Niemcy - u szalonego Ludwika II - relacja z wakacji
Byłem zachwycony zabytkami, które obejrzała Piea na bawarskich specjałach, a jednak wybrałem inaczej. ?? Tak, w trosce o swoje zdrowie!! Po dogłębnej analizie wyszło mi, że część atrakcji zobaczyła w tzw. czasie wolnym. Jako człowiek mało nowoczesny nie potrafię wolnego czasu wykorzystać na maksa i przecie zazdrość schrupała by mnie na surowo gdybym nie zobaczył czegoś co Piea widziała. :) A Salzburga też wcześniej nie widziałem, więc oprócz Wagnera niech będzie i Mozart. Po całodziennej jeździe nocujemy w hotelu na parkingu przy autostradzie w Ansfelden. Oczywiście wychodzimy na spacer zobaczyć miasteczko i już zaczyna się ?muzycznie?: okazuje się, że tu urodził się kompozytor Anton Bruckner, którego pomnik znajduje się w pobliżu kościoła, do kościoła też oczywiście zaglądamy. Nazajutrz w godzinach przedpołudniowych zwiedzanie Salzburga. Oglądamy zewnętrznie pałac i ogrody Mirabell, dom urodzenia Mozarta, Rezidenzplatz, katedrę, a w czasie wolnym zaglądamy do kilku kościołów i na stary cmentarz. Zbiórka i następnie pierwszy z zamków Ludwika Bawarskiego. Jedziemy do Priem nad jezioro Chiemsee i przeprawa stateczkiem na wyspę Herreninsel. Na niej zbudował Ludwik swój pałac wzorowany na Wersalu. I fakt - w komnatach kapie złoto. Po obejrzeniu wnętrz wracamy na stały ląd i jedziemy do Bazy. Nie wiem czy ze względu na trwające jeszcze Euro, czy ze względu na ceny, ale wszystkie kolejne noclegi mamy w tym samym hotelu w austriackich Alpach Bawarskich w miejscowości Auland. Ma to swoje plusy - nie trzeba codziennie pakować głównego bagażu i chociaż wiele razy przejeżdżamy tą samą drogą to jednak jest szansa zrobienia lepszego foto przez szybę autokaru w tym samym miejscu. :) Wiadomo, na wycieczce i w górach ogromną rolę odgrywa pogoda - w trakcie też mieliśmy przelotne opady; na szczęście były zsynchronizowane ze zwiedzaniem. Już przy zwiedzaniu Salzburga pokropiło, a 12 min bardziej intensywnych opadów spędziliśmy pod dachem pałacu arcybiskupów. Potem padało podczas rejsu do pierwszego zamku; dopłynęliśmy - przestało. Jeszcze raz deszcz robił podchody, gdy kiedyś wysiadaliśmy z autokaru pod naszym hotelem, ale kilka kroków i pod dachem. Tak więc, mimo iż aura w lipcu kapryśna, narzekać na nią nie można - nic nie popsuła. :) Trzeciego dnia dwa kolejne zamki, w tym ten najsławniejszy i najbardziej bajkowy czyli Neuschwanstein. Zaczynamy od Hohenschwangau, w którym Ludwik mieszkał jako dziecko, a potem podjazd pod słynny most - szybkie foto i kolejne zwiedzanie. Kolejka do mostu była spora, więc tylko kilka foto z początku mostu (nie doszedłem nawet do połowy), bo rezerwowana godzina zwiedzania wnętrz się zbliża. Zwiedzanie zamków w języku polskim, szkoda że bez możliwości focenia wnętrz. Podczas opowieści o Ludwiku również sporo informacji o Wagnerze, którego twórczością król był zafascynowany. W moim odczuciu Ludwik II Bawarski to trochę takie Duże Dziecko bawiące się projektowaniem i budowaniem swoich zamków. Wydaje się, że utożsamiał się przynajmniej częściowo z mitycznymi, germańskimi bohaterami - rycerzami. Dawał zatrudnienie wszelakiej maści artystom, ale nie dbał o finanse państwa i nie dziw, że przez zadłużenia został odsunięty od władzy, a finalnie może i zamordowany. Szczegóły jego śmierci nie do końca są wyjaśnione. Paradoksalnie jednak obiekty przez które kiedyś się zadłużył i stracił władzę dziś te pieniądze zarabiają, bo turystów nie brakuje. Po zwiedzeniu tego disneyowskiego zamku schodzimy samopas na parking. Godzina odjazdu - ruszamy i po kilku kilometrach zjeżdżamy do miasteczka na parking i pilotka funduje nam pozaprogramową atrakcję czyli spacer po historycznym centrum Fussen, a potem czas wolny. Stąd jedziemy już do hotelu na kolację. Po posiłku wybieramy się z żoną na spacer po hotelowej miejscowości - Aulad. Następnego dnia wjazd austriacką kolejką na najwyższy szczyt Niemiec Zugspitze. Ten najwyższy wierzchołek - 2962m npm leży po stronie niemieckiej, ale po obu stronach znajdują się platformy widokowe. Pogoda dopisuje. Następnie zwiedzanie królewskiej willi czyli pałac Ludwika w Linderhof. Położony na terenie ogromnego parku neobarokowy pałac dla króla samotnika kiedyś oddalony od utartych szlaków, a dziś atrakcja turystyczna. Na terenie znajdują się pomniejsze obiekty - Marokański Dom, Domek Mauretański czy sztuczna Grota Wenus, niestety obecnie w remoncie. Grota Wenus to część scenografii w operze Wagnera - Tannhauser. Po zobaczeniu ociekających złotem wnętrz jedziemy zobaczyć znane Ga-Pa, a w drodze do naszego hotelu zatrzymujemy się i oglądamy słynne skocznie. I tu rekomendacja dla Piei - Ga-Pa to śliczne alpejskie miasteczko naprawdę godne polecenia. Doczytałem, że z powodu deszczu nie zwiedzałaś, a szkoda. Wiele budynków z oryginalnymi malunkami, do tego balkoniki, okiennice, kwiatki, ... no cukiereczek. Do pewnego czasu każdy budowany tu dom musiał posiadać okiennice; teraz już ten nakaz cofnięto, ale miasteczko śliczne. Następnego dnia przejazd nad Jezioro Bodeńskie, spacer po historycznym miasteczku Meersburg. Znajduje się tu jeden z najstarszych niemieckich zamków, którego historia sięga VIIw. Spacer zaczynamy w pobliżu kościoła na Górnym Mieście, ratusz, Nowy Zamek będący XVIIIw pałacem rządzących tu biskupów z Konstancy i dochodzimy do Starego Zamku. Schodzimy na Dolne Miasto i idziemy do przystani. Po powrocie odwiedzamy miejski pałac winiarzy ze sklepem oczywiście. Dobrze brzmi - Górne i Dolne Miasto, a w rzeczywistości to 6-tysięczne miasteczko, ale bardzo urokliwe. Z przystani płyniemy na wyspę Mainau i tu niejako czas wolny - chodzimy samopas. Za radą pilotki nie wchodzimy bezpośrednio po schodach pod zamek (będziemy tak schodzić), tylko ścieżką idziemy dookoła oglądając kompozycje kwiatowe, arboretum, zaglądamy do motylarni, a na końcu do zamkowej kaplicy i palmiarni. No, palmiarnia to raczej kawiarnia z kilkoma palmami w środku. :) Z góry przez ogród różany schodzimy schodami do przystani i wracamy na stały ląd. Taki relaksowy dzień zakończony degustacją i zakupem winnych, a może winiarskich pamiątek. :) Kolejny, ostatni już dzień to zwiedzanie Monachium. Podczas dojazdu zatrzymujemy się i poza planem oglądamy zewnętrznie letnią rezydencję Wittelsbachów - pałac Nymphenburg, gdzie Ludwik II przyszedł na świat; spacer po ogrodach i Monachium. Autokar na parkingu, a my metrem na zwiedzanie; będzie wszystko na foto. Na koniec przed znienawidzonym nocnym przejazdem, kolacja regionalna w jakimś Domu Piwa, gdzie danie możesz zamówić dopiero po zamówieniu napoju. Kelner przyjmuje zamówienia napoi, realizuje i dopiero potem zbiera zamówienia na dania. Nooo, jedna z pań zamówiła ... herbatę ... czy możecie sobie wyobrazić okrągłe oczy kelnera??? Oczywiście herbatę otrzymała, ale dopiero podczas realizacji i donoszenia dań :) Rezerwowane dla wycieczek sale na piętrze tego Piwnego Domu, ale na parterze autentyczna bawarska piwiarnia, z odpowiednim wystrojem i nastrojem, ze śpiewami, z przygrywającą kapelą ... Zajrzałem tam i chętnie bym został, ale obawa przed pieszym powrotem z Monachium zwyciężyła. I jedna uwaga. Rozumiem, że ze względów logistycznych (czas bezczynności kierowców) odbyła się na koniec, a powinna być na początku wycieczki - taka integracja. I nocleg na powrocie zamiast bezpośredniego przejazdu. Niestety, tym sposobem zabito cała bawarską kulturę picia złocistego napoju. Podsumowując tylko tą kolację, bo cała wycieczka niezwykle udana, kilkoma słowami: golonko zjedli, piwo wypili (o zgrozo, tylko jedno) - to wypad.
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Niemczech:
Porady i ważne informacje
wycieczka autokarowa z Almaturem Zamki Ludwika II
i program jest odpowiedni do tytułu wycieczki, bo w żaden sposób nie jest to zwiedzanie Bawarii, a zobaczenie zamków oraz innych przyrodniczych atrakcji
dodawanie foto bęęęędzie trwało
Komentarze:
danutar 2024-08-27 | Piwo to nie moja bajka...Też bym zamówiła herbatę. A co, niech się dziwią ;))) |
AniaMW 2024-08-21 | Właśnie zaniepokoiła mnie ta ostatnia kolacja, bo pomyślałam, ze zostałabym głodna, skoro to w Domu Piwa. Ale skoro była pani, kt zamówiła herbatę i ją otrzymała to tez bym dała radę ;)
Ciekawy program, powspominalam z naszych wojaży ? |
papuas 2024-07-24 | no, jest trochę przesady w tym co napisałem, bo ... po prostu tak wyszło a nigdy nie byłem zazdrośnikiem :) ale fakt Twoja Bawaria historyczna powaliła mnie na kolana i może kiedyś coś z tego uda się zobaczyć |
piea 2024-07-21 | he he, no uśmiałam się z tej Twojej "chrupiącej zazdrości" , ale jednak przyświeca mi zawsze zasada, że nie muszę oglądać za wszelką cenę tego co inni! :) więc i Tobie serdecznie też życzę takiego podejścia:) , trochę to zdrowsze:); a tak bez żartów, to nareszcie się doczekałam.... , oczywiście wiem, że będziesz dopisywał i wzbogacał relację z zdjęcia, więc wszystko będę czytać i oglądać na bieżąco, choć chwilowo z małą przerwą , bo już za chwilę wybywam na kolejne babskie "łazęgostwo" (jak nazywa te moje wypady mój szanowny Małżonek:)) , ale po powrocie oczywiście nadrobię wszystko, co wyprodukujesz , zwłaszcza, że dokładniejsze zwiedzanie Austrii jest wciąż jeszcze w moich planach (byłam w zamierzchłych czasach tylko w Klagenfurcie (w drodze do Włoch) i kiedyż na wycieczce w Wiedniu i kilka lat później w Innsbrucku , więc z przyjemnością popatrzę na nieznane; a na Bawarię (tzn. te zamki) Twoim okiem też z wielką przyjemnością popatrzę, zawsze lubię inne spojrzenie tych samych, znajomych miejsc... |
danutar 2024-07-20 | Zapowiada się interesująco - przynajmniej dla mnie, bo ja jeszcze tego regionu nie zwiedzałam (za wyjątkiem Salzburga). Dlatego czekam na ciąg dalszy. Ponieważ jednak zapowiadasz, że dodawanie fotek trwać będzie długo, to wybacz, że w najbliższych dniach będę Ci się nieco wcinać. Za tydzień wyjeżdżam na kolejną wycieczkę i chciałabym do tego czasu skończyć swoją galerię z Maroka (niewiele już zostało). Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe.
Pozdrawiam :) |