zabytku oraz muzeum, ale raczej jako ogólne pokazanie miasta.
Na początek oczywiście rezerwacja noclegów na Słowacji, tak aby z miejsca pobytu można było do wszystkich stolic łatwo dojechać. Nocleg zarezerwowany w Velkym Mederze niedaleko Bratysławy, gdzie dodatkową atrakcją są baseny termalne. Mimo kwietniowego chłodu trzeba zabrać kąpielówki. Oczywiście we Wiedniu, Budapeszcie i Bratysławie już byłem, ale lata temu.
Dlaczego najbardziej profesjonalny? Otóż zaplanowałem miejsca do zaparkowania samochodu w Budapeszcie i we Wiedniu. Pomimo, że Budapeszt odwiedziłem po przeszło trzydziestoletniej przerwie i wszystko zagrało. Z moim ulubionym szwagrem - głównym kierowcą busika jest pewien kłopot. Mianowicie je on jak osesek. Nie to że tylko w płynie, nie - nawet piwa nie lubi, ale 7 razy dziennie i na wyjazdach co chwilę głodny.
Ale do rzeczy - podróż. Po drodze odwiedzamy Bojnice i wchodzimy do zamku. Niewątpliwie zamek w tym miejscu istniał od XIII w, ale obecna neogotycka budowla to efekt XIX w przebudowy. Może i ładne, ale historii niewiele.
Docieramy do Velkego Mederu, chwilę szukamy właściwego domu i jest - w przydomowym ogrodzie murowany domek campingowy - nasza baza. Następnego dnia po śniadaniu (szwagier przygotowuje sobie suchy prowiant) wyjazd do Bratysławy. W końcu stawiamy samochód na parkingu na brzegu Dunaju (wjechać na parking można tylko z pasa przy parkingu) i pieszo na podbój miasta. Wdrapujemy się na wzgórze zamkowe oglądając zamkowe bramy i zewnętrznie sam zamek; z góry widok na most SNP i umieszczoną na filarze okrągłą kawiarnię. Schodzimy oglądając 2 zabytkowe domy - w obydwu muzea zegarów oraz rzemiosła artystycznego i dochodzimy do katedry św. Marcina. Oglądamy jej wnętrze i pamiątki z czasów gdy koronowali się tu królowie węgierscy. Następnie oglądamy Teatr Narodowy, Stary Ratusz, pałac prymasowski i idziemy pod pałac prezydenta. Wracamy w kierunku starego miasta i zaliczamy (jakie brzydkie słowo) kościół Trynitarzy. Naprzeciw niego wchodzimy przez Bramę Michalską w obręb starego miasta i na ulicy Michalskiej przerwa na lunch. Niemal w każdym domu lokalik, więc można jeść.
Następnego dnia jedziemy do węgierskiego Gyor po drodze zatrzymując się przy zaporze Grabczikowo i w Komarnie. Komarno - miłe miasteczko graniczne z dużym fortem, do którego zaglądamy. Do tego spacer w okolicach rynku i ruszamy dalej. Gyor - węgierskie miasto, którego historia sięga czasów rzymskich, ale najstarsze zachowane zabytki pochodzą z XV w. Oglądamy katedrę, skarbiec katedralny, pałac biskupi, kościół opactwa Benedyktynów, spacerujemy uliczkami starówki, gdzie smakujemy halaszle (zupa rybna) - jedną ze specjalności kuchni węgierskiej, oglądamy potężny ratusz i wracamy do bazy we Velkym Mederze.
Następnego dnia druga ze stolic - Wiedeń. Jedziemy wolno ulicą Rennweg i gdy pojawia się po prawej stronie polski kościół natychmiastowa decyzja - zjeżdżamy i parkujemy. Dalej na nogach. Wracamy na Rennweg, kilka kroków i jesteśmy na placu z fontanną i ogromnym pomnikiem ku czci oswobodzicieli czyli żołnierzy radzieckich. Dalej Karlsplatz z barokowym kościołem Karola Boromeusza i dochodzimy do Ringu - naprzeciw budynek Opery. Dalej ogród Burggarten i wchodzimy na teren Hofburgu spoglądając na dwa budynki muzeów po przeciwnej stronie Ringu i stojący między nimi pomnik Marii Teresy. Oglądamy kolejne dziedzińce Hofburgu z jego pomnikami, renesansową bramę szwajcarską i dochodzimy do bramy Michała reprezentacyjnego wejścia do Hofburgu.
Wychodzimy na plac Michała, oglądamy samą bramę z jej fontannami, jakieś odkrywki i zwiedzamy kościół św. Michała. Wracamy do Hofburgu, kupujemy bilety i zwiedzamy cesarskie apartamenty i wystawę zastawy stołowej. Opuszczamy Hofburg przez plac Bohaterów i dochodzimy do Ringu - po przeciwnej stronie Parlament z fontanną Ateny.
Dalej do Teatru Dworskiego i przechodzimy na skwer przed Ratuszem. Ratusz wzniesiony w XIX w. na podobieństwo gotyckiego ratusza w Brukseli. Spod ratusza kierujemy się w stronę placu Stefana, dochodzimy do Grabben oglądamy kolumnę morową i wchodzimy do kościoła św. Piotra. Ten barokowy kościół zbudowany na planie elipsy jest wewnątrz bardzo bogato zdobiony. Następnie katedra św. Stefana (Szczepana) - oczywiście wchodzimy. Oglądamy Bramę Olbrzymów oraz zabytkowe wnętrza, a zwłaszcza kazalnicę Pilgrama, Madonnę Służących, ołtarz z Wiener Neustadt, ołtarz główny i grobowiec cesarza Fryderyka III.
Po wyjściu z katedry czas na małe „co nieco” - jemy niedaleko katedry w pizzerni i podążamy do „greckiej knajpki” (tej od Augustina) na lampkę wina. Podniesieni na duchu rozpoczynamy powrót oglądając po drodze Stock-im-Eisen owiany legendami pień drzewa z powbijanymi weń gwoździami, następnie Josefsplatz i wchodzimy do kościoła Augustianów. Ten dawny dworski kościół parafialny był świadkiem wielu wydarzeń - Te Deum króla Sobieskiego, ślub Marii Luizy z Napoleonem oraz Franciszka Józefa z Sissi; tutaj też złożone są urny z sercami Habsburgów.
Dochodzimy do ulicy Rennweg i zwiedzamy zewnętrznie letnią rezydencję księcia Eugeniusza Sabaudzkiego czyli Dolny i Górny Belweder oraz wznoszący się tarasowo między pałacami 500 m barokowy park. Wracamy do samochodu i na nocleg do V. Mederu.
Wczoraj było trochę chodzenia, więc następny dzień bardziej wypoczynkowy. Jedziemy i zwiedzamy słowacki zamek Czerwony Kamień, następnie spacer po starówce Trnawy i popołudniowy relaks w basenach termalnych w Velkym Mederze. Basen z wodą termalną w połowie w budynku w połowie na wolnym powietrzu jest częścią kompleksu z basenami „normalnymi” czynnymi tylko latem. Mimo okresowej mżawki w budynku w gorącej wodzie się „nie da” (wytrzymać).
Następnego dnia jedziemy do Budapesztu. Po drodze zatrzymujemy się w Esztergom i zwiedzamy wzgórze katedralno - zamkowe. Nie wchodzimy do muzeów, a oglądamy wewnątrz jedynie potężną katedrę gdzie zachowała się renesansowa kaplica. Spacer po ruinach bastionów i jedziemy dalej. Budapeszt parkujemy na brzegu Dunaju i wchodzimy na wzgórze zamkowe. Zaczynamy od odwiedzin w kościele Matyasa, następnie zewnętrznie zamek i panorama Budapesztu - widok ze wzgórza na Parlament, mosty na Dunaju i bazylikę świętego Stefana. Schodzimy ze wzgórza, mostem łańcuchowym na drugą stronę Dunaju oglądamy Parlament i Bazylikę Stefana, zaglądamy do Opery, krótki spacer Vaczi utcą i wracamy.
W Budapeszcie znajduje się Muzeum Sztuk Pięknych z dziełami malarstwa o światowej sławie na zwiedzanie którego zbyt późno, nie tym razem. Wchodzimy do jakiejś knajpki i jednogłośnie jemy - 8 osób zupa gulaszowa. Język węgierski jest trudny. Czas spędzony w knajpce był potrzebny, aby dotrwać do godziny kiedy Budapeszt jest najpiękniejszy; bo najpiękniejszy jest nocą. Po zmierzchu robimy foto i hajda na koń - trzeba dojechać na nocleg.
Następnego dnia znów wyjazd na Węgry i zwiedzanie jaskini Baradla będącej przedłużeniem słowackiej Domicy. Jest kilka tras do zwiedzania od 1 godziny do bodaj 7 godzin, chcieliśmy trasę 2 godzinną, ale... Nie znaleźliśmy tego wejścia. Na każdy czas zwiedzania jest wejście umieszczone w innym miejscu. Trudno. I jeszcze jedna niespodzianka - nie można wymienić waluty, a pani w kasie honoruje jedynie forinty. Koszmar. Na szczęście możliwa zapłata kartą bankową szwagra - wchodzimy na 1 godz. Warto. Powrót do V. Mederu. Koniec weekendu następnego dnia wracamy do Polski. Po drodze zwiedzamy jeszcze unikatową Ochtińską jaskinię aragonitową, gdzie zamiast stalaktytów i stalagmitów występują twory w postaci koralowcowo - pajączkowatych. Twory te czasami wbrew fizyce wyginają się ku górze. Atrakcja.
Parkingi w Bratysławie - Bratysława - w centrum na wielu uliczkach parkometry wtedy 20 koron, ale znalezienie wolnego miejsca cud; przyhotelowe parkingi od 100 koron za godzinę; kilka parkingów na brzegu Dunaju 40 koron za godz. i tu parkowaliśmy.
Parkingi w Budapeszcie - naprzeciw Parlamentu jadąc brzegiem Dunaju w kierunku Gellerta można zaparkować, wtedy bezpłatnie.
Parkingi w Wiedniu - boczna od ulicy Rennweg w stronę polskiego kościoła, a bilety parkingowe do nabycia w ”trafikach”.
Brak komentarzy. |